Gdzie się podziały place do gier? - pytał retorycznie radnych komisji rewitalizacji Tomasz Kayser, zastępca prezydenta Poznania.- Przy porządkowaniu zieleni w mieście pomyśleliśmy o małych dzieciach, ale co z nastolatkami, którzy już nie chcą korzystać ze zjeżdżalni czy huśtawek, ale chcą pokopać piłkę?
Prezydent wspominał dawne czasy, kiedy w miejscu zieleńca przy baszcie przy ulicy Masztalarskiej młodzież zbierała się, by pograć w piłkę.
- Teraz można tylko chodzić i położyć się na trawie, ale niszczyć nie wolno. W parku Chopina może pojeździć matka z wózkiem, ale młodzież tam rozrywki nie znajdzie - podawał przykłady T. Kayser. - W ostatnich latach radykalnie zmieniliśmy przestrzeń publiczną. Są parkingi, toalety dla psów, a brakuje miejsc do gier i zabaw.
Miasto nie wybuduje boisk, a młodzi ludzie muszą gdzieś żyć i się "wyżyć". Dlatego radni będą starali się wprowadzić (pilotażowo) program ustawienia koszy do gry na terenie zieleńców czy parków w centrum miasta.
- Nie wyobrażam sobie, by miał on stanąć na przykład w parku Adama Mickiewicza, niedawno kompleksowo odnowionym - zauważył Tomasz Lisiecki, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. Nie miałby jednak nic przeciwko realizowaniu takiej idei w tych parkach, które na rewaloryzację czekają. Tomasz Kayser widziałby takie miejsce np. w parku Wilsona (od strony ulicy Matejki). Radny Mariusz Wiśniewski - przy ul. 23 Lutego (na terenie po stacji paliw).
- Widziałem takie miniboisko w Paryżu, między dwoma nitkami jezdni - dodaje radny Norbert Napieraj. Koszt jednego kosza to ok. 10-12 tys. złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?