Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Ryszard Horowitz w pogoni za chmurami

Elżbieta Podolska
Przez kilkanaście minut Ryszard Horowitz przygląda się dokładnie dziedzińcowi Szkoły Baletowej. Potem rozpoczyna się ustawianie aparatu i statywu
Przez kilkanaście minut Ryszard Horowitz przygląda się dokładnie dziedzińcowi Szkoły Baletowej. Potem rozpoczyna się ustawianie aparatu i statywu W. Wylegalski
To będzie niecodzienny portret Poznania. Spojrzenie przybysza, który nigdy tutaj nie mieszkał, dla którego nawet najbardziej charakterystyczne budowle i miejsca były nowością. Będzie to portret kreślony w powietrzu przez mistrza - łowcę chmur - jednego z najlepszych fotografików na świecie - Ryszarda Horowitza. Pracy artysty przyglądała się Elżbieta Podolska.

Jego życie znakomicie nadaje się na scenariusz filmowy. Część biografii Ryszarda Horowitza, jednego z najwybitniejszych fotografów świata, wykorzystał zresztą Steven Spielberg w filmie "Lista Schindlera". Nazwisko artysty i jego rodziny widniało na liście wśród 801 nazwisk Żydów uratowanych przez Niemca Oskara Schindlera podczas II wojny światowej. Po traumatycznych wojennych przeżyciach potrafił iść za marzeniami, walczyć o nie. Dla niego pasja stała się zawodem, a zawód - pasją życia.

Ryszard Horowitz, namówiony w Nowym Jorku przez poznańską artystkę Agatę Drogowską, zgodził się przyjechać do stolicy Wielkopolski i uwiecznić na zdjęciach miasto. Do tej pory Poznań kojarzył się artyście z pierwszym spojrzeniem na Zachód - w latach 50., odwiedził mieszkających tu przyjaciół i razem z nimi po raz pierwszy udał się na Targi Poznańskie.

- Pomysł zrobienia Poznaniowi nowego portretu zakiełkował w głowie Piotra Voelkela [znany poznański mecenas sztuki - dop. red.] - opowiada Agata Drogowska, kurator projektu. - Najpierw mieli to być poznańscy fotograficy. Ewa Łowżył [artystka fotograf z Poznania - dop. red] miała świetny pomysł, żeby miasto pokazać poprzez portrety jego mieszkańców. I ten pomysł jeszcze zrealizujemy, ale ja jednak zaproponowałam jako portrecistę Poznania Ryszarda Horowitza, którym byłam zafascynowana od 14 lat, od kiedy pierwszy raz zobaczyłam jego wystawę. Udało mi się z nim skontaktować w Nowym Jorku i tak się zaczęło. W maju tego roku został też ambasadorem Poznania w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 roku.

Dachy Poznania
Walizka, wielki plecak, torba na statyw. Przez kilkanaście minut fotograf przygląda się dokładnie dziedzińcowi Szkoły Baletowej. Potem rozpoczyna się ustawianie aparatu i statywu.

- Zamierzam zrobić panoramę 360 stopni dookoła dziedzińca - mówi. I znowu pochyla się nad sprzętem, żeby ustawić go jeszcze precyzyjniej. Kiedy powstają pierwsze zdjęcia, okazuje się, że brama z kutego żelaza powinna być zamknięta, a z ulicy zniknąć samochód. Procedura zaczyna się od nowa. Kiedy znowu aparat zaczyna robić zdjęcia, Ryszard Horowitz wraz ze swoim asystentem dokładnie oglądają pojawiające się na monitorze obrazy.

Artysta specjalnie do realizacji tego projektu, zakupił nowy sprzęt, którym - jak twierdzi - do tej pory posługiwało się tylko NASA, a stolica Wielkopolski fotografowana jest nim, jako pierwsze miasto na świecie. Co ciekawe, większość zdjęć robiona była z wysokości: z podnośnika, balkonów, krużganków, dachów i wież, a nawet z helikoptera. - Odwiedziłem chyba większość poznańskich dachów - śmieje się Ryszard Horowitz.

Niezwykle skromny, prawie w mieście niewidoczny, nieabsorbujący. Pracuje bez rozgłosu, w skupieniu. Horowitz to doskonały obserwator, zauważający najdrobniejsze szczegóły. To człowiek, którego nazwisko otwiera drzwi nawet prywatnych domów.

- Z tych zdjęć, które zrobiliśmy, wybiorę 40 i ułożę z nich wystawę o Poznaniu. Myślę, że będą bardzo różnorodne, bo są tutaj wspaniałe zabytki, ale też i nowoczesne budynki, choć te powiem szczerze, są podobne na całym świecie - opowiada.

Mag fotografii
W podróży i przy pracy towarzyszyła mu żona, znakomity architekt Anna Bogusz, która... uwieczniała mistrza na fotografii. To ich wspólna pasja: oboje zawodowcy z ciekawym spojrzeniem na otaczający świat. Ryszard Horowitz podkreśla, że właśnie dzięki żonie i podróżom z nią po całym świecie, widział tyle ciekawych miejsc i budowli. Anna Horowitz z malutkim aparatem w dłoni, śmieje się, gdy wspomina, że kiedyś krążyła plotka o tym, że to ona, a nie mąż, robi te wszystkie zdjęcia i media nawet przez chwilkę w to uwierzyły.

- Mój mąż wykonuje zdjęcia zawodowo, a ja tylko dokumentuję miejsca, zdarzenia, ludzi. Robię to dla siebie. Ta plotka wzięła się stąd, że po powrocie z Indii, moje zdjęcia tak się bardzo spodobały, że znalazły się w galerii - wspomina Anna Bogusz. - Zresztą całe życie pasjonuje mnie fotografia, nawet studiując architekturę, byłam też na kursach fotografii. To ogromna część naszego wspólnego życia.
Przez niektórych Horowitz jest nazywany czarnoksiężnikiem i magiem fotografii, a to ze względu na nastrój panujący na zdjęciach i kolaże, które stanowią osobne dzieła sztuki. Podstawowymi narzędziami pracy artysty są aparat i komputer. W Poznaniu jego asystent dźwigał dwie torby sprzętu i tubę na statyw.

- Bycie fotografem to bardzo ciężka fizyczna praca, czasem nawet przez dwanaście godzin na dobę - twierdzi mistrz. - Trzeba wspinać się na wieże, nie bać się wychylać z dachu, latać helikopterem. I do tego myśleć o czymś zupełnie innym.

Mistrz przed obiektywem
Przemierzamy z mistrzem kolejne miejsca Poznania: Stary Browar, Andersia, Stary Rynek, kamienice na Jeżycach. Niby doskonale wszystkim znane miejsca, a jednak za każdym razem fotograf znajduje coś, co nam umyka, szczegół, detal, układające się światło.

Na ulicy Roosevelta zagląda do jednego z mieszkań, chce z balkonu sfotografować kamienne kwiaty na kamienicy naprzeciwko. Gospodarze nie wahają się ani chwili. W mieszkaniu natychmiast jego wzrok przykuwają koty.

- W domu w Nowym Jorku mamy dwa - zagaduje Horowitz. Jego żona potem dodaje, że to dwa syberyjskie: Misza i Grisza. - Przyjaciele, dzięki którym można się wyciszyć i zrelaksować.
Poznaniacy co chwilę zatrzymują się, obserwują, jak pracuje, fotografują artystę. Na pytanie, jak się czuje, będąc po drugiej stronie obiektywu, odpowiada ze śmiechem: - Okropnie.

Cały czas szuka kolejnych miejsc, ujęć, jeszcze ciekawszych, niespodziewanych, zaskakujących. Żadne zdjęcie, żadne ujęcie nie jest oczywiste. - Wystawa, którą zobaczymy we wrześniu w Poznaniu, będzie moim spojrzeniem na miasto. W ciągu tych dni poznałem chyba jego najpiękniejsze zakątki. Myślę, że będą miał ciekawą serię zdjęć. Nie wiem jeszcze, jak bardzo będę je przerabiał. Już same obiekty są bardzo interesujące. Jedyne, co nam początkowo w Poznaniu nie sprzyjało, to pogoda.

- Kamera, którą pan Ryszard robi zdjęcia panoramy miasta wywołuje niesamowite wrażenie ożywienia. Tak jakby nawet na fotografiach wszystko się ruszało, tętniło życiem - mówi Agata Drogowska, kurator projektu.

Poznań z perspektywy Nowego Jorku
Są dni, kiedy mistrz nie rusza się praktycznie od komputera. Od rana przez wiele godzin przegląda zgromadzony materiał, selekcjonuje. Sam niechętnie opowiada o rezultatach pracy, twierdząc, że trzeba przyjść na wystawę. - To, co widziałam, jest bardzo obiecujące - wtrąca jego żona. - Już widać pierwsze delikatne zmiany, ale prawdopodobnie jeszcze w Stanach, w domu, mąż wszystko zmieni, spojrzy na Poznań inaczej, z perspektywy.

Jeden z ostatnich dni zdjęć - City Park. Na lotnisku czeka już helikopter, a tu trzeba szybko ewakuować się z podnośnika, zwijać sprzęt, bo zaczyna się ulewa i wichura. Niebo pokrywa się chmurami, na które Ryszard Horowitz patrzy z dużym zaciekawieniem. - Mało kto wie - mówi pani Anna - że mąż ma ogromną kolekcję zdjęć z chmurami. Stale jest w pogoni za nimi. Uwielbia je.

- Kocham chmury, to one budują nastrój - dodaje. - Dzięki nim jest też piękniejsze światło, kiedy słońce przechodzi przez chmury, niż kiedy świeci nam bezpośrednio. Często stanowią piękną dekorację zdjęcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski