Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Wiadukt w Antoninku - maszynka do zarabiania pieniędzy

Marcin Idczak
Policja urządza sobie łapanki na kierowców na wiadukcie w Antoninku - alarmują Czytelnicy Głosu Wielkopolskiego. Funkcjonariuszy z radarem można tam najczęściej spotkać wieczoram

- W sumie to działają oni zgodnie z prawem, ale czy etycznie? - zastanawia się Tomasz Rybarczyk, kierowca, który niemal każdego dnia pokonuje trasę pomiędzy Swarzędzem, a Poznaniem.

Wyjaśnia, że funkcjonariusze wykorzystają fakt, że skrzyżowanie odwołuje nakazy dotychczas obowiązujących znaków. I tak na ul. Warszawskiej są ograniczenia prędkości do 70 kilometrów na godzinę.

- Kierowcy jadą z taką szybkością, oczywiście zdarzają się też osoby, którym spieszy się jeszcze bardziej - wyjaśnia Tomasz Rybarczyk.

Polecamy: KOMUNIKACJA na GłosWielkopolski.pl

I z tą siedemdziesiątką samochody wjeżdżają na wiadukt w Antoninku. Nie ma przed nim znaku, że trzeba jechać wolniej. - Jednak znajduje się tam rozgałęzienie, które traktowane jest jako skrzyżowanie i wówczas automatycznie należy jechać tak jak w strefie zabudowanej, najwyżej 50 kilometrów na godzinę - wyjaśnia kierowca.

I właśnie jadących wiaduktem lub kierowców, którzy z niego zjeżdżają łapią policjanci. Czyli działają zgodnie z prawem Jednak według kierowców można by tam prowadzących samochody traktować bardziej po ludzku.

- Z wiaduktu robi się maszynka do kasowania pieniędzy, a wystarczy tylko mały ludzki gest, czyli ustawienie znaku ograniczenia prędkości do 50 km/h - mówi Krzysztof Karpiński, taksówkarz.

Przyznaje, że wie, iż zgodnie z przepisami nie trzeba takiego montować, ale dzięki temu kierowcy zwolnią. - Będzie bezpieczniej, a zarazem mniej nerwów traconych przy wypisywaniu mandatów - stwierdza taksówkarz. - A przecież najbardziej powinno wszystkim leżeć na sercu właśnie bezpieczeństwo na drodze, a nie tylko kasowanie pieniędzy - dodaje.

Wyjaśnia, że prewencyjne w kilku miejscach Poznania zamontowano dodatkowe znaki zatrzymywania się i postoju. - Choć nie potrzeba, to robiono to z dwóch stron jezdni, tak by kierowcy wiedzieli, że nie mogą parkować i by nie blokowali drogi narażając się na założenie klamry na koło przez straż miejską.

Pracownicy Zarządu Dróg Miejskich nie potrafią powiedzieć, czy zgodnie z sugestiami kierowców zamontują dodatkowe oznaczenie w Antoninku. Natomiast Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki nie przytacza dokładnych statystyk, ale mówi, że obserwacje kierowców są nie do końca prawdziwe.

- Oczywiście na wiadukcie jest wielu prowadzących pojazdy, którzy przekraczają prędkość i których musimy ukarać mandatami - wyjaśnia szef poznańskiej drogówki. - Jednak to nic w porównaniu z tym co notujemy przy zjeździe w ul. Bałtycką - stwierdza. Według niego tym odcinku można mówić o masowym przekraczaniu prędkości. To oznacza jeszcze większą ilość ukaranych.

Tam obowiązują podobne zasady jak w przypadku wiaduktu Antoninek. Z tym, że ,,ofiarami" radaru najczęściej padają ciężarówki. W Poznaniu jest jeszcze kilka takich miejsc, gdzie kierowcy padają ofiarami przepisów. Jednym z nich jest droga z Kiekrza przez Strzeszynek na Golęcin. - Przez lata nie przypuszczałem, że obowiązuje tam pięćdziesiątka. Droga prowadzi przecież przez las - mówi Michał Ptak. - Do czasu, gdy nie dostałem mandatu - wyjaśnia.

Według innego Czytelnika kierowcy mogą mieć również kłopoty w centrum, gdzie już wymalowano ograniczenia do 30 km/h a nie wiadomo, kiedy zacznie one obowiązywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski