Ale po kolei. Do katastrofy doszło wieczorem 20 lipca. Na zdjęciach z monitoringu widać, że nagle ze ściany oficyny na drugim piętrze spadają pojedyncze cegły. Po chwili do sąsiadującego z budynkiem wykopu wali się część ściany.
CZYTAJ TEŻ:
POZNAŃ: WYBURZĄ KAMIENICĘ "ŻELAZKO". KTO WINNY?
Jak mówił Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, bezpośrednią przyczyną katastrofy były właśnie prace prowadzone na sąsiedniej budowie. Wykonano tam wykop i wprowadzono ciężki sprzęt. A drgania i wstrząsy poruszyły kamienicą.
Polemizują z tym wykonawca i kierownik budowy. I twierdzą, że prace nie miały związku z zawaleniem się ściany kamienicy.
- To był budynek w fatalnym stanie technicznym - mówi Zygmunt Sroka, kierownik budowy. - Ta ściana miała grubość 25 centymetrów, wykonana była z cegły bez wzmocnień stropowych i była najsłabszym elementem konstrukcji budynku.
Firma miała zbudować przy ulicy Półwiejskiej 4 budynek handlowo-usługowo-mieszkalny.
- Został on zaprojektowany bez styku z kamienicą przy ulicy Krysiewicza. Wyznaczyliśmy pięciometrową strefę ochronną od murów oporowych, na których posadowiona była jej oficyna - dodaje Z. Sroka. - Nie rozbieraliśmy murów oporowych zabezpieczających pobliskie budynki. Nie podkopaliśmy też sąsiadującej z nami kamienicy. Zresztą cały wykop to tylko około 1,35 metra.
Dlaczego, w jego opinii, doszło więc do tej katastrofy?
- Budynek nie był zabezpieczony przed zjawiskami atmosferycznymi, przez lata deszcz padał na drewniane elementy stropu i klatki schodowej przez nieszczelny dach i okna. To się musiało tak skończyć - mówi.
PINB wstrzymał jednak budowę przy ulicy Półwiejskiej 4.
- Nie zgadzamy się z tym, nie mieliśmy obowiązku przeprowadzenia ekspertyzy stanu technicznego sąsiednich kamienic. A iły w tym miejscu nie są specjalnie wymagającymi glebami - mówi Andrzej Szamotuła, wykonawca inwestycji.
P. Łukaszewski podtrzymuje jednak swoją opinię. Twierdzi, że badania geologiczne potrzebne były, by wiedzieć, jakie fundamenty położyć pod budowę i określić nośność gruntu.
- A tego nie zrobiono. Kierownik mówi o "wstępnym projekcie fundamentów". Nad właściwym pracuje dopiero teraz, gdy wykop już powstał. Dopiero teraz robi też badania geologiczne. Na podstawie czego projektowano więc roboty ziemne i fundamenty? - pyta P. Łukaszewski.
Inspektor poddaje też w wątpliwość tłumaczenia inwestora, który mówi o tym, że... na budowie nie
ma żadnego wykopu.
- Określa się to jako "budowę w fazie wygrzebywania pozostałości". Co to za roboty porządkowe, skoro jeździł tam ciężki sprzęt? Wykopem jest wszystko, co ma więcej niż jeden metr. I musi być obudowane rozporami, które nie tylko ochronią samą wyrwę, ale nie dopuszczą do poziomego przemieszczania gruntów wokół niej - wyjaśnia P. Łukaszewski.
W jego opinii to wykop osłabił konstrukcję kamienicy.
- Stała ona latami, a runęła dopiero wtedy, gdy rozpoczęły się prace przy wykopie. Osoby związane z inwestycją będą pociągnięte do odpowiedzialności zawodowej - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?