Poznań wydał ok. 232,5 tys. zł na agencję PR

CZYTAJ:
Komentarz dnia Pauliny Jęczmionki

W ogłoszeniu rozstrzygniętego już przetargu czytamy m.in., że główny nacisk miasto chce położyć na relacje z "dziennikarzami mediów ogólnopolskich i środowisk należących do głównego nurtu dyskusji we wskazanych obszarach tematycznych". Listę wydarzeń, które ma promować agencja PR, podzielono na pięć obszarów: kulturę, sport, design, ekonomię i ekologię. A praca agencji ma polegać przede wszystkim na opracowaniu strategii promocji tych wydarzeń i kompleksowej obsłudze dziennikarzy. Czy nie tym właśnie zajmuje się biuro promocji i biuro prasowe urzędu?

Czytaj także:
Promocja Poznania: Wschodnia energia - zachodni styl
Promocja: Kampania Poznania spodobała się jurorom Złotych Orłów
Nowy pomysł na promocję: konsorcjum marki Poznań

- Biuro prasowe, choć ma kontakty z dziennikarzami mediów ogólnopolskich, głównie zajmuje się relacjami z mediami lokalnymi - tłumaczy Borys Fromberg, wiceszef biura promocji. - Naszym celem jest natomiast powiększenie bazy kontaktów ogólnopolskich, przez co chcemy zwiększyć liczbę cytowań i publikacji na temat Poznania. Biuro prasowe i rzecznik z uwagi na zakres zadań, nie jest w stanie w pełni tego realizować.

Fromberg tłumaczy też, że biuro promocji miasta ma inne zadania niż te powierzone agencji. Bo choć w biurze pracuje PR-owiec, to on zajmuje się bieżącą realizacją zadań - od obsługi dziennikarzy przybywających do Poznania, przez przygotowywanie dla nich materiałów, po internet społecznościowy.

- Specjalista ds. PR rozsyła też materiały do mediów ogólnopolskich, ale są to tylko działania przy bieżących wydarzeniach - mówi Borys Fromberg. - A miastu jest potrzebny cały system komunikacyjny, np. systematyczne newslettery i kompleksowa informacja o całości realizowanych przez miasto projektów. Jedna osoba nie jest w stanie tego zrobić. A wartością agencji PR jest posiadana już ogromna baza kontaktów medialnych.
Z kolei do zadań biura kształtowania relacji społecznych, jak czytamy w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta, należą m.in.: działania z zakresu komunikacji społecznej (public relations - PR), obsługa prasowa prezydenta miasta i urzędu oraz promocja turystyczna miasta. Jednak zdaniem urzędników i te kompetencje nie kłócą się z zadaniami nowej agencji PR.

- Nasze biuro zajmuje się komunikacją z mieszkańcami - mówi Włodzimierz Groblewski, dyrektor biura kształtowania relacji społecznych. - Docieramy do nich poprzez media lokalne, organizację dużych konferencji i konsultacji społecznych. A problem Poznania dotyczy przede wszystkim tego, że mówi się o nas za rzadko w mediach centralnych. I, niestety, głównie wyolbrzymiając problemy. Tym wizerunkiem może zająć się tylko duża agencja PR.

W przetargu złożono dwie oferty: firm Ecorys i On Board, które zgłosiły się jako konsorcjum oraz agencji Eskadra Publica. Zwyciężyła ta ostatnia, proponując jako cenę swoich usług blisko 232,5 tys. zł. Ecorys i On Board zaproponowały 652 tys. zł. Eskadra Publica to warszawska agencja, której prezesem i udziałowcem jest Adam Łaszyn - twórca m.in. kampanii wyborczej Hanny Gronkiewicz-Waltz w 2006 r., Platformy Obywatelskiej w 2007 r., a także obecny doradca PO. Eskadra ma na swoim koncie m.in. pracę przy projekcie "Śląskie. Pozytywna Energia".

Kiedy odwiedziliśmy stronę internetową agencji, w zakładce "kontakt dla mediów" ujrzeliśmy nazwisko... Damiana Zalewskiego, pracownika biura promocji miasta Poznań. A pod nim widniał e-mail i numer telefonu do... poznańskiego urzędu. Zapytany o to Borys Fromberg nie krył zdziwienia. I zastrzegł, że Zalewski nie był i nie jest pracownikiem Eskadry. Później dane na stronie agencji zostały zmienione.

Miejski przetarg budził wiele kontrowersji. Do Rady Etyki PR wpłynęło bowiem zgłoszenie o naruszeniu kodeksu dobrych praktyk PR przez startujące agencje. Chodziło m.in. o zapis w dokumentach przetargowych, który zakładał, że efektem pracy agencji ma być co najmniej 350 publikacji w ogólnopolskich mediach. Na portalach branżowych pojawiło się wiele słów krytyki. Agencje oświadczyły jednak, że nie zagwarantowały w ofertach minimalnej liczby publikacji. A Rada Etyki PR ostatecznie uznała przetarg za etyczny, ale po praz pierwszy w jej historii jeden z członków zgłosił zdanie odrębne.