Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Utajniona sprawa wypadku policjantki

Marcin Idczak
Do wypadku doszło po meczu Lecha. Wzdłuż ulic Bułgarskiej i Polskiej wyłączono sygnalizacje świetlne. Ruchem pojazdów kierowali wówczas policjanci
Do wypadku doszło po meczu Lecha. Wzdłuż ulic Bułgarskiej i Polskiej wyłączono sygnalizacje świetlne. Ruchem pojazdów kierowali wówczas policjanci JRG 4 Poznań
Sąd postanowił utajnić proces dotyczący wypadku, w którym ranna została policjantka. Obrońca oskarżonej rozważa... oskarżenie prowadzących dochodzenie.

W poniedziałek obyła się druga rozprawa Pauliny Zych. Jest ona oskarżona o spowodowanie wypadku, w którym została ranna policjantka.

Do zdarzenia doszło wiosną ubiegłego roku na skrzyżowaniu al. Polskiej z ul. Bukowską. Na siebie wpadły dwa samochody, siła uderzenia odrzuciła jeden z nich na bok. Pojazd wpadł na funkcjonariuszkę.

Oskarżona kobieta nie przyznaje się do winy. Jej zdaniem możliwe, że do zdarzenia przyczynili się policjanci, którzy źle mieli kierować ruchem.

Dodaje, że również nie wiadomo, czy i ewentualnie w jakim stopniu do zdarzenia przyczynił się drugi kierowca, który miał przekroczyć prędkość i w nią wjechał.

Podczas ostatniej rozprawy sąd miał przesłuchać funkcjonariuszkę drogówki. Tuż przed tym zajął się jednak zakazem nagrywania dźwięku i obrazu. Po czym prowadząca rozprawę sędzia stwierdziła, że z uwagi na konieczność dbania o dobro poszkodowanej (policjantki) wyłącza jawność.

- Ciekawe dlaczego nagle utajnia się postępowanie w sprawie wypadku samochodowego w którym uczestniczą stróże prawa? - retorycznie pyta Jerzy Lelonkiewicz ze stowarzyszenia Prawo na Drodze. Stwierdza, że w takim przypadku na sali zostają jedynie prokuratorzy, sąd i ewentualnie jeden świadek.

- Jeśli oskarżony utrzymuje, że jest niewinny, to będzie musiał sam walczyć z całym wymiarem sprawiedliwości w małej sali. Może poczuć się osaczonym - stwierdza J. Lelonkiewicz.
W tym przypadku oskarżona ma prawnika. - Wydaje mi się, że może brakować wszystkich dowodów w tej sprawie. Dla przykładu na skrzyżowaniu było kilka kamer monitoringu, a w aktach znajdują się przerywane filmiki tylko z dwóch - mówi Andrzej Nowak, obrońca.

Dlatego jego zdaniem niewykluczone jest skierowanie sprawy do prokuratury przeciwko śledczym z artykułu 231 Kodeksu Karnego. Chodzi o przekroczenie lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, przez co działa on na szkodę innej osoby. Grozi za to do dwóch lat więzienia.

- Wiemy, że osobne dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja. Chcemy się dowiedzieć, czy w ich postępowaniu dotyczącym wypadku w pracy są jakieś inne dowody niż przedstawiono w sądzie - dodaje obrońca. Tym bardziej, że najpierw w aktach pojawia się informacja o rannej policjantce. Później natomiast są już tylko wzmianki o pieszej.

Wiadomo, że w dniu wypadku na skrzyżowaniu, na którym wyłączono sygnalizację ruchem kierował policjant (kilka miesięcy po zdarzeniu odszedł ze służby). Obok stała jego koleżanka, która przepuszczała pieszych przez przejście. Jednak pomimo, że służyła ona w policji od prawie 3 lat, to wciąż nie miała uprawnień do kierowania ruchem.

- Będziemy chcieli się także dowiedzieć, jakie inne zadania były jej powierzane wcześniej, bo przecież jak ktoś przez kilkadziesiąt miesięcy służy w ruchu drogowym to musi się tam czymś zajmować - stwierdza Andrzej Nowak. - Być może zawiódł system szkolenia lub przydzielania służb i przez to funkcjonariuszka z takim stażem wciąż nie miała doświadczenia i zawodowych uprawnień - zastanawia się obrońca.

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski