Wszystko dzięki akcji wszczepiania poznańskich kejtrom mikroprocesorów, czyli czipów.
- Gdy trafia do nas pies, to od razu sprawdzamy, czy jest zaczipowany. Jeśli tak, nie ma żadnego problemu z ustaleniem nazwiska i miejsca zamieszkania jego właściciela - mówi Robert Wabiński, kierownik schroniska przy ulicy Bukowskiej.
Mimo że czipowanie zmniejszyło nieco proceder przedwakacyjnego podrzucania psów, to schronisko jest nadal przepełnione. Na około 250 miejsc, zamieszkuje je obecnie ponad 400 psów. Wciąż też zdarzają się podrzutki - nie wszyscy właściciele wywiązali się z obowiązku i zarejestrowali psa. Bez czipów rodzą się także szczeniaki, które często trafiają na Bukowską.
- Trwa rotacja: część psów do nas trafia, część znajduje nowe domy - dodaje kierownik. - Karmy nam nie brakuje. Jedyne o co mogę apelować, to o przygarnięcie psa ze schroniska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?