Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaniacy pozwą Niemców za wypalone kamienice

Agnieszka Świderska
Po wojnie właściciele odbudowanych później kamienic mogli sprzedać tylko gruzy
Po wojnie właściciele odbudowanych później kamienic mogli sprzedać tylko gruzy Waldemar Wylegalski
Spadkobiercy przedwojennych właścicieli dwóch narożnych kamienic przy Przecznicy w Poznaniu (obecnie ulica Zeylanda), chcą pozwać państwo niemieckie o odszkodowanie. W czasie wojny niemieccy żołnierze wypalili obie kamienice, przygotowując sobie najprawdopodobniej przedpole do dalszej walki. Zachowały się jeszcze listy lokatorów, którzy musieli opuścić obrócone w gruz i pył domy.

- Te budynki nie zostały uszkodzone w wyniku typowych działań wojennych - tłumaczy reprezentujący spadkobierców mecenas Maciej Obrębski z kancelarii "Celichowski, Szyndler i Partnerzy". - Nie spadła na nie bomba. One zostały celowo zniszczone.

CZYTAJ TEŻ:
Rodzina z Ameryki odzyskała dwie kamienice
Sami budowali kamienicę i muszą ją oddać

Po wojnie właściciele sprzedali je, ale nie otrzymali pieniędzy za dwie kamienice, tylko za gruz. Teraz chcą, żeby Niemcy wyrównali im tę różnicę. Przed sądem zamierzają udowodnić im złamanie IV konwencji haskiej z 1907 roku dotyczącej praw i zwyczajów wojny lądowej, która zakazywała ataków mogących wyrządzić straty nie tylko wśród ludności cywilnej, ale także w ich majątku.

I nie byłoby w tej sprawie poza samym roszczeniem nic wyjątkowego, gdyby nie to, że poznaniacy pozew przeciwko Niemcom zamierzają złożyć w polskim sądzie. Nie jest to wcale takie proste: Niemcy, jak każde inne państwo, są chronione immunitetem sądowym i nie mogą być pozwane przez organy sądowe innego państwa. Immunitet chroni również własność danego państwa przed zajęciem.

Rodzina R. z Poznania nie byłaby jednak pierwszą w Europie, która pozwałaby Niemców przed swoim sądem. Wcześniej zrobili to Grecy i między innymi ten grecki precedens poznańska kancelaria zamierza wykorzystać w sprawie spadkobierców z Zeylanda.

O co walczyli Grecy? W 1944 roku żołnierze SS spacyfikowali miejscowość Distomo koło Delf. Zginęło wówczas 218 osób. W 1997 roku sąd grecki w Liwadii przyznał spadkobiercom ofiar prawo do odszkodowań w wysokości 29 mln euro. Trzy lata później wyrok został potwierdzony przez sąd najwyższej instancji.

Kiedy rząd niemiecki odmówił wypłaty odszkodowań, Grecy wszczęli egzekucję z niemieckich nieruchomości w Atenach. Postępowanie egzekucyjne zostało jednak wstrzymane przez ministra sprawiedliwości. Roszczenia rodzin pomordowanych w Distomo odrzucił niemiecki Trybunał Federalny w Karlsruhe, powołując się na umowę między Grecją a Niemcami, na podstawie której otrzymała reparacje wojenne w wysokości 115 mln marek.

Podobne sprawy toczą się również w sprawach włoskich. W 2008 roku włoski Sąd Najwyższy orzekł, że rodzinom dziewięciu cywilów zamordowanych w masakrze w czerwcu 1944 roku w trzech toskańskich miejscowościach, należy się odszkodowanie w wysokości 800 tys. euro. W odpowiedzi rząd niemiecki wystąpił do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. I tam sprawa na razie utknęła, ale żądania włoskich obywateli poparł również rząd grecki, który dołączył się do postępowania.

- To, czy Niemcy w naszej sprawie będą mogli skorzystać z immunitetu sądowego, będzie zależało od uznania polskiego sądu - mówi mecenas Wojciech Celichowski. - Jeżeli uzna, że nie ma on zastosowania, może to uruchomić lawinę pozwów w podobnych sprawach.

Nie jest to wcale tak mało prawdopodobny scenariusz. Zdaniem poznańskich prawników, umowy między państwami o reparacjach wojennych nie są tożsame z zadośćuczynieniem w prywatnych sprawach. Tym bardziej że rodzina R. nie otrzymała od państwa nawet złotówki za wypalone kamienice.

Nie jest zresztą tajemnicą, że poza przejęciem niemieckiego majątku na Ziemiach Odzyskanych, Polska niewiele otrzymała z tytułu reperacji. Trafiły one bezpośrednio do ZSRR, który zobowiązał się wypłacić Polsce jej część, tyle że w swoich towarach. Ile faktycznie przekazał - historycy do dziś tego nie ustalili.

Za wysiedlenie
We wrześniu sąd w Berlinie przyznał 25 tys. euro odszkodowania dla poznaniaka wysiedlonego podczas wojny do Generalnej Guberni.

Pozew w jego imieniu złożył poznański Związek Wysiedlonych "Gniazdo". Był to pierwszy pozew, który złożyli w sprawie odszkodowań za wysiedlenie. Berliński sąd dopatrzył się naruszenia IV konwencji haskiej, która uznawała wysiedlenia za bezprawne.

Mieszkańcy Kraju Warty (na który Hitler przemianował Wielkopolskę wraz z Łodzią), podlegali wtedy prawu niemieckiemu, a Niemcy były stroną konwencji. Szacuje się, że w czasie wojny Niemcy wygnali z Wielkopolski i pozbawili majątku 15 procent Polaków - ponad 300 tys. osób. Berliński, nieprawomocny jeszcze wyrok, może oznaczać lawinę pozwów od ich spadkobierców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski