- Umówieni byliśmy na piątek na godzinę 18. Pomyliłem się i byłem przed biurem notariusza godzinę wcześniej. Nikogo tam nie było. W końcu zadzwoniła oskarżona mówiąc, że jedzie ze Swarzędza i odrobinę się spóźni, żebyśmy czekali - opowiada jeden z oskarżycieli posiłkowych. - Zjawiła się po jakimś czasie. Była zdziwiona nieobecnością notariusza. Zadzwoniła do niego i umówiła nas na wtorek.
Tyle, że to była fikcja, bo pan Janusz poszedł do notariusza w poniedziałek, a ten nic nie wiedział o sprawie. Nikt do niego nie dzwonił. Kolejny notariusz, gdy wziął do ręki dokumenty przekazane przez panią Mariolę P. stwierdził, że są podrobione i zgłosił to na policję. Podejrzenie potwierdziło się. Słuchając oskarżycieli posiłkowych można było odnieść wrażenie, że w ubiegłym roku na oskarżoną spadły plagi egipskie.
- Gdy w końcu się z nią spotkałem mówiła, że ma ochronę policji, bo ktoś grozi jej i jej rodzinie - mówił pan Janusz. - Mnie poinformowano, że pani Mariola została porwana, potem, że chroni ją CBŚ, a potem że zachorowała na białaczkę - mówił pan Jarek. Potem miała zachorować na serce. Gdy oszukani wybrali się do szpitala, by się z nią rozmówić, wyskoczyła oknem.
- Wieczorem zgłosiliśmy sprawę policji - mówią.
Mariola P. nie złożyła wyjaśnień, choć tak wcześniej zapowiadała. Kolejną rozprawę sąd zaplanował na wrzesień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?