- Zarwała się pod nami płyta balkonu. Widziałem, jak kolega spada. A później nic nie pamiętam, bo straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, leżałem na balkonie na pierwszym piętrze, a kolega na samym dole. Spadliśmy z balkonu, który był na drugim piętrze - opowiada nam jeden z poszkodowanych robotników.
Remont w kamienicy był prowadzony bez pozwolenia
Do zdarzenia doszło 25 lutego 2019 roku w remontowanej kamienicy przy ul. Chełmońskiego w Poznaniu. Już dzień później nadzór budowlany przeprowadził pierwszą kontrolę na miejscu zdarzenia. - Stwierdzono wtedy, że przyczyną zawalenia się balkonu był transport drewnianych belek. Jedna z nich uderzyła i uszkodziła podłoże balkonu, co doprowadziło do zawalenia - mówi Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Zobacz zdjęcia z wypadku:
Poznań: Na Łazarzu spadł balkon. Dwie osoby są ranne [ZDJĘCIA]
Ponadto podczas pierwszej kontroli inspektorzy potwierdzili, że prace prowadzone w budynku były bardzo szerokie. - Chodziło m.in. o rozbijanie ścian działowych, prace związane ze stolarką, zbijaniem tynków, zdemontowaniem kanalizacji. Zakres był szeroki. To była klasyczna przebudowa - mówi Paweł Łukaszewski.
Sprawdź też:
Do drugiej kontroli doszło niecały miesiąc później. Obecny na niej był prezes firmy, która remontowała kamienicę. - Podczas tej kontroli przedstawiciel inwestora stwierdził, że nie występował o wydanie pozwoleń na budowę, ani nie zgłaszał wykonywania robót do Urzędu Miasta Poznania. To oznacza, że prace były prowadzone bez wymaganych pozwoleń i niezgodnie z przepisami prawa budowlanego - mówi Paweł Łukaszewski. Do tego nie były one nadzorowane przez żadną osobę, która posiadałaby do tego wymagane uprawnienia.
Czy remont kamienicy zostanie dokończony?
Pod koniec lipca 2019 roku nadzór budowlany wydał postanowienie o wstrzymaniu prac w kamienicy. - Od tego czasu kontrolujemy to miejsce i do tej pory nie są tam prowadzone żadne prace - mówi Paweł Łukaszewski. To nie oznacza jednak, że inwestor w ogóle nie będzie mógł prowadzić tam żadnych prac.
- Wznowienie prac jest możliwe. Wcześniej jednak inwestor musi zlecić wykonanie projektu budowlanego oraz uzyskać niezbędne pozwolenia tak, by wszystko było zgodne z przepisami. Do tego musi być również osoba z uprawnieniami, która nadzorowałaby ewentualne prace - tłumaczy Paweł Łukaszewski.
Chcieliśmy porozmawiać o tej sytuacji z inwestorem, który odpowiadał za remont. Kiedy dodzwoniliśmy się do firmy, usłyszeliśmy, że prezesa akurat nie ma, lecz pracownicy przekażą mu, że dzwoniliśmy. Nie otrzymaliśmy jednak żadnego telefonu zwrotnego. Nie dostaliśmy także odpowiedzi na pytania, które potem wysłaliśmy mailem.
"To nie była nasza wina. Nieprawdą jest, że belka uderzyła w balkon"
Udało nam się za to porozmawiać z jednym z robotników, który ucierpiał w zdarzeniu. Mężczyzna przedstawia inne przyczyny wypadku, niż oficjalnie ogłosił to nadzór budowlany. Jak mówi, żadna z wciąganych belek nie uderzyła o balkon i to nie z tego powodu miało dojść do zawalenia.
- Mieliśmy wyrównywać podłogę przy wykorzystaniu drewnianych łat budowlanych. Jedna łata ważyła ok. 15 kg. Powiedziano nam, że możemy je wciągnąć do mieszkania przez balkon. Jeden kolega na dole przywiązywał łaty do lin, a ja z drugim kolegą je wciągaliśmy na balkon i wnosiliśmy do środka mieszkania - opowiada robotnik.
Sprawdź też:
- Wciągnęliśmy około 30 łat. Nagle, po wciągnięciu kolejnej, zarwała się pod nami posadzka i spadliśmy. Kiedy się ocknąłem, widziałem nad sobą wiszącą belkę, która w każdej chwili mogła się zerwać i spaść na mnie. To nieprawda, że jakakolwiek belka uderzyła w balkon i przez to się zawalił. Nie uderzyliśmy żadną łatą. Wszystko robiliśmy bardzo ostrożnie - zapewnia.
Jednocześnie powołuje się także na wyniki kontroli przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy. Stwierdziła ona, że przyczyną zdarzenia był niewłaściwy stan "konstrukcji wsporczej balkonu, który pod obciążeniem poszkodowanych uległ zawaleniu".
Sprawdź też: Komornik z Wrześni popełnił przestępstwo? Sprawę bada prokuratura, a sąd odmówił akceptacji licytacji komorniczej
Ponadto robotnik zwraca uwagę na wyniki kontroli stanu technicznego budynku, która odbyła się jeszcze w maju 2018 roku. Inspektor nadzoru budowlanego uznał wtedy, że ocena stanu technicznego części balkonów (w tym tego, który się później zawalił) jest niedostateczna i powinny zostać wyremontowane.
W wyniku wypadku obaj robotnicy trafili z poważnymi obrażeniami do szpitali. - Miałem otwarte złamanie ręki, połamany nos, przesuniętą miednicę, rany nogi i złamany kręgosłup - mówi jeden z robotników dodając, że do dziś odczuwa skutki zdarzenia.
- Gdybym wiedział, w jakim stanie były te balkony, to byśmy tam nie weszli. Teraz zależy mi już tylko na odzyskaniu dobrego imienia. Ten wypadek to nie była nasza wina - mówi.
Zobacz też:
Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...
Sprawdź też:
Gazeta Lubuska. Ewakuacja w Zielonej Górze. W garażu były bomby
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?