Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaniak odpowiada na listy do Świętego Mikołaja

Alicja Lehmann
Zbyszek Reiss z Poznania od lat sprawia radość dzieciom. Idea pisania listów do św. Mikołaja zatacza coraz szersze kręgi. Piszą je także dzieci w szkołach.
Zbyszek Reiss z Poznania od lat sprawia radość dzieciom. Idea pisania listów do św. Mikołaja zatacza coraz szersze kręgi. Piszą je także dzieci w szkołach. Waldemar Wylegalski
Zaczęło się od tego, że syn Zbigniewa Reissa chciał napisać list do Świętego Mikołaja... Teraz Mikołaj odpowiada na setki listów i uszczęśliwia piszące do niego dzieciaki.

Czytaj także:
Święty Mikołaj jak z banku
"Niebiesko-biały mikołaj" - 1600 paczek trafiło do dzieci

Dziesięć lat temu, krótko przed świętami Bożego Narodzenia Mateusz poprosił swojego tatę, aby razem napisali list do Świętego Mikołaja. Mateusz miał wtedy dziewięć lat. Zbyszek Reiss wziął więc syna na kolana i postanowili w internecie znaleźć stronę, na której mogliby wysłać swoją listę życzeń.

- Pamiętam, że logowaliśmy się do sieci przez linię telefoniczną - śmieje się Zbyszek. - Mimo długich poszukiwań nie znaleźliśmy niczego. I wtedy narodził się pomysł stworzenia własnej strony.

Razem założyli prostą stronę internetową. Z nazwą nie było najmniejszego problemu, bo adres www.listydomikolaja.pl był wolny. Pierwszą korespondencją był list Mateusza i Zbyszka.

- I później zapomniałem o stronie - wyznaje Zbyszek. - Przypomniałem sobie o niej dopiero następnego roku. Było kilka nowych listów. Krótkie, skromne. Dzieciaki prosiły głównie o zabawki. Pomyślałem, że może mógłbym coś z tym zrobić.

Zbyszek skopiował listy i wysłał je swoim znajomym. Odzew był stuprocentowy! Wszyscy chcieli pomóc. Skojarzył więc darczyńców z dzieciakami i tamtego roku maluchy, które napisały do Mikołaja, dostały to, o co prosiły.

Z roku na rok na skrzynkę przychodziło coraz więcej listów. Coraz więcej dzieciaków, ale i dorosłych, pisało do Świętego Mikołaja. Zbyszek nie mógł już sobie poradzić z obsłużeniem wszystkiego na prostej stronie. Poprosił o pomoc informatyka, który w 2005 roku zbudował profesjonalną stronę internetową, z podziałem na kategorie i z formularzem, w którym użytkownicy mogli wpisywać swoje życzenia. W 2005 roku do Mikołaja przyszło 305 listów. Rok później prawie 800. W 2010 roku było ich już ponad dwa i pół tysiąca! Na koniec listopada tego roku Zbyszek ma już prawie 1200 listów.

Są takie, które łapią za serce

- Staram się czytać je wszystkie na bieżąco. Ale sam oczywiście nie dałbym rady i dlatego pomagają mi elfy - śmieje się Zbyszek.

To dziewczyny, które czytają listy i dzielą je na dwie kategorie: listy zwykłe i listy wzruszające.

- Te drugie bywają bardzo trudne - przyznaje Zbyszek. - Z biegiem lat oczywiście nauczyłem się radzić sobie z emocjami, ale początek nie był łatwy.

Zbyszek pamięta jak kilka lat temu ktoś przyniósł do niego duży, czerwony wóz strażacki. Nie wiedział, co z nim zrobić, bo na swojej stronie internetowej prosi o nieprzysyłanie prezentów do niego. Ale tego samego dnia przyszedł list od małego chłopca, który prosił właśnie o wóz strażacki.
- Okazało się, że mieszkał niedaleko od miejsca mojego zamieszkania - opowiada. - Wsiadłem do samochodu i zawiozłem zabawkę. Musiałem stamtąd szybko wyjść. Widok tego dziecka tak bardzo cieszącego się z zabawki był wzruszający. Dowiedziałem się później, że ten maluch przez pierwszych kilka nocy spał z samochodem.

Listów wzruszających przychodzi cała masa...

Piszę do ciebie drogi Mikołaju, ponieważ jest mi bardzo smutno. W tym roku w naszym domu nie będzie fajnych świąt. Moja mama nie może znaleźć pracy. Mój tata pracuje, ale to za mało, by utrzymać aż 4 osoby i psa, któremu też nie możemy dawać tyle jedzenia, dlatego jest taki chudy. Moim marzeniem jest dostać kuferek z kosmetykami, ponieważ moje koleżanki chwalą się nowymi rzeczami od rodziców. Gdy to słyszę jest mi przykro... - pisze Adrianna

List Bartka: Cześć Mikołaju. Nazywam się Bartek i mam 18 lat. Wiem, nie jestem już dzieckiem, naprzeciw temu co mówi moja mama. Nie spodziewam się dlatego prezentu od Ciebie, ale proszę pamiętaj o mojej młodszej siostrze Kasi (...) Jej marzeniem jest to, aby w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia wstała rano i pod choinką zobaczyła paczuszkę z podpisem Dla Kasi. To by był mój prezent, zobaczyć ją szczęśliwą, otwierającą swój prezent.

Dziś mój brat, imiennik świętego - też Mikołaj, przyszedł do mnie z kartką, abym sprawdził mu, jak napisał. Okazało się, że jest to list do św. Mikołaja...On ma 8 lat i wierzy, że to Mikołaj prezenty roznosi, a napisał, że chciałby czołg zdalnie kierowany. Niestety nasz "Mikołaj", to znaczy mama i tata, nie dadzą rady tej prośby spełnić, bo oboje nie pracują. Tata robi dorywczo, ale i tak są problemy, chociaż starają się, żebyśmy my ich tak nie odczuli, to i tak jest trudno. Słyszę nieraz ich rozmowy i wiem, że nie mają lekko.Więc jeśli byłaby możliwa pomoc od Mikołaja, to bardzo o nią proszę - byłaby to spora niespodzianka dla brata i dla rodziców. Damian

Są też listy w imieniu innych: Dziś nie będę prosiła o prezent dla siebie, tylko dla osoby, która jest wspaniałym, starszym człowiekiem, którego wielu nie docenia. Pomógł bardzo wielu ludziom materialnie i psychicznie. Zawsze spieszy z pomocą, nawet nie będąc pewnym, czy mu się uda. Ja wiem, że on o prezent dla siebie sam nie poprosi, ale chciałabym byś mu w tym roku sprawił radość i pokazał mu, że mimo jego wieku - ma 65 lat - i tego, że już w Ciebie nie wierzy, drogi Święty Mikołaju, że jednak nadal istniejesz i sprawiasz radość wszystkim ludziom. Ja wiem, że on chciałby dostać stary, drewniany krzyż. Malutki Pomocnik Mikołaja

- Trudno przejść wobec takich listów obojętnie - przyznaje Zbyszek. - Prawie wszystkie z nich, co roku zostają spełnione.
35 tys. darczyńców

Zbyszek nie przyjmuje prezentów do siebie. Nie przyjmuje też pieniędzy oraz prosi o niewysyłanie drogich rzeczy, takich jak laptopy, aparaty fotograficzne czy konsole do gry.

- To trudne, bo są osoby, które chciałyby coś takiego kupić, ale nie o to w tym wszystkim chodzi - tłumaczy Zbyszek. - Mamy pewne ustalone zasady i sztywno się ich trzymamy.

Każdy z listów jest też weryfikowany przez Zbyszka lub pomagające mu dziewczyny. Niestety, zdarzają się oszuści.

- Ale na szczęście mamy swoje sposoby, aby takim sytuacjom zapobiec - mówi "Mikołaj" z Poznania.

Kiedy darczyńca napisze, że jest zainteresowany odpowiedzeniem na konkretny list, Zbyszek sprawdza, czy to dziecko zostało już obdarowane. Jeśli tak, pisze do darczyńcy o wybór innego. Jeśli list jest wolny, przekazuje darczyńcy adres dziecka. Zdarza się też, że do Mikołaja piszą ludzie, którzy nie mają wybranego konkretnego listu-marzenia.

- Niedawno napisała kobieta ze Stanów Zjednoczonych - opowiada Zbyszek. - Chce pomóc komukolwiek i wybór pozostawia nam. Wtedy wybieramy listy po kolei.

Bywa też tak, że grupa ludzi chce pomóc dużej grupie dzieci. W ubiegłym roku wychowawczyni jednego z domów opieki nad niepełnosprawnymi intelektualnie dziećmi z Łodzi napisała prośbę do Świętego Mikołaja. Prosiła o cokolwiek dla swoich podopiecznych, wymieniając nieliczne życzenia.

- Napisała między innymi, że jeden chłopiec chciałby dostać złotą rybkę - opowiada Zbyszek. - I znalazł się darczyńca, który kupił i rybkę i akwarium i zawiózł to wszystko do tego chłopca. To była studentka politechniki łódzkiej. Później przysłała do nas list, że 35 tys. studentów tej uczelni chce w tym roku zrobić prezenty dzieciom z tego domu opieki.

Kiedy już darczyńca ma przydzielonego nadawcę listu, Zbyszek wysyła do niego dane adresowe dziecka. Do danych dołącza dwa listy. Pierwszy to instrukcja, co robić i kiedy wysłać prezent. Drugi to list do dziecka od Świętego Mikołaja, który darczyńca powinien wydrukować i dołączyć do prezentu.

- I na tym nasza rola się kończy - mówi Zbyszek.
Magia świąt

Jednocześnie przyznaje, że 10 lat temu nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo rozwinie się pomysł jego i jego syna. Mateusz na początku pomagał ojcu w odpowiadaniu na listy. Teraz już nie pomaga, ale za to swoją rękę przykłada dziewięcioletnia Julka, córka Zbyszka.

- Czasami jestem zmęczony rozmiarem tego wszystkiego - przyznaje Zbyszek. - Ale nie mogę teraz tego tak zostawić. Zaczynałem sam. Obecnie mam informatyka, który czuwa nad stroną. Mam dziewczyny, bez pomocy których nie przeczytałbym wszystkich listów. W przyszłości pewnie będziemy musieli założyć fundację, bo chętnych jest coraz więcej. Ale kiedy siadam w Wigilię do kolacji i zaczynają spływać pierwsze podziękowania, czuję, że zrobiłem coś niezwykłego. Że jakieś dziecko jest teraz szczęśliwe, a ja miałem w tym swój udział. I to jest właśnie magia świąt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski