Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Szef korporacji M1 przeprasza pasażerkę

Andrzej Janas
Czy dyspozytorki taksówkarskich korporacji mogą obrażać swoich potencjalnych klientów? W Poznaniu jak przekonała się mieszkanka Szczecina jest to możliwe.

Czytaj także:
Dyspozytorka TAXI kazała klientce... "Spier..."

Bardzo nieprzyjemną przygodę przeżyła w Poznaniu mieszkanka Szczecina, która chciała w naszym mieście skorzystać z taksówki z nocy z 29 na 30 stycznia. Wybrała korporacje M1.

- Chciałam dowiedzieć się ile zajmuje mi dojazd z dworca PKP na ulicę Kórnicką - opowiada Marzena Sówka - Usłyszałam opryskliwą odpowiedź "A niby skąd ja mam to wiedzieć?". Pani Marzena zdecydowała się jednak zamówić taksówkę i spytała kiedy taksówka podjedzie pod dworzec, dyspozytorka stwierdziła " że może za 20 minut". Gdy dopytywała czy może potrwać to dłużej niż 20 minut usłyszała "nie ma wolnej taksówki i nie wiem za ile będzie"

W tej sytuacji pani Marzena zamówiła bez problemu taksówkę z innej firmy, gdzie dowiedziała się wszystkich szczegółów.

Gdy szczecinianka dojeżdżała już do dworca dyspozytorka z M1 zadzwoniła z informacją że taksówka czeka, gdy dowiedziała się że pani Marzena wybrała już inna firmę usłyszała w słuchawce "Ty kur...."

- Zatkało mnie - przyznaje pani Marzena. - Ale zaraz oddzwoniłam pod ten numer, nie zdążyłam powiedzieć ani słowa, bo usłyszałam "Spier... ty kur…"

Zdzisława Gapczyńskiego, szefa korporacji M1 nie ma w Poznaniu, na nasze mailowe pytanie co zamierza zrobić w tej sprawie, odpisał że osobiście przeprosił swoja niedoszłą pasażerkę a sprawą ( czyli rozmową z dyspozytorką) zajmie się 15 lutego gdy wróci do Poznania.

Jak twierdzi Z. Gapczyński, od 17 lat, czyli od czasy gdy na rynku pojawiła się korporacja M1. nie było takiego przypadku.

Rozmowy podobno nie są rejestrowane bo obecnie firma "przechodzi " na inny program komputerowy, który będzie pozwalał na szybkie wyliczenie długości trasy i przybliżonych kosztów.

Jaka jest szansa, że naszych gości, kibiców na Euro 2012 spotka podobna przygoda przy zamawianiu taksówki. A może ("na szczęście") panie dyspozytorki nie potrafią przeklinać w obcych językach.

- Taka sytuacja nie miała prawa mieć miejsca - mówi Jan Pawlak, szef Zrzeszenia Transportu Prywatnego. - Wszystkie rozmowy z klientami są rejestrowane, więc żadna z naszych pań nie pozwoli sobie na podobne wulgaryzmy. Gdyby coś takiego zdarzył się u mnie to byłoby natychmiastowe zwolnienie dyscyplinarne. Mamy program wyliczający czas dojazdu i przybliżona opłatę i informujemy o tym klientów.

Zwolnieniem dyscyplinarnym skończył by się podobny incydent w korporacji MPT, gdzie również wszystkie rozmowy są rejestrowane.

- W naszej dyspozytorni na ścianie wisi napis "Klient ma zawsze racje" - mówi Piotr Florczak , szef MPT. - I to właściwie wszystko co mogę w tej sprawie powiedzieć. My żyjemy z klientów i nikt nie ma prawa ich obrażać, nawet gdy niekiedy są agresywni i często nie przebierają w słowach.

Co zaś do języków obcych, to wszyscy szefowie korporacji zgodnie deklarują, że większość ich dyspozytorek zna przynajmniej jeden język obcy na poziomie pozwalającym porozumieć się z klientami. Najczęściej jest to to język angielski i niemiecki.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski