Poznań: Taksówkarzowi grozi 8 lat więzienia za dopalacz

To tylko jedno z kilku, delikatnie mówiąc nieprawidłowości, jakie ujawnili inspektorzy różnych służb, którzy uczestniczyli w niedawnej kontroli taksówek.

Czytaj także:
Poznań: Po kontroli taksówek dwie cofnięte licencje
Poznań: Szokujący wynik kontroli taksówek

- Po raz kolejny zastosowaliśmy tak zwane kursy kontrolowane, które polegały na zamawianiu kursu przez pasażera, który był inspektorem inspekcji handlowej, kontroli skarbowej lub policjantem z Wydziału Przestępstw Gospodarczych Komendy Miejskiej w Poznaniu - opowiada Krzysztof Zandecki z Wydziału Działalności Gospodarczej. Takich kursów było 12, najwięcej spod Dworca Głównego PKP.

Po raz kolejny okazało się, że trudno, mimo deklaracji, uwierzyć w uczciwość niezrzeszonych kierowców. Większość z nich miało coś na sumieniu. Poza przypadkiem z tzw. dopalaczem, dwóch innych kierowców (niezrzeszonych) manipulowało podczas kursu przy taksometrze, co zakwalifikowano jako próbę oszustwa. Były też mandaty za niewydawanie paragonów z kas fiskalnych (6 przypadków). Najwięcej bo aż 8.000 złotych kary zapłaci natomiast taksówkarz, który został przyłapany na jeździe bez licencji, którą wcześniej stracił.

Oprócz kursów kontrolowanych, przy okazji sprawdzono na innych postojach 20 innych taksówek. Tam jednak poważnych nadużyć czy nie niedociągnięć nie stwierdzono i skończyło się na upomnieniach.

- To pierwszy w Poznaniu przypadek przyłapania taksówkarza stosującego urządzenie manipulujące wskazaniem taksometru - komentuje K. Zandecki. Wobec tego kierowcy czynności procesowe prowadzi policja i prokuratura.

Inspektorzy zapowiadają, że podobnych kontroli będzie coraz więcej i szansa, że pasażerem taksówki będzie na przykład inspektor ze skarbówki, czy policjant od przestępstw gospodarczych jest całkiem spora.