"Jedynka" powstała w 1989 roku - grupa rodziców zawiązała wtedy stowarzyszenie i postanowiła stworzyć szkołę lepszą niż te, do których sami chodzili. Początkowo wszystko - od remontów po sprzątanie klas po lekcjach - robili sami. Z czasem odbili się od finansowego dna. Efekt? Zadbane korytarze wiodą do kolorowych sal, wyposażonych w interaktywne tablice i komputery. Klasy są kameralne - najwyżej osiemnastoosobowe. Uśmiechnięci nauczyciele, bogata oferta zajęć dodatkowych. Do szkoły bez problemu przyjmowane są dzieci niepełnosprawne.
Jak to możliwe, że nie korzystając z pomocy miasta, stworzyli szkołę o standardzie wyższym, niż w szkołach publicznych?
- Działamy dzięki czesnemu i ministerialnym subwencjom. Szkołę prowadzi stowarzyszenie rodziców - nie pobieramy wynagrodzeń za pracę na rzecz szkoły - tłumaczy Robert Romanowski, prezes zarządu SKT nr 15 Społecznego Towarzystwa Oświatowego.
Szkoła ma się świetnie - znajduje się w czołówce najlepiej kształcących placówek w Polsce, a o jedno miejsce tutaj ubiega się aż sześciu kandydatów. W planach jest rozszerzenie działalności o liceum. Na przeszkodzie stoi jednak to, że szkoła nie może dogadać się z miastem w sprawie budynku, w którym działa.
- Rozmowy trwają od 2004 roku. Nie chcemy pieniędzy ani specjalnego traktowania - jedynie umowy, która umożliwi nam działanie i rozwój - mówi Iwona Gertig, dyrektorka "Jedynki".
Bo obecna umowa, m.in. ze względu na krótki okres wypowiedzenia, uniemożliwia szkole rozwinięcie skrzydeł. "Jedynce" marzy się umowa o dzierżawę na np. 20 lat.
- Wtedy mielibyśmy perspektywy na przyszłość. Miasto nie dostrzega, jak bardzo odciążamy je przy wychowaniu ponad pięciuset dzieci, nie chcąc nic w zamian. Ale największym problemem jest to, że urzędnicy nie rozróżniają szkoły społecznej od prywatnej. Szkoła prywatna działa, żeby generować zyski dla właściciela. Stowarzyszenie rodziców, prowadzące szkoły, działa non-profit, a wszystkie nadwyżki przeznaczane są na działalność statutową szkoły - tłumaczy Robert Romanowski.
Jak mówią pracownicy szkoły, za każdym razem, gdy pojawiają się w Urzędzie Miasta, urzędnicy na nowo zapoznają się ze sprawą, i na nowo trzeba tłumaczyć im, że "Jedynka" nie jest szkołą prywatną, która chce otrzymać coś "ekstra" za darmo.
Faktycznie - dzwoniąc do wydziału oświaty Urzędu Miasta pierwsze trudności napotykamy już w sekretariacie: - Szkoły społeczne? To znaczy prywatne? Bo nie wiem z kim łączyć.
Nie zanosi się więc na zmianę podejścia urzędników do sprawy "Jedynki". Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych: - Szkoła poczyniła spore nakłady na remont i adaptację budynku, dlatego przez pewien czas nie płaciła czynszu. Teraz są zdziwieni, że czynsz jest wysoki a umowa zła. Ja nie widzę w tym nic dziwnego, bo to szkoła prywatna i podmiot komercyjny.
Tymczasem podobne problemy sygnalizują inne szkoły społeczne: nr 2 i 4. Jesienią odbędzie się kolejna już tura rozmów z wiceprezydentem Kruszyńskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?