Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Wał niezgody ochronił budynek klubu od powodzi

Tomasz Nyczka
Prezes KW 04 Marek Kurek boi się, że klub wioślarski mieszczący się przy ulicy Piastowskiej znowu zostanie zalany
Prezes KW 04 Marek Kurek boi się, że klub wioślarski mieszczący się przy ulicy Piastowskiej znowu zostanie zalany Waldemar Wylegalski
Raz już brodzili po kolana w wodzie i błocie. I ramię w ramię ze strażakami i żołnierzami sypali wały, obsługiwali pompy i próbowali walczyć z żywiołem. O kim mowa? O zawodnikach i opiekunach Klubu Wioślarskiego z roku 1904. Kilka dni temu, podczas roztopów, znowu stanęli oko w oko z zagrożeniem.

Twierdzą, że znajdującą się nad samą Wartą siedzibę klubu (przy ulicy Piastowskiej) uratował wał. Wał, który wznieśli sami - dodajmy. Mimo że ten nie w smak był miejskim urzędnikom.

- Kiedy doszły do nas sygnały, że znów może przyjść powódź, na własnę rękę przywieźliśmy ziemię i uformowaliśmy wał - opowiada Marek Kurek, prezes KW 04.
Jednak po jakimś czasie w klubie odbyła się kontrola inspektorów Wydziału Ochrony Środowiska UMP. I wizja lokalna.

- Podczas niej urzędnicy stwierdzili, że nasyp trzeba rozebrać, bo zbudowano go również z odpadów i śmieci. I że albo wskażemy kto to postawił, albo rozbierzemy
go sami - relacjonuje Marek Kurek. - A ostatnio wlepiono nam mandat w wysokości 200 złotych. Wszystko to za rzekomy brak współpracy z urzędem, jak nam tłumaczono.

I dodaje: - Jednak w tym samym czasie pogoda się ociepliła. Przyszły roztopy i wał, o który toczymy z urzędnikami spór, zgodnie z naszymi przewidywaniami, uratował klub przed zalaniem.

A co na to wydział ochrony środowiska?

- To nie żaden mandat, tylko grzywna za to, że klub odmówił wyjaśnień w sprawie wału - mówi Piotr Szczepanowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska UMP. - Wielokrotnie prosiliśmy, by wyjaśniono pochodzenie odpadów ziemnych, z których powstał nasyp. Bez skutku - dodaje.
Urzędnicy przekonują też, że w miejscu, w którym teraz jest, nie powinno być tego nasypu.

- W tej chwili nie ma w tej części Poznania zagrożenia powodziowego i ryzyka, że żywioł zagrozi budynkom. Toczy się jedynie walka z wodą, która wybija ze studzienek. Cały czas na miejscu działają pompy - tłumaczy Maciej Kubiak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania.
Urzędnicy przyznają jednak, że klub znajduje się w feralnym miejscu. I może być narażony na zagrożenie powodziowe.

- Nie lekceważymy niebezpieczeństwa. Ze względu na to, że siedziba KW 04 jest bardzo nisko położona, możliwe są bowiem podsączenia - twierdzi Maciej Kubiak.

Na miejscu cały czas pracują pompy, które przedstawiciele klubu dostali od straży pożarnej. I te pompy na bieżąco odprowadzają wodę zbierającą się w studzienkach.

Przedstawiciele KW 04 w sprawie zagrożenia powodzią rozmawiali też z zastępcą prezydenta Tomaszem Kayserem. I usłyszeli, że nie ma pieniędzy na to, by postawić wał, który chroniłby ich klub na stałe. A wody obawiają się cały czas.

- Gdyby nie ten wał, to w ostatni weekend mielibyśmy powtórkę z czerwca - przekonuje prezes Marek Kurek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski