Sergij już po raz kolejny przyjechał do pracy do Polski. Drugi raz do Świnoujścia.
- Znany hotel, w którym pracował jako ogrodnik, zaproponował mu pracę na dwa lata - mówi nam jego żona Tetiana Petrowycz. - Mąż wyrobił roczną wizę i w grudniu wyjechał do pracy. Mieszkał ze znajomymi w hostelu pracowniczym.
Ze słów żony wynika, że mężczyzna dobrze mówi po polsku. Jednego dnia powiedział jej, że miał drobny wypadek.
- Uderzył się w głowę. Przynajmniej tak mi powiedział. Miał rozcięcie ok. 20 cm, ale lekarz w miejscowym szpitalu go nie przyjął, ponieważ coś było nie tak z jego ubezpieczeniem - relacjonuje Tetiana.
Sprawdź też:
Po tej rozmowie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Kolejnego dnia Sergij stwierdził, że musi jechać do Poznania załatwić jakieś sprawy i 24 stycznia po godzinie 22 wsiadł do pociągu do Poznania.
- Już po tym, jak przestał odbierać telefon, znajomi, którzy z nim pracowali, powiedzieli, że do Poznania z nim jechał jeszcze jeden mężczyzna - Polak. Nikt go nie widział z Sergiejem wcześniej. Rzekomo miał mu pomóc, czy to ze znalezieniem lekarza, czy z ubezpieczeniem - mówi żona zaginionego.
26 stycznia Sergij zadzwonił do Tetiany i powiedział że nie ma swoich rzeczy i nie wie, gdzie jest. Nie dojechał też do Poznania.
- Miał taką zasadę, że ukraiński dokument tożsamości wraz z kartą ukraińskiego banku trzymał w wewnętrznej kieszeni, a nie ze wszystkimi dokumentami. Zostały mu tylko one i telefon. Więc szybko, jak tylko mogłam, wysłałam mu pieniądze na rachunek, by mógł wrócić do Świnoujścia - relacjonuję Tetiana.
Dzień później skontaktował się z żoną po raz ostatni około godz. 17. Zadzwonił z dworca Głównego w Poznaniu. Powiedział, że czeka na pociąg do Szczecina, ponieważ nie było prostego połączenia do Świnoujścia.
- Mówił, że ma rozładowany telefon, że tylko cztery procent baterii mu zostało. Uznał, że zadzwoni, jak dojedzie do hostelu i doładuje telefon. Od tej pory nie mogę się z nim skontaktować - relacjonuje żona zaginionego.
Sprawdź też:
Współlokatorzy przyznają, że do hostelu nie wrócił. Telefon Sergija jest wyłączony. Tetiana o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu męża zwróciła się do Ambasady Ukrainy. Sama przyjechać nie może, bo nie ma z kim zostawić trójki dzieci. Do sprawy włączył się też były konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu, Witold Horowski. Sieci społecznościowe obiegło zdjęcie Sergija. Sprawą zainteresowała się też policja.
- 4 lutego 2020 roku, do Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu wpłynęło zawiadomienie o zaginięciu obywatela Ukrainy. Aktualnie nasi policjanci prowadzą czynności w przedstawionej sprawie - potwierdza st. post. Kamil Zwierzchowski, oficer prasowy z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu.
Sergij Petrowycz ma 40 lat. Około 170 cm wzrostu, jest szczupły, ma niebieskie oczy. Na głowie może mieć widoczną bliznę po uderzeniu. Wyjechał do Poznania w skórzanej brązowej kurtce.
Zobacz też:
Sprawdź też:
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?