Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaniak Filip Kubski: Małysz gier komputerowych [ZDJĘCIA]

Marcin Kostaszuk
Filip Kubski i jego drużyna "Counter-Strike'a"
Filip Kubski i jego drużyna "Counter-Strike'a" Archiwum Filipa Kubskiego
Mało kto przyjmuje do wiadomości, że to sport. Że są ligi, emocje, turnieje... Raczej, że jestem wariatem, który siedzi całymi dniami i w sumie nic nie robi - mówi poznaniak Filip "Neo" Kubski sześciokrotny mistrz świata w grze komputerowej Counter Strike. Nam opowiada o podobieństwach i różnicach jego profesji z klasycznymi dyscyplinami sportowymi

PRZECZYTAJ TAKŻE:
10 gier komputerowych wszech czasów [FILMY]

Od 2004 roku jego drużyny są niepokonane na turniejach w Polsce, w tym czasie sześciokrotnie zwyciężając w zawodach rangi mistrzostw światowych i dwukrotnie w europejskich. W podsumowaniu roku 2011 serwis hltv.org uznał go za najlepszego gracza świata: jego zespół odniósł cztery zwycięstwa w między narodowych turniejach - we wszystkich otrzymywał znany z koszykarskiej ligi NBA tytuł MVP (most valuable player - najbardziej wartościowy gracz). Gdyby spojrzeć na osiągnięcia, Filipowi dorównuje dziś mało który poznański sportowiec. Tylko czy Neo jest sportowcem?

Między nami (anty)terrorystami
Gracze odkrywają "najlepszą grę świata" co najmniej raz w roku, toteż starsze tytuły odchodzą do lamusa średnio po 2-3 latach. "Counter Strike" powstał w 1999 roku i to wcale nie jako odrębny byt, lecz jako modyfikacja innej także do dziś kultowej gry "Half-Life". Stworzyli ją nie biznesmeni, lecz pasjonaci Minh Le i Jess Cliffe. W przestrzeni gry wydzielili miejsce, w którym, dzięki sieci internetowej, mogą spotkać się dwie walczące ze sobą drużyny graczy. Pięcioosobowe - jak w koszykówce.

- Jedni są terrorystami, drudzy antyterrorystami. Startują z dwóch miejsc na mapie - terroryści muszą podłożyć bomby w tak zwanych bombside'ach, czyli miejscach gotowych do zaminowania, których bronią antyterroryści. Do tego dochodzi element ekonomiczny - drużyna musi tak gospodarować bronią i urządzeniami do rozbrojenia bomb, żeby bilans starczył na cały mecz, dlaczego czasem opłaca się przegrać rundę rozmyślnie. Mecz trwa około 40 minut. Gramy do dwóch wygranych map, w każdej z nich rozgrywa się około 30 rund - mówi Filip.

Pojedynki zawodowców, takich jak drużyna Filipa ESC Gaming, przypominają widzom oglądanie filmów akcji z dużym przyspieszeniem.

- W trakcie akcji łatwo stracić życie - w CS wystarczy często jeden nabój. Ginie się często. Podstawą jest zatem gra drużynowa i komunikacja przez słuchawki z mikrofonami. To bardziej złożone, niż mogłoby się wydawać. Zaczynając się w to bawić nie przypuszczałem, że CS tak długo pozostanie e-sportowym standardem - mówi Kubski.

Neo (nie) jest tylko jeden
Imię Neo nosił Mesjasz ludzkości w filmowej trylogii braci Wachowskich.

- Sam sobie wybierałeś ksywę?
- Taaak - niechętnie przyznaje Filip. - Byłem dzieciakiem i gdy obejrzałem pierwszą część "Matrixa" zacząłem tak się tytułować. A potem nie było już sensu zmieniać. Bywało śmiesznie, bo w Niemczech też był gracz Neo, nawet pół-Polak. I dwóch Neo stawało przeciwko sobie...

PRZECZYTAJ TAKŻE:
10 najlepszych gier komputerowych w historii [FILMY]

Drużyna
…tworzyła się wiele lat. Na pierwsze turnieje jeździli wraz z siostrą Małgosią już w 2001 roku. Motorem zainteresowania graniem był ojciec Janusz, w środowisku graczy znany pod pseudonimem Hayabusa. To on, jako jeden z pierwszych Polaków, dostrzegł potencjał cybersportu: dokładnie 10 lat temu zorganizował Pierwszy Poznański Turniej Counter-Strike (co ciekawe, w... Czerwonaku), później w różnych rolach organizował rozgrywki ligowe i turniejowe. To dlatego Kubskich nazywa się pierwszą polską e-sportową rodziną, choć dziś - poza Filipem - grają już tylko dla przyjemności.

Tylko Filip traktował rywalizację poważnie.
- W finałach spotykaliśmy się z najczęściej ekipą Wiktora "TaZa" Wojtasa. Zwykle przegrywaliśmy, w końcu w 2004 roku połączyliśmy siły. Nie wszyscy w naszych drużynach podchodzili poważnie do grania. Ktoś na przykład znalazł dziewczynę i skończył z graniem.
- Żałował?
- Tak, potem wiele razy pisał, że to był jego życiowy błąd. (śmiech)

Z czasem w wkładzie znalazł się trzeci znakomity gracz - Łukasz "LUq" Wnęk. W Polsce byli niepokonani, okazało się, że na świecie też sobie radzą: w 2004 roku po raz pierwszy wygrali World Cyber Games.

Trening
Główna różnica w treningach sportowca i e-sportowca? Ten pierwszy fizycznie wytrzyma 2 cięższe treningi dziennie. Ten drugi potrafi ćwiczyć 8-9 godzin prawie bez przerwy. W tym roku sezon zaczyna się turniejem na marcowych targach CEBIT w Hanowerze. Ile czasu trzeba na przygotowania?

- W grudniu przez cały miesiąc żaden z nas nie dotknął gry. W styczniu zaczęliśmy treningi i stopniowo gramy razem coraz dłużej, do 8-9 godzin dziennie. Zaczynamy około 17 i gramy mniej więcej do 22, im bliżej turnieju, tym dłużej. Nie jestem już dzieciakiem, żeby się ciągle ekscytować - gram już 11 lat. Teraz chodzi raczej o szlifowanie formy.

W CS funkcjonuje 7 podstawowych plansz.
- Na każdą mamy przygotowanych około 40 strategii. Nie mamy trenera, ale jeden z nas dowodzi i mówi, że spodziewa się w tej rundzie takiego, a nie innego ruchu przeciwników. Wyznacza zatem taktykę i zadania - kto i gdzie ma rzucić granatem, gdzie mają być w tym czasie inni członkowie drużyny.

- Czy takie przewidywanie ruchów wroga się sprawdza?
- Po to trenujemy, żeby reagować na szybko zmieniające się warunki.

Ceną treningów jest życie prywatne.
- Większość znajomych nie ma czasu się umówić. Oni siedzą w ciągu dnia w pracy, a wieczorem to ja mam treningi CS-a.

Po "energetyku" ręka drży
Gdy przypominam medialne newsy o Chińczykach, którzy zmarli przy grze, bo przez kilka dni nie odchodzili od komputerów, Filip uśmiecha się i zapewnia, że zdrowe odżywianie to podstawa także dla e-sportowca.

Przygotowanie nie polega jednak tylko na klikaniu - Filip sporo biega (szykuje się do poznańskiego kwietniowego półmaratonu). Wszyscy ćwiczą na siłowni.
- Mamy w drużynie dwóch całkiem ambitnych kulturystów.

Czy gracze stosują doping?
- Tego nie wiem. Raz znajomy Szwed zażywał tabletki z napisem "accelerate" popijał to napojem energetycznym. W pierwszej rundzie załatwił całą drużynę przeciwników, ale koniec końców całych zawodów nie wygrali.

Jak się okazuje, zawodowcy stronią nawet od napojów red-bullopodobnych.
- Zauważyliśmy, że potem ręka z myszką lekko się trzęsie, a to nie wpływa dobrze na celowanie. Lepsza jest woda i soki.

Mysz marki FK?
Sprzęt stracił na znaczeniu - gra stworzona ponad 10 lat temu chodzi płynnie na każdym komputerze PC.
- Unowocześniamy komputery rzadko. Częściej peryferia - jeden z nas szybko "załatwia" słuchawki, używamy też różnych klawiatura - jednym pasują płaskie klawisze, innym wypukłe.

To samo z myszkami. Choć niebawem jest szansa, że lider światowego rankingu graczy, zmieni akurat ten sprzęt na… własny.
- Firma z Tajwanu chce produkować sprzęt dla graczy opatrzony moimi inicjałami. Na Tajwanie dokładnie obmierzyli moją dłoń, żeby mysz była idealnie dopasowana do jej kształtu. Być może ją wydadzą w formie serii sygnowanej moimi inicjałami. Zrobili podobnie z dwoma zawodnikami ze Szwecji.

Skutki uboczne? - pytam, patrząc wymownie na okulary Filipa.
- To u nas rodzinne. Ale w drużynie okulary noszę tylko ja.

Żółta kartka, czyli umarły nie ma głosu

Podobnie jak w piłce nożnej czasami bzdurne. Piłkarze dostają więc żółte kartki za zdjęcie koszulki, a gracze za… odzywanie się.
- Jeśli w ciągu rundy postać gracza zostanie uśmiercona, nie może on do innych… mówić. Za odezwanie można dostać kartkę. Za dwie - czerwoną.

A co z graczami-zadymiarzami? Filip przekonuje, że takie wydarzenia są bardzo rzadkie.
- W naszej drużynie zdarzyła się raz: w finale WCG, w meczu ze Szwedami. Kolega nie lubił się z jednym przeciwników i gdy w jednej z rund pokonał sam dwóch rywali, w emocjach wykrzyczał do nich "wiązankę". Wywiązała się mała awantura, ale pogodzili się od razu - przekonuje Filip, ale przyznaje też, że wojna psychologiczna jest na porządku dziennym. I choć nikt nie stosuje metod bezpośrednich w rodzaju "palca Arboledy", to wyprowadzenie przeciwników z równowagi jest cenionym talentem.

W takich chwilach do akcji wkraczają sędziowie. Ich decyzje wpływ na wynik mają jednak dopiero gdy…
- … zawiesi się komputer. Sędziowie decydują wtedy, czy runda powinna być zaliczona czy tez powtórzona i od którego momentu.

E-sportowe Wembley
Żaden sport nie obejdzie się bez swojej świątyni - piłkarze mają Maracanę, Wembley czy Bułgarską, żużlowcy Vojens i Leszno. A e-sportowcy?

- W Szwecji kultowa jest kafejka Inferno Online w Sztokholmie, wiele drużyn jeździ tam na treningi, a widzowie wręcz turystycznie. W Kijowie z kolei jest Cyberarena - olbrzymia kawiarnia internetowa. Plakaty zawodników na ścianach, wielkie telebimy, sofy.

Ilu ludzi gra w CS? Dokładnie nie wiadomo, ale o popularności tej dyscypliny wiele mówią wyniki oglądalności internetowych i telewizyjnych relacji finałów World Cyber Games. W 2011 roku zmagania uwieńczone triumfem ESC Gaming oglądało 8 milionów ludzi.

Reprezentacja czy klub?
Czy zwycięzcom w zawodach e-sportowych grają hymn narodowy?
- Tak - na World Cyber Games za zwycięstwo. Na mniejszych turniejach już nie, ale w e-sportowej telewizji hltv.org doskonale widać polskich użytkowników-kibiców. Na samych turniejach bardzo dużo ludzi chce zrobić sobie zdjęcia. Głównie młodzież: od 13-14 latków w górę.

Charakterystyczne w internetowych opisach rozgrywek e-sportowych są wszechobecne flagi, umieszczane przy nazwiskach i ksywach graczy, a także drużyn. Obecna ekipa Filipa ESC Gaming gra pod banderą niemiecką, co upodabnia ich do słynnej piłkarskiej trójki polskich reprezentantów w Borussii Dortmund.

- Raz odezwali się do nas przedstawiciele ministerstwa gospodarki - chcieli objąć drużynę patronatem wicepremiera Pawlaka. W końcu wrócili do tematu, ale tylko na chwilę przed wyborami. Bez ciągu dalszego - śmieje się Filip.

Wielcy rywale i gole w ostatniej minucie
W Polsce ESC Gaming do niedawna mogło - niczym premier Tusk - puszyć się, ze nie ma z kim przegrać. Ale…
- Pojawiła się drużyna, którą ostatnio przegraliśmy mecz, ale turniej i tak wygraliśmy. Naszymi największymi rywalami byli od 2007 roku Duńczycy, których dowodzący miał zeszyt z wszystkimi zagrywkami mojego zespołu. Tyle lat z nami przegrywali, że w końcu ktoś wykonał morderczą analizę naszej gry i gdy na przykład widział, ze któryś z nas rzuca granat, od razu mówił drużynie co teraz nastąpi. I miał rację, prześwietlił nas.
Trzeba było zatem zmienić taktykę. Ale i tak Polacy uchodzą za najbardziej nieprzewidywalnych - w sieci można znaleźć mnóstwo filmów, pokazujących ich zwycięstwa w pozornie beznadziejnych sytuacjach, na przykład gdy sam Neo miał przeciwko sobie trzech rywali.
- Pokonanie ich było jak rzut do kosza za trzy w ostatniej sekundzie meczu. Staliśmy się znani z tego, że zwykle wygrywamy pierwsza rundę, w drugiej przegrywamy bo wiemy że możemy sobie na to pozwolić, aby w trzeciej docisnąć maksymalnie i wygrać cały mecz.

Bo to co nas podnieca…
W połowie ubiegłej dekady rynek gier stał się tak masowy, że pojawili się sponsorzy turniejów. Pionierem był Samsung, do dziś finansujący najważniejsza e-sportpwa imprezę świata - World Cyber Games. Za nim poszli producenci akcesoriów komputerowych, a nawet marki odzieżowe. Efektem były kontrakty z najlepszymi drużynami, sponsorowanymi w zamian za nazwę zespołu. Ekipa Neo występowała już zatem jako Team Pentagram, Pentagram G-Shock. Dziś jest nieco inaczej - zamiast nazwy na sprzedaż jest miejsce na strojach graczy i materiałach reklamowych.
- Nasi sponsorzy to dziś sieć sprzedaży Ultraforce i producenci monitorów Eizo i słuchawek QPad. Ale grając w Danii sponsorował nas także Adidas - mów Neo.

Bez sponsorów żaden team nie przetrwa, ze względu na koszty. Największe nagrody są do zdobycia na turniejach w Azji, zatem już sama podróż to pokaźny wydatek. Na dodatek lwią część puli zgarniają zwycięzcy - kończąc turniej na dalszych miejscach nie wygrywa się prawie nic. Nagrody w dużych turniejach oscylują od 10 do 60 tysięcy dolarów: to najwyższa zdobycz jaka trafiła się zespołowi Neo, za triumf w World Cyber Games przed pięcioma laty. Dziś kwoty trochę spadły.

- Firmy już nie chcą wykładać pieniędzy na Counter Strike’a, bo to stara gra. Tym czasem producent gry "League Of Legends" na ten rok przeznaczył na turnieje… 5 milionów dolarów - mówi Filip i wspomina spotkanie z 14-letnim Koreańczykiem, który wygrywał setki tysięcy dolarów w prościutkiej, ale niesłychanie w Azji popularnej grze "Kart Racer".
Także i tu zdarzają się niesolidni sponsorzy - jako MeetYourMakers PGS Polacy wygrali w 2008 roku zawody ESWC, ale po bankructwie francuskiego sponsora nigdy nie zobaczyli wygranych 40 tysięcy euro.

Okienko transferowe
Do tej pory Neo nie zmieniał barw klubowych. Czy zawodnik numer jeden na świecie nie ma propozycji z innych drużyn?

- Było ich wiele. Z Brazylii, od Amerykanów, Szwedów, a ostatnio Niemców. W pakiecie było mieszkanie oraz od 2500 dolarów miesięcznej pensji plus nagrody z turniejów. W innych krajach transfery są częste, ale nie skusiłem się. Pracować nad naszym związkiem, niż się rozwieść śmieje się Neo.

Emerytura 27-latka
W świecie "Counter Strike’a" Kubski osiągnął już wszystko. W realu ma dyplom licencjata Wielkopolskiej Wyższej Szkoły Turystyki i Zarządzania - pracę pisał oczywiście o e-sporcie. Teraz pisze magisterkę.

- Przez granie zaniedbałem trochę szkołę w okresie maturalnym i nie przykładałem się, przez co nie miałem wyników wymaganych przez lepsze uczelnie. Ale nie żałuję - zwiedziłem kawał świata, osiągnąłem wiele realizując swoją pasję.
Najbliższą przyszłość wyznaczają mu największe turnieje: na pewno będzie w tym roku w Niemczech, Danii, może w Indiach.

A kiedyś…
- Być może będę handlował sprzętem dla graczy - mówi właściciel najpewniejszej ręki na wirtualnym spuście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Poznaniak Filip Kubski: Małysz gier komputerowych [ZDJĘCIA] - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski