Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Tagger Pive złapany!

Tomasz Nyczka
Straty spowodowane przez bazgroły Pive idą w setki tysięcy złotych.
Straty spowodowane przez bazgroły Pive idą w setki tysięcy złotych. Beata Marcińczyk
To już koniec "kariery" słynnego taggera, który od miesięcy szpecił swoimi napisami ściany kamienic, budynków użyteczności publicznej, przystanki i szyby w poznańskich tramwajach. We wtorek Pive wpadł. Policja nie pozostawia wątpliwości - grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.

O Pive głośno było w Poznaniu od kilkunastu miesięcy. Tagger działał głównie na Wildzie. To bramy i elewacje tamtejszych kamienic upstrzone są jego "dziełami". Co gorsze - tagger stosował kwas, który powodował, że napisy były trudniejsze do usunięcia.

Ale dostało się też MPK. Jeszcze w 2011 r. spółka zawiadomiła policję o stratach, jakie poniosła z powodu bazgrołów Pive. Tagger upodobał sobie bowiem poznańskie tramwaje. Na szczęście - głównie te starsze. Ale MPK i tak swoje szkody wyceniło na ok. 200 tys. zł.

Policja zaś wszczęła dochodzenie, a gdy okazało się, że straty rosną w zastraszającym tempie - śledztwo. To zostało jednak umorzone z powodu niewykrycia sprawcy.

W międzyczasie wyszło też na jaw, że policjanci z Wildy nie chcieli zająć się dokonanymi przez Pive zniszczeniami. Wtedy policja podjęła postępowanie wyjaśniające. Pive jednak, aż do teraz, pozostawał nieuchwytny.

We wtorek w południe tagger wpadł. To 32- letni poznaniak Marek S.

- Złapaliśmy go przed jego własnym domem na poznańskiej Wildzie. I zidentyfikowaliśmy jako tego, który pojawia się na nagraniu kamery zainstalowanej w jednej z prywatnych firm na Wildzie - mówi podinsp. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

I dodaje, że to nie pierwsza "przygoda" taggera z bazgrołami na murach. Jak się okazuje, 11 lat temu Pive dostał wyrok dokładnie za to samo, czyli za malowanie nielegalnego graffiti.

Teraz Marek S. poczeka na zarzuty. Dzisiaj stanie przed prokuratorem. Policjanci szacują wyrządzone przez niego straty na kilkaset tys. zł.

- Sprawa jest na początkowym etapie, ale można śmiało powiedzieć, że za zniszczenie mienia grozi mu nawet do pięciu lat więzienia - tłumaczy podinsp. Andrzej Borowiak. - Ale w grę wchodzi też pokrycie strat z własnej kieszeni, a biorąc pod uwagę ich skalę, to sroga kara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski