Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaniak pisze książkę o autostopie

Elżbieta Sobańska
Chwila przerwy w podróży, Jakub sięga po prasę lokalną.
Chwila przerwy w podróży, Jakub sięga po prasę lokalną. Fot. Archiwum J. Ciążela
Auto. Stop. Kiedy to się uda, zaczyna się przygoda. Dla poznaniaka ta pasja zamieniła się w pracę naukową, a ta wkrótce w książkę. - Warto uhonorować autostop, bo w 2012 roku przypada setna rocznica jego ustanowienia.

Przemek - to kolega, który dużo już tak podróżował. Jakub i Hubert poszli do niego po radę i dostali następujące informacje: Jeden facet w ciągu dnia czeka na stopa jakieś 15 minut, dwóch facetów do 30 minut, w nocy jeden facet - godzinę, a dwóch facetów to nie ma na co liczyć - wspomina Jakub Ciążela. Z taką wiedzą oraz ogromnymi plecakami dwójka studentów I roku turystyki UAM wybrała się w marcu 2005 roku w swoją pierwszą wyprawę autostopem. Zapaleni podróżnicy chcieli jak najwięcej zwiedzać. Już wcześniej jeździli tyle, że w końcu trzeba było rozważyć cięcie kosztów, dlatego właśnie pomyśleli o autostopie.

Czytaj także:
Podróżnik z Poznania w afrykańskim areszcie!
Afryka: Rowerowa wyprawa śladami poznańskiego podróżnika. Śmiałkowie są w Ruandzie

Pierwsza podróż

Kierunek pierwszej wyprawy prowadził w Sudety: w Komornikach na wylotówce zatrzymał się tir. Nawet nie zjechał na pobliski przystanek, lecz stał na drodze blokując ruch.

- Kierowca był sympatyczny, młody z długimi włosami. Zabrał nas do Legnicy, włączył CB radio i wyhaczył kolejnego tira dla nas. Wieczorem dojechaliśmy na miejsce - mówi Kuba. - Potem pomysł z autostopem zaczął się rozkręcać. Brały nas samochody dostawcze, ciągniki, chociaż częściej zatrzymywały się samochody osobowe. Zauważyłem, że było wiele odbiegających od rzeczywistości mitów dotyczących autostopu. Zaczęło mnie to interesować. Chciałem zbadać to naukowo i napisać o moich podróżach. Wtedy miałem za sobą wyjazd w polskie góry i wielką wyprawę po Europie.

W podróż, która trwała 25 dni, wybrał się z dwójką przyjaciół, Hubertem i Gipsim.

- Łapaliśmy stopa na zmianę, czasem ktoś się chował, to wtedy kolejny z nas łapał. Raczej wzbudzaliśmy zaufanie. Chociaż był taki przypadek w Austrii… Czekaliśmy wiele godzin, był upał, a nam skończyła się woda. Tym razem zatrzymała się kobieta - opowiada chłopak. - Akurat to wtedy ja się chowałem za znakiem. Ale po tych godzinach czekania tak się ucieszyłem, że ktoś w końcu nas zabierze, że wybiegłem zza znaku krzycząc z radości. A ona się wtedy przestraszyła i prędko odjechała…
Gdy łapali stopa w Niemczech, doszedł problem językowy. Kuba i jeden z jego kolegów znali niemiecki, a trzeci kolega już nie. Udało im się zatrzymać tira i właśnie w dwójkę dogadywali szczegóły podróży, kiedy trzeci kolega uznał, że kierowca najwyraźniej nie zamierza ich zabrać, więc uprzejmie powiedział "Danke" i zamachnął drzwiami od kabiny zatrzaskując je. Zdezorientowany kierowca odjechał.

Z tego będzie magisterka

Wtedy Jakub już wiedział, że chce zająć się autostopem na poważnie. Na II roku turystyki miał już promotora pracy magisterskiej.

- Prosto z mostu podszedłem do prof. Waldemara Ratajczaka i zapytałem, czy zgodzi się poprowadzić moją pracę o autostopie, a on powiedział: "Może pan".

Nadszedł czas na badanie zjawiska. Najpierw w wakacje wykonał pomiary pilotażowe, w czasie których przepytywał kierowców, oceniał i opisywał zasady autostopu (m.in. jak szerokie jest pobocze, prędkość samochodu, reakcję na wygląd podróżnego (czy się śmieje lub jest poważny), czy są skrzyżowania w miejscach zatrzymywania pojazdów, ile aut przejechało, czas łapania samochodu, itp.).

To był czas niemal nieustannych podróży. Na stopa wybrał się z Hubertem do Anglii, gdzie kupili sobie po okazyjnych cenach laptopy. W czasie drogi kierowcy opowiadali o sobie, odpowiadali na pytania w wywiadzie: m.in. wiek, płeć, wykształcenie, zawód, styl życia (żonaty, dzieci, czy pali), jakiej stacji radiowej słucha, ile kilometrów pokonuje w ciągu roku, ile punktów karnych dostał w tym czasie, a także ile godzin spędza w podróży. Kuba jechał też na traktorach, przyczepach, w autokarach.

- W Poznaniu na stopa zatrzymałem kiedyś autobus komunikacji miejskiej. Akurat wyszedłem z uczelni i rozmawiałem z siostrą przez telefon, a tu z przyzwyczajenia przy drodze wyciągnąłem rękę w charakterystycznym geście autostopowicza. Zdążyłem powiedzieć do siostry "Ale jestem zakręcony, macham na autobus", gdy ten nagle zatrzymał się, a kierowca powiedział "Proszę wsiadać" - opowiada poznaniak. - Nieraz zatrzymywałem też autokary. Kiedyś wybieraliśmy się ze znajomymi do Wierchomli, a ja się założyłem, że autostopem będę prędzej niż oni pociągiem. Początek poszedł szybko: w drodze do Krakowa złapałem zapalonego wędkarza, ale on się zapytał, czy możemy wjechać do Gliwic, gdzie był jedyny wędkarski sklep, w którym nie był. Chciał sobie kupić robaki. Tak straciłem półtorej godziny, bo nie wiedział jak do niego trafić, ale że jechał poza Kraków, to się go trzymałem. Na jakieś 5 kilometrów od Wierchomli byłem coraz mniej spokojny o to, że wygram, bo znajomi już dotarli, ale musieli jeszcze kawałek drogi przejść. Zatrzymałem więc autobus, który akurat tam jechał. Byłem tak szczęśliwy, że gdy mijaliśmy moich znajomych, kazałem kierowcy zwolnić, by im pomachać. A potem jeszcze na nich czekałem i trochę mi się dłużyło - śmiejąc się dodaje.

Włochy, ale nie tylko

Potem dzięki uczelnianemu programowi wymiany studenckiej "Erasmus" Jakub wybrał się do Włoch, gdzie spędził niemal rok. Wracając postanowił objechać Włochy, a w drodze powrotnej do domu spędził 40 dni. W samotnej podróży z plecakiem, chciał zdobyć doświadczenie w pracy pilota wycieczek. Przy okazji udało się zrobić badania i przepytać 100 kierowców, przeanalizować 100 miejsc. Wnioski zawarł w pracy magisterskiej "Autostop jako zjawisko społeczne - czynniki funkcjonowania".

W następne wakacje prowadził też badania w Polsce, gdzie w ciągu 70 dni przepytał 200 kierowców i zbadał tyle samo punktów autostopowych. W połowie z nich towarzyszyły mu przyjaciółki, raz blondynka, raz brunetka. Czas oczekiwania na stopa skrócił się do 15 minut (niezależnie od koloru włosów partnerki).

- Podsumowałem badania, zrobiłem też analizy uzupełniające. Udało mi się też przepytać 200 autostopowiczów podczas Międzynarodowych Mistrzostw Autostopowych w Polsce. I to w 3 godziny. A to dlatego, że ustawiłem się w biurze zapisów i każdemu z uczestników wręczałem ankietę. Na tę okazję zaopatrzyłem się nawet w kilkadziesiąt długopisów - tak na wszelki wypadek - opowiada Ciążela. - Okazało się, że taki sposób podróży - o dziwo - wybiera więcej kobiet niż mężczyzn. Mimo że zdarzają się sytuacje, iż panie skarżą się na dwuznaczne propozycje kierowców i obawiają się o swoje bezpieczeństwo.

Kuba wraz z kolegami z Sekcji Turystyki i Rekreacji Studenckiego Koła Naukowego Geografów UAM robili też badania dotyczące miejsc autostopowych w Poznaniu. Wytypowali 5 lokalizacji, gdzie ustawiały się osoby. Były to konfiguracje osób badających: kobieta, dwie kobiety, mężczyzna, dwóch mężczyzn, para mieszana. Każdy miał tak czekać do godziny. W tym czasie badali, ile samochodów się zatrzyma. Okazało się, że autostopowiczki mają większą szansę - jedna czekała średnio 5 minut, dwie - 7 minut, para ok. 10 minut. Mężczyzna już minimum 20 minut, a gdy było ich dwóch czas wzrastał do 30 minut. Udało się zweryfikować opowieści przyjaciela.
Dobre miejsca na łapanie stopa to ulice: Obornicka, skrzyżowanie Bałtyckiej i Gnieźnieńskiej, a także Komorniki. Najtrudniej złapać stopa na drogach w kierunku na Warszawę i Berlin. Te badania pozwoliły też na wyznaczenie średniej prędkości poruszania się autostopowicza - ok. 40 km/h.

To nie "dresik" - to ksiądz

Ale w drodze nie zawsze jest łatwo. W podróży do Anglii z kolegami chcieli się zabrać z małżeństwem z Wielkiej Brytanii, ale mężczyzna był bardzo nieufny. - Widzieliśmy, że wzbudziliśmy sympatię jego żony, więc ich wzięliśmy na sposób: odeszliśmy na bok, wyciągnęliśmy kanapki i ze smakiem się nimi zajadaliśmy. W końcu podszedł do nas mąż, zapytał czy mamy paszporty i oznajmił, że za dwie godziny mamy się stawić na odprawę. W drodze na tyle się dobrze poznaliśmy, że Brytyjczycy zaprosili nas do swojej rodziny na obiad i nocleg. Czas spędziliśmy rozmawiając o Polsce, Lechu Wałęsie i Solidarności - wspomina poznaniak.
Bo z kierowcami rozmawia się o wszystkim, ale… politykę i religię lepiej omijać. Tak było raz, gdy Kuba wsiadł do samochodu Polaka jadącego z Londynu do Warszawy.

- Przez 15 minut narzekał na polską politykę, cały czas przeklinając. Pomyślałem - ale będzie nudno, bo przed nami jeszcze były 4 godziny jazdy. Ale potem zmienił temat i okazało się, że jest to bardzo interesujący człowiek - opowiada Ciążela. - Jakieś 30 kilometrów od Warszawy pokazywał mi domy, mówił kto i gdzie mieszka, komu dał łapówkę… Interes zaczynał od handlowania na stadionie X-lecia. Teraz, mimo że był bogaty, do Polski wiózł rowery warte 50 funtów, które sprzedawał za ich trzykrotnie większą cenę. Do Anglii zawoził z kolei papierosy.

W Hiszpanii jechał z aktorem, który grał u samego Pedro Almodovara w filmie "Porozmawiaj z nią". To go skłoniło też do zainteresowania się twórczością znanego reżysera. Po drodze byli również nauczyciele, katolicy, buddyści, ludzie różnych ras. Na Sycylii, która rządzi się swoimi prawami na stopa jeździł też motorem. Ale co z plecakiem i kaskiem? - Kuba bronił się zaskoczony. "Wsiadaj, jestem policjantem" - usłyszał.

- Z kolei pod Nowym Tomyślem zatrzymywałem stopa z koleżanką. Podjechał samochód osobowy, a ze środka dudniła przeraźliwie muzyka techno. O, dresik - powiedziałem do Justyny. Okazało się, że to był ksiądz. Lubił też palić, a po górskich drogach pędził grubo ponad setkę - śmieje się. - Z Bolesławia do Wrocławia zabrał mnie pewien reżyser, który kręcił kryminały dla telewizji TVN. Był też członek obsady realizującej program "Rozmowy w toku" - jechał po jakąś staruszkę. Dowiedziałem się, ile płacą gościom za występ.

Filozofia autostopu?

Hiszpanie nie chcą podwozić, prędzej zabiorą tam na stopa Włosi, Marokańczycy i Francuzi. Anglię uważa się z kolei za najgorszy kraj dla autostopowicza. Jednak jeśli ma się kartkę z nazwą docelowej miejscowości, to ta kartka wzbudza zaufanie. Najlepiej łapie się okazje w północnych Niemczech i Belgii - takie wnioski wypływają z obserwacji poznaniaka. Warto też przestrzegać reguł dotyczących miejsca do zatrzymania auta (najlepiej asfalt), prędkości auta (jak najmniejsza), rodzaju postoju (najlepiej stać za skrzyżowaniem), a także jego usytuowania ( lepiej jak droga jest lekko pod górkę - łatwiej się hamuje). Czasem to nawet deszcz pomaga. Ostatnio kierowca zabrał zmierzającego na lotnisko Kubę, chociaż od 15 lat nikogo nie podwoził na stopa, ale widział, że chłopak cały zmoknięty drżał w czasie szarugi.

- Autostop to nie tylko sposób transportu, dla mnie to podmiot. To filozofia jak z powieści "W drodze" Kerouac'a: droga to nie tylko jezdnia, ale ludzie, przełamywanie barier, trudność i radość ze złapania stopa w najmniej oczekiwanym momencie. Dla mnie to coś, co się liczy najbardziej - opowiada Kuba. - W zeszłym roku wybrałem się z koleżanką do Maroka, po drodze zwiedzaliśmy różne miejsca. W Maroku policjanci złapali nam taksówkę i kazali zawieźć w wyznaczone miejsce.
Razem z Marokańczykami świętowali ramadan. Zostali nawet zaproszeni na nocleg.

- Autostop łapałem też w Mongolii. Czasem zdarzało się coś innego niż koń, czyli głównie stare jeepy, ciężarówki. Ale tam autostop jest płatny. Był też mały problem, bo tam nie ma mostów… trzeba było przeprawiać się przez rzekę, a woda sięgała po szyby w aucie. Drogę krajową tak się poznaje, że trawa na stepie jest trochę bardziej ugięta - wspomina. - Z kolei w Ułan Bator matka z dzieckiem na przejściu dla pieszych nie ma co liczyć na przychylność kierowcy, tam jeżdżą jak szaleni, pasy na jezdni nie mają znaczenia. W jednej taksówce jak jechaliśmy była nadal dziura po kuli, a szyba przypominała pajęczynę. Po przełęczach górskich wiózł nas gość bez ręki, który - co ciekawe - jednocześnie palił papierosa i jadł kanapkę.

Kuba zwiedził też m.in. Białoruś, Czechy, Słowację, Danię, San Marino, kraje Beneluksu, Austrię, Szwajcarię, Francję, Portugalię, Ukrainę i Watykan. A Stany Zjednoczone?

- To moje marzenie. W końcu to ojczyzna autostopu. Początki sięgają 1912 roku, gdy amerykański poeta Nicolas Vachel Lindsay podczas swej podróży z Illinois do Kansas został zabrany na stopa, bo kierowcy źle się rozkładało obciążenie w samochodzie - mówi Kuba. - Poeta swoją wagą ten przechył wyrównał. Za pierwszego autostopowicza uznaje się Charliego Browna i słynne zdjęcie w jednej z gazet z wyciągniętym kciukiem z 1917 roku. W latach 50. autostop trafił też do Polski.

Na stopa? Zawsze

Dzisiaj autostop jest obecny niemal wszędzie: przyjął się w kulturze masowej (częsty element akcji w filmach) czy literaturze. W Polsce popularnością cieszył się serial młodzieżowy "Podróż za jeden uśmiech". Autostop nadaje się też nawet jako chwyt reklamowy. Dla poznańskiego geologa stał się przyczynkiem do naukowych rozważań. Jakub Ciążela organizuje też warsztaty na ten temat. Jego praca - jedna z najlepszych w uniwersyteckim konkursie - wykorzystywana jest w rozmaitych opracowaniach. Zimą ma zostać wydana jako książka. Czy to już zatem czas, by przestać jeździć na stopa?

- Czasem się nad tym zastanawiam i łapię się na tym, że nie mam odpowiedzi. Jak zaczynałem 6 lat temu, to wydawało mi się, że w wieku, w jakim teraz jestem, to już nie będę tak jeździł. Nie zrezygnowałem - opowiada chłopak. - Stopa łapię nawet w Poznaniu. Raz wracałem z koleżanką z imprezy i uciekł nam tramwaj. No to zdecydowaliśmy się z Agnieszką na stopa. Zatrzymał się facet, który zaoferował, że zawiezie nas do Szczecina. Odpowiedzieliśmy, że dzięki, ale chcemy na Kaponierę. A on: "Gdzie to jest?". No jakiś kilometr dalej, tramwaj łapiemy"

Okazało się też, że jak Kuba był dzieckiem, to na wakacjach podróżował z rodzicami na stopa - on tego nie pamięta. Jakub kilka dni temu wybrał się do Hanoweru badać wraz innymi geologami skały pochodzące z Parku Narodowego Yellowstone w USA. Oczywiście - autostopem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski