Kilkadziesiąt milionów złotych – tyle według ośmiu mężczyzn miały być warte obrazy należące do Jana C. Dzieła sztuki miały być częścią bezcennej Kolekcji Goebbelsa.
Po kradzieży 87 obrazów, szkiców i rysunków okazało się jednak, że są one warte zaledwie ok. 30 tys. zł. Aż 83 dzieła były jedynie marnej jakości falsyfikatami. Z kolei Michał K., Marek W., Wojciech O., Andrzej S., Paweł G., Piotr G., Grzegorz L. oraz Jakub D. mogą trafić za swój czyn do więzienia.
Całą historię przeczytasz tutaj
W piątek rozpoczął się proces mężczyzn, którzy podając się za funkcjonariuszy policji, spowodowali, że Jan C. wydał im swoje obrazy. Właściciel kolekcji był przekonany, że oddaje kolekcję w ręce policjantów, którzy potrzebują jej do przeprowadzenia specjalistycznych ekspertyz. Nie spodziewał się, że trafił na oszustów, których głównym celem był najprawdopodobniej zarobek.
Chociaż część oskarżonych przyznała się do winy, pozostali bronią się twierdząc, że zależało im na tym, by przekazać obrazy do Muzeum Narodowego w Warszawie. W ten sposób mieli... zadbać o dobro państwa.
O interesie państwa podczas piątkowej rozprawy mówili jednak nie tylko oskarżeni. Takie słowa padły również z ust obrońcy jednego z oskarżonych, który na samym początku złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu. Argumentował go właśnie... interesem państwa. Do tego wniosku przychylili się także obrońcy dwóch innych oskarżonych. Ostatecznie sąd go nie uwzględnił i rozpoczął proces.
Mężczyźni po kolei jednak odmawiali składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania. Dlatego też sąd przede wszystkim odczytywał ich zeznania, które złożyli w trakcie postępowania prowadzonego przez prokuraturę.
Jako pierwsze zostały odczytane zeznania Michała K., który miał być pomysłodawcą akcji. Mężczyzna podtrzymał wszystkie swoje wcześniejsze wyjaśnienia. – Na początku tego roku przypadkowo dowiedziałem się o istnieniu kolekcji na Naramowicach (…) Mówiliśmy kolekcjonerowi (Janowi C. - dod. red.), że część jego obrazów może mieć prawowitych właścicieli. Chcieliśmy je zabrać dla dobra Polski – mówił jeszcze w prokuraturze.
Z kolei w sądzie przedstawił wydrukowany artykuł z internetowego wydania niemieckiej wersji czasopisma „Focus”, w którym był tekst dotyczący skarbu nazistów z II wojny światowej. – Na podstawie tego artykułu mieliśmy duże wyobrażenie, że działamy w dobrej sprawie – wyjaśniał Michał K.
Jego słowom przeczyły jednak zeznania Grzegorza L., który przyznał się do winy. – K. mówił, że to byłaby łatwa możliwość wzbogacenia się. Każdy miał świadomość, że to byłoby sprzeczne z prawem (…) Nie jesteśmy biednymi ludźmi. Mamy z czego żyć, ale wydawało się, że to dobry sposób na dobry zarobek – mówił w prokuraturze Grzegorz L. W sądzie podtrzymał te słowa.
Zaprzeczył również wersji, że mężczyźni od początku chcieli przekazać obrazy do Muzeum Narodowego w Warszawie. – To była wersja ratunkowa. Kiedy policja podjęła działania, wiadomo było, że sprawa się rypła – przyznał śledczym Grzegorz L. Oprócz niego, jeszcze w trakcie postępowania prokuratury, do winy przyznali się także. Marek W. oraz Jakub D. Ten ostatni już w sądzie zaprzeczył, żeby był winny.
Oni przepadli bez wieści. Widziałeś kogoś?
ZOBACZ TAKŻE
Ukradli staruszce obrazy warte 80 tys. złotych:
Źródło: TVN24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?