Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Wspólny bilet aglomeracyjny - oferta do bani

Bogna Kisiel
Plan jest dobry: dojechać koleją do Poznania, a po mieście jeździć autobusami i tramwajami.
Plan jest dobry: dojechać koleją do Poznania, a po mieście jeździć autobusami i tramwajami.
Łatwiej, taniej, szybciej - w tych trzech słowach zawiera się idea zintegrowanego biletu aglomeracyjnego. Idea piękna. Ale dopiero sposób wdrożenia jej w życie zdecyduje o powodzeniu lub klęsce pomysłu. Jak na razie wszystko wskazuje na porażkę.

- Oferta jest do bani - krótko i obrazowo podsumowuje propozycję biletu zintegrowanego przedstawioną przez Zarząd Transportu Miejskiego Adam Pawlik, radny PiS.

Wątpliwości i znaków zapytania, dotyczących biletu, który ma się nazywać "Poznańska Kolej Metropolitalna" jest wiele.

- Nie wróżę temu projektowi dobrze. Nie jest najlepiej przygotowany - mówi Maciej Przybylak, radny PRO.

Pierwotnie "PKM" miał obowiązywać od 1 lipca. Prawdopodobnie wejdzie w życie 1 sierpnia. Będzie honorowany w pociągach Przewozów Regionalnych, Kolei Wielkopolskich oraz w tramwajach i autobusach w Poznaniu. Na razie będzie dostępny w formie papierowej, bo na bilet elektroniczny - Poznańską Elektroniczną Kartę Aglomeracyjną musimy poczekać.

- Papierowy bilet to skandal. O "pece" mówi się już od kilku lat - przypomina Maciej Przybylak.

Adam Pawlik wyjaśnia, że w projekcie PEKA nie uwzględniono kolei i kolejarze muszą czekać aż miasto kupi czytniki do autobusów i tramwajów, by mogli nabyć sprzęt kompatybilny z nimi.

Kolejna sprawa to promocja "PKM". Przewidziano m.in. kolportaż ulotek, umieszczenie plakatów na dworcach, przystankach, a po interwencji radnych, także reklamę w telewizji lokalnej i radio. Tak pomyślana kampania informacyjna jest efektem błędnego założenia już na wstępie przygotowań do wdrożenia projektu w życie, a dotyczy ono adresata. Działania bowiem koncentrują się wokół osób, które już korzystają z przejazdów koleją oraz komunikacji miejskiej. Taki sposób podejścia do tematu rodzi określone konsekwencje i może doprowadzić do porażki. Choć dobrze się zapowiada, gdy ZTM prezentuje badania. Wynika z nich, że 94 proc. pasażerów Przewozów Regionalnych, dojeżdżających regularnie do Poznania byłoby zainteresowanych wspólnym biletem. I co z tego?

Celem nadrzędnym wprowadzenia biletu aglomeracyjnego powinno być pozyskanie nowych pasażerów. Oferta musi być na tyle atrakcyjna, by kierowcy zechcieli zostawić swoje auta na parkingach przy dworcach kolejowych i pociągiem dojechali do Poznania. By nie rozjeżdżali ulic wjazdowych do miasta, dzięki temu mniej wydamy na ich remonty i utrzymanie. W końcu, by poznaniacy nie stali w korkach.

- Co może zachęcić do korzystania z komunikacji publicznej? - pyta Michał Grześ, radny PiS. I sam sobie odpowiada: - Gdy będzie wygodna, częstotliwość jazdy pociągów wystarczająca, a przy dworcach powstaną parkingi, na których będzie można bezpiecznie zostawić auto.

A tych nie ma. Zgoda, nie od razu Kraków zbudowano, a wspólny bilet musi być wdrażany wieloetapowo. Jednak, jak na razie robi się wszystko, by potencjalnych pasażerów do tego pomysłu zrazić. I choć Rafał Kupś, dyrektor ZTM przekonuje, że cena "PKM" będzie o 13-42 proc. niższa niż obecnie łączna cena biletów kupowanych oddzielnie, to proponowane stawki raczej zniechęcają.

- To nie jest szok cenowy, który może przyciągnąć ludzi - przyznaje Łukasz Mikuła, radny Platformy.

Zdaniem Adama Pawlika, oferta jest słaba i ma wszystkie dane, by doprowadzić do klęski.

- Potem usłyszymy, że zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, tylko mieszkańcy nie dorośli do tego rozwiązania - mówi. I dodaje: - A cena biletu musi być na tyle niska, żeby pasażerowi się opłacało.

Radny porównuje propozycję poznańską ze wspólnym biletem w aglomeracji śląskiej i krakowskiej. Weźmy np. odcinek Poznań - Wągrowiec (ok. 57 km). Bilet na tej trasie ma kosztować 299 zł. Za przejechanie podobnego odcinka na Śląsku zapłacimy 304 zł, a w Krakowie 229 zł.

- Na Śląsku ponieśli klęskę, sprzedają 200-400 takich biletów miesięcznie, a w krakowskiej aglomeracji 70 tys. - twierdzi A. Pawlik.

Wątpliwa jest też atrakcyjność wspólnego biletu (kolej plus MPK) po Poznaniu, który ma kosztować 115 zł, gdy sieciówka kosztuje 99 zł. Ile osób kupuje miesięczny bilet kolejowy po Poznaniu i sieciówkę ZTM? Albo weźmy pod uwagę np. pasażera ze strefy B, powiedzmy z Koziegłów. Za sieciówkę na strefę A+B płaci obecnie 124 zł, a wspólny bilet miałby go kosztować 199,80 zł. Biorąc pod uwagę, że przystanek autobusowy ma pod blokiem, a do kolejowego ponad 3 km, to który wariant wybierze? A czy rozkłady jazdy kolei i MPK zostały skoordynowane?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski