Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Zapłaciły za kurs 1100 zł i niczego się nie nauczyły

Mateusz Ludewicz
Natalia Chudzia fryzjerką chciała zostać od dawna.
Natalia Chudzia fryzjerką chciała zostać od dawna.
1100 zł - tyle kosztował weekendowy kurs fryzjerski zorganizowany w Poznaniu przez Akademie Prenier. Kobiety, które wzięły w nim udział w ciągu 60 godzin miały nauczyć się między innymi masażu głowy, ondulacji i stylizacji włosów czy układania fal grzebieniem. Szkolenie, ich zdaniem, było jednak fikcją. Twierdzą, że zostały oszukane i mówią wprost: - Na zajęciach nie dowiedziałyśmy się niczego nowego.

Natalia Chudziak z Szamotuł o pracy w zawodzie fryzjerki marzyła od dziecka.

- Moje marzenie postanowił w końcu spełnić mąż. Zaproszenie do "Prenier" znalazłam pod choinką - opowiada

Zajęcia w szkole miały rozpocząć się na początku roku.

- Do końca lutego nikt się jednak ze mną nie skontaktował. Po moim telefonie do "Akademie" okazało się, że placówka wciąż czeka na komplet kursantek - kontynuuje pani Natalia.

Czytaj także:
Ponad 200 studentów zostało z dnia na dzień na lodzie

Na wszystkie kursantki szkoła ostatecznie czekała do 21 kwietnia. Wtedy też odbyły się pierwsze zajęcia, w których uczestniczyły trzy kobiety. Każda z nich była pewna, że narzędzia niezbędne do nauki fryzjerstwa zostaną zapewnione przez "Prenier".

- Już pierwszego dnia okazało się jednak, że albo ich nie ma, albo są zepsute. Miałyśmy ćwiczyć między innymi na suszarce, która paliła włosy - relacjonuje pani Natalia

Poza suszarkami, maszynkami i wałkami na miejscu nie było też modeli, którzy dobrowolnie chcieli oddać się w ręce uczestniczek kursu.

- Właściwie mogłyśmy tylko nakładać im farbę na włosy - mówi Danuta Rój, która za kilka miesięcy wyjeżdża za granicę i na zajęciach chciała zdobyć dodatkowe umiejętności. I dodaje z żalem: - Pieniądze, które zapłaciłam "Prenier" wołałabym oddać biednym. Niczego się tam nie nauczyłam. Ta firma po prostu mnie oszukała.

Oszukane czują się też pozostałe uczestniczki kursu. Na ostatnim spotkaniu każda z nich miała zostać przeegzaminowana i otrzymać certyfikat potwierdzający jego ukończenie. Egzamin został jednak odwołany bo instruktorka, która miała go przeprowadzić nie pojawiła się w "Akademie".

- Zapłaciłyśmy 1100 zł i nic z tego nie mamy - mówi Małgorzata Jurga, trzecia uczestniczka zajęć. - Wszystko co o fryzjerstwie wiedziałam przed szkoleniem, wiem także po nim - dodaje.

Pomimo rozczarowania poziomem zajęć na weekendowym kursie organizowanym przez Akademie Prenier sama placówka nie ma sobie nic do zarzucenia. W piśmie przesłanym do naszej redakcji jej przedstawiciel zapewnia, że wszystkie narzędzia używane podczas zajęć były sprawne a uczestniczki zdawały sobie sprawę, że zaczną się one w momencie, kiedy zapisze się na nie odpowiednia ilość osób. Organizator twierdzi, że kurs nie został dokończony z powodu "nagłej niedyspozycji fryzjerki" i informuje że ostatnie zajęcia odbędą się w najbliższym czasie.

Okazuje się jednak, że nawet zdobycie certyfikatu wydawanego przez Akademie Prenier nijak ma się do umiejętności, które powinien posiadać prawdziwy fryzjer.

- Nauka tego zawodu zakończona egzaminem czeladniczym powinna trwać 36 miesięcy. W tym czasie uczniowie przez trzy dni w tygodniu uczestniczą w zajęciach praktycznych a przez dwa w teoretycznych - informuje Stanisław Marczak, cechmistrz i fryzjer z Cechu Rzemiosł Różnych w Poznaniu. I dodaje: - Kursy weekendowe to tylko wyłudzanie pieniędzy od naiwnych ludzi. Tam nie można nauczyć się nawet podstaw fryzjerstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski