Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Rekordowa liczba osob chce być adwokatami

Agnieszka Świderska
Tomasz Karlikowski jako jeden z nielicznych aplikantów pracuje u swojego patrona na etacie
Tomasz Karlikowski jako jeden z nielicznych aplikantów pracuje u swojego patrona na etacie Fot. Waldemar Wylegalski
W tym roku do egzaminu na aplikację adwokacką w Poznaniu przystąpi rekordowa liczba kandydatów - 264 osoby. To połowa stanu adwokackiego stolicy Wielkopolski. Kolejnym egzaminem, który czeka aplikantów będzie więc znalezienie patrona, którego nie będą znali tylko z nazwiska w umowie patronackiej.

Przygotowywanie pism procesowych, przeglądanie akt spraw, zastępowanie swojego patrona na salach sądowych, spotkania z klientami - na tym właśnie polegają codzienne obowiązki 25-letniego Tomasza Karlikowskiego, aplikanta adwokackiego w poznańskiej kancelarii "Answer" Ostafi i Partnerzy.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Poznań: Awantura o aplikacje

Awantura o aplikację czy może o pieniądze?

Egzamin: Przyszli prawnicy tym razem zadowoleni

Problem w tym, że w wielu przypadkach praktyczne przygotowanie do zawodu jest fikcją, a kandydat na adwokata częściej ogląda salę sądową w telewizyjnych serialach niż w rzeczywistości. Poziom praktyki się obniża, gdyż aplikantów jest za dużo.

Ilu z nich dostanie podobną szansę jak Tomasz Karlikowski? Z nadprodukcji absolwentów prawa zadowolony jest jednak resort sprawiedliwości, który od lat postulował zwiększenie dostępu do usług prawniczych.

W parze z rosnącą liczbą kancelarii - obecnie w Polsce jest około 12 tys. adwokatów, nie idzie jednak rosnąca liczba spraw. Polacy pod względem korzystania z pomocy prawnej zajmują jedno z ostatnich miejsc w Europie.

Tomasz Karlikowski jest na drugim roku aplikacji adwokackiej. Mecenasa, który go przyjął pod patronat, szukał przez cztery miesiące. Trafił jednak lepiej niż większość jego kolegów. W poznańskiej kancelarii "Answer" Ostafi i Partnerzy pracuje na cały etat. Inni aplikanci pracują na umowy-zlecenia albo dostają pieniądze od swoich patronów pod stołem - oficjalnie są na umowie patronackiej, która nie przewiduje dla nich wynagrodzenia.

Ci, którzy trafili najgorzej, czyli do kancelarii, które nie płacą im nawet złotówki, musieli poszukać pracy gdzie indziej. Nie mieli zresztą wyboru - na to, żeby po trzech latach aplikacji założyć wymarzoną togę, potrzebują co najmniej 18 tys. złotych. I nie są to koszty, na których mogą zaoszczędzić.

- Pierwszy wydatek rzędu prawie 700 złotych to egzamin na aplikanta - wylicza Tomasz Karlikowski. - Roczna opłata za aplikację to 4 tys. złotych, a do tego trzeba jeszcze co miesiąc opłacić składkę w wysokości 50 złotych do Okręgowej Rady Adwokackiej.

Przed nim jest jeszcze końcowy egzamin adwokacki za ponad 1000 złotych oraz wpis na listę czynnych adwokatów za 3 tys. złotych. Początkujący adwokaci są pogodzeni z faktem, że przez pierwsze trzy lata będą dopłacać do swojej kancelarii, a w najlepszym przypadku wyjdą na zero.

Chętnych do zawodu jednak nie brakuje. Właśnie ustanowili nowy rekord - za trzy tygodnie w całym kraju do egzaminu na aplikację adwokacką przystąpi ponad 4100 kandydatów, z czego 264 w Poznaniu.

Już sam egzamin będzie dla nich loterią. Mogą trafić na pytania o średnim stopniu trudności, z którymi poradzi sobie ponad 80 procent z nich, bądź wyjątkowo trudne, na których ponad 80 procent odpadnie. Brak tej samej skali trudności powoduje, że co roku egzamin i wyniki są inne.

- Przy "lżejszej" wersji egzaminu przybędzie nam ponad 200 kandydatów na adwokatów - mówi mecenas Michał Pankowski, rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. - Prawie 300 kolejnych jest w trakcie aplikacji. Razem daje to liczbę, która odpowiada wszystkim czynnym adwokatom w Poznaniu.

Resort sprawiedliwości może być zadowolony: więcej prawników to przecież obiecywany przez kolejnych ministrów szerszy dostęp do usług prawniczych. Szerszy już chyba być nie może: wystarczy przejść się ulicami w centrum Poznania, by na każdym kroku natknąć się na szyld kancelarii.

- Prawdziwym, a nie urojonym problemem nie jest mała liczba adwokatów, tylko mała ilość spraw, które do nich trafiają - twierdzi mecenas Pankowski. - Polacy nie mają nawyku korzystania z porad i pomocy prawnej. Często trafiają do kancelarii dopiero po tym, jak przegrali sprawę, z którą myśleli, że sami sobie poradzą. To tak jakby sami próbowali się leczyć.

Przy rosnącej liczbie adwokatów i utrzymującej się na tym samym poziomie liczbie spraw rynek w końcu się zamknie. Może wchłonie w siebie jeszcze Tomasza Karlikowskiego i jego kolegów. Co zrobi jednak z kolejną armią młodych prawników?

Pełnomocnik na sali sądowej tylko z tytułem magistra i bez aplikacji?

Absolwent prawa w roli pełnomocnika na sali sądowej? Ten pomysł oburzył środowisko prawnicze.
"Pełnomocnikiem w sprawach przed sądem rejonowym, z wyłączeniem spraw z zakresu prawa karnego, karnego skarbowego, rodzinnego i opiekuńczego, może być również osoba, która ukończyła wyższe studia prawnicze (...)".

To tekst kontrowersyjnej poprawki, którą do ustawy o państwowych egzaminach prawniczych chciała wprowadzić Platforma Obywatelska. Pomysł został skrytykowany przez wszystkie samorządy prawnicze.

Krytycznie na jego temat wypowiedziało się także Biuro Ekspertyz Sejmowych. Zdaniem BSE, umożliwienie magistrom prawa wykonywania usług prawnych bez wprowadzenia dostatecznych gwarancji odpowiedniej jakości świadczenia tych usług, byłoby niezgodne z zasadą ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez niego prawa.

Projekt trafił na razie na półkę. Niewykluczone, że z końcem kadencji trafi również do kosza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski