Poznań: Zabetonowany 90-metrowy odcinek kanalizacji został już wymieniony

Nikt nie ma wątpliwości, że beton spłynął z Góry Przemysła, gdzie budowany jest Zamek Królewski. Nadzór inwestorski prowadzi Zachodnie Centrum Konsultingowe Euro Invest. Tam jednak nie chciano z nami rozmawiać o konsekwencjach betonowej pomyłki i odesłano nas do inwestora, czyli Muzeum Narodowego. Muzealnicy, jak się można było spodziewać, o betonie przynajmniej tym całkiem współczesnym niewiele mogli nam powiedzieć.

Jak sprawdziliśmy, prace nad wzmacnianiem i budową nowych fundamentów prowadzi firma Keller Polska. - Choć to może wydawać się mało prawdopodobne, to jednak mogło dojść do takiego zdarzenia - przyznaje Marcin Itczak, kierownik działu produkcji Keller Polska. - W tym czasie (na początku stycznia - przyp. red.), wzmacnialiśmy wzgórze i fundamenty tonami betonu. Mogło dojść do sytuacji, że spłynął on jakimś uszkodzonym przyłączem kanalizacyjnym. Na razie czekamy na pismo z Aquanetu dotyczące wyników badań w tej sprawie. Nasza firma jest ubezpieczona na wypadek podobnych zdarzeń.

Tymczasem Aquanet zakończył wczoraj wymianę całkowicie zabetonowanego odcinka kanalizacji o długości 90 metrów. Oczyszczono już też przyłącza. - Okazało się, że przyłącze do budynku nr 83 było także zaczopowane betonem. Teraz można już powiedzieć, że awaria została usunięta - mówi Łukasz Buliński z Zakładu Instalacji Sanitarnej, który na zlecenie MPGM podjął się prac w budynku wspólnoty przy ulicy Zamkowej 7. - Przy okazji sprawdziliśmy kanalizację. Wyniesiony został szlam i osuszone chodniki piwnic.
W kompletnym zakończeniu prac przeszkadza aura.

- Ze względu na niskie temperatury odtworzenie powierzchni po wykopach musimy odłożyć na później - mówi Robert Adamczak z Aquanetu. - Nasze koszty naprawy będą wynosiły około 2,5 miliona złotych. Ale to chyba nie koniec roszczeń, bo wiem, że straty ponieśli też właściciele kamienic na Starym Rynku. Właśnie rozsyłamy do nich pisma z informacją, do kogo mogą się zgłaszać swoje szkody.

Kancelarie prawne przygotowują odpowiednie pisma. - Wysłaliśmy już takie do firmy budującej zamek - przyznaje Dariusz Hermanowski, właściciel Clubu Room 55. W jego lokalu fekalia z sąsiedniej kamienicy przesiąkały przez gruby na ponad metr mur. Wylewały się gulikami.

- Był taki dzień, że goście nie mogli wyjść z części piwnicznej, bo tak silny był wyciek. W lokalu prawie cały czas unosił się fetor - wspomina Dariusz Hermanowski. - W łazienkach popękały kafle, zgniły ścianki gipsowe, wypaczone są drzwi, kompletnie zniszczone meble.

Do tego przedsiębiorca dolicza straty spowodowane wyłączeniem lokalu z użytkowania. - Nie liczyliśmy jeszcze dokładnie strat. To są kamienice zabytkowe, więc konieczna będzie wizja specjalistów - podkreśla właściciel lokalu. - Wstępnie oceniamy, że odszkodowanie za poniesione straty może wynieść kilkadziesiąt tysięcy złotych za miesiąc.

Kolejne tygodnie trwać będą remonty lokali.