Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznanianki piłkarzykami podbiły świat

Maciej Roik
Agata Ćwiąkała i Agnieszka Rutowska są mistrzyniami świata w futbolu stołowym
Agata Ćwiąkała i Agnieszka Rutowska są mistrzyniami świata w futbolu stołowym Archiwum
Jest 11 zawodników i jest piłka - tak jak w prawdziwym futbolu. Tylko że boisko ma wymiary stołu, piłkarze są z tworzywa, a piłka jest jak orzech - mała i twarda. O tym, jak zostać mistrzami świata w grze w piłkarzyki, pisze Maciej Roik

Najpierw jest rzut monetą. Potem piłka trafia na "piątkę", czyli środek boiska. Zwycięzca zaczyna. Ręce na grillu, wzrok wlepiony w "chłopki". Nie wolno podnosić stołu czy kręcić "młynków". Potem zaczyna się prawdziwa zabawa - czyli gra. Często do upadłego.

WALCZ O PUCHAR GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO W PIŁCE STOŁOWEJ
Zapisz się i zagraj w futbol stołowy w strefie kibica!

Turniej oznacza stanie przy stole przez 12 godzin na dobę nawet przez kilka dni. Taki jest los najlepszych na świecie graczy futbolu stołowego. I choć dla wielu "piłkarzyki" to tylko sposób na urozmaicenie wieczoru spędzanego przy piwie, inni traktują ten sport bardzo poważnie. Kilka godzin treningu dziennie, zawody w całej Europie, a potem… sukcesy. Tych nie brakuje także w Poznaniu. To w stolicy Wielkopolski mieszka najlepsza para żeńska grająca w piłkę stołową - Agata Ćwiąkała i Agnieszka Rutowska. Zawodniczki nie ukrywają, że to ciężka praca. Ale też wielka przyjemność.

- Odkąd pamiętam grałam w piłkarzyki - wspomina Agnieszka Rutowska - Z rodzicami i rodzeństwem w domu, na wakacjach, ze znajomymi. Wydawało mi się, że gram całkiem nieźle, dlatego gdy niespodziewanie kolega zaproponował mi udział w turnieju, zgodziłam się od razu.

W pubie okazało się, że z umiejętnościami nie jest najlepiej. Na turnieju organizowanym przez Wielkopolską Ligę Piłki Stołowej zawodniczka dostała surową lekcję.

- Przegrałyśmy ze wszystkimi. Wychodząc z turnieju namówiono mnie jednak, bym pojawiła się na kolejnym - mówi.
Od tamtego wieczoru minęło 10 lat. Sukcesy nie przyszły od razu. Pierwsze pojawiły się po 1,5 roku. Po trzech latach, na poznański duet nie było mocnych. I wcale nie chodzi o określanych z przekąsem przez zawodowców "barowych wymiataczy".

- Razem z Agatą wśród czołówki kobiet w Polsce byłyśmy niepokonane - mówi Agnieszka Rutowska.

To jednak właśnie puby są kuźnią stołowych wirtuozów. A rozpocząć swoją przygodę ze stołowym futbolem i być najlepszym może każdy. Przykład? Agata Ćwiąkała. Wykształcenie: magister ochrony środowiska. Wykonywany zawód: policjantka wydziału kryminalnego.

- W naszym piłkarzykowym światku można spotkać przeróżnych ludzi, z różnym wykształceniem, temperamentem, zainteresowaniami, zajmującymi się na co dzień przeróżnymi rzeczami - zaznacza Agata Ćwiąkała.

Obie zawodniczki są bardzo znane w tym "światku". Powód jest prosty. Lepszego od nich duetu kobiet nie ma na całym świecie. Poznanianki dwukrotnie (w 2011 i 2012 roku) wygrały turniej Mistrzów Multitable, który odbywa się co roku w styczniu w Nantes we Francji. Grają tam mistrzowie krajowi z całego świata.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

O takich sukcesach nie jest jednak głośno w kraju. Choć popularność tej dyscypliny rośnie, wciąż daleko jej do pełnego rozkwitu. I nie chodzi tylko o Polskę, ale też o kraje zachodnie. Choć tam w piłkę stołową gra znacznie więcej osób (w samym Berlinie jest więcej zarejestrowanych graczy niż w całej Polsce), największe triumfy futbol stołowy święcił w latach 70. i 80. w USA. Wówczas w Las Vegas przy stołach gromadziły się setki osób. Tam odbywały się najważniejsze zawody świata z oszałamiającymi na ówczesne czasy pulami nagród, sięgającymi nawet 150 tysięcy dolarów.

- To był okres największego rozkwitu - podkreśla Bartosz Kasprzyk, prezes Wielkopolskiej Ligi Stołowej. I dodaje: Dzisiaj oprócz USA, największe ośrodki to Włochy, Niemcy i Austria. Sporą popularnością piłka stołowa cieszy się też na Słowacji oraz w Czechach.

W Polsce obecnie działa 11 ośrodków piłki stołowej. Jednym z największych jest Poznań. To w stolicy Wielkopolski, w klubie "Cooliozum" przy ul. Św. Marcin powstał pierwszy profesjonalny ośrodek treningowy. Z siedmioma stołami, przy których można trenować przed zawodami.

Rodzaj stołu ma ogromne znaczenie, bo wiele krajów używa różnych modeli. Na "Garlando" grają m.in. Austriacy i Polacy, na "Roberto Sport" Włosi, a "Tornado" to sprzęt używany w USA. Dla Polaków najgorszy jest używany we Francji i Holandii "Bonzini".
Powód?

- Nie potrafimy na nim grać - tłumaczy Bartosz Kasprzyk. - "Chłopki" są metalowe, co sprawia, że trzeba mieć zupełnie inną technikę, której my prawie nie trenujemy.

A technika, obok rodzaju "chłopków" czy piłki, to podstawa. Oprócz niej liczy się precyzja i refleks. Trzeba tak uderzyć piłkę, żeby bramkarz nie miał szans na obronę.

- Są trzy podstawowe rodzaje strzałów: snake, pin i firmówka - wylicza Bartosz Kasprzyk. I zaznacza: pierwszą technikę do Polski przywiózł z turnieju w USA jeden z graczy z Sosnowca.

W trakcie treningów głównym elementem są ćwiczenia z podawania z jednej do drugiej linii.

- Trening polega na wyćwiczeniu pojedynczych precyzyjnych zagrań, czyli podania z linii 5 na 3, które można trenować bez końca - tłumaczy Agata Ćwiąkała. - Jest wielka różnorodność jeśli chodzi o technikę, wiele rodzajów podań. Osobno ćwiczy się strzały do bramki z linii 3. Każdy ataker ma swój mocny strzał. Mój nazywa się "snake".

Mozolny trening, który może trwać nawet po kilka godzin dziennie, to podstawa. Trzeba powtarzać poszczególne elementy do upadłego. Często dosłownie.

- Kiedyś tak intensywnie ćwiczyłem "firmówkę" (polega na prowadzeniu piłki przy "chłopku" aż do zmylenia bramkarza - przyp. red.), że na trzy miesiące uszkodziłem nadgarstek - wspomina Bartosz Kasprzyk.

Zawodnicy robią jednak wszystko, by błyszczeć w turniejach. Bo to one są najważniejszym element tego sportu. A Poznań pod tym względem wypada bardzo dobrze.

Dwa lata temu reprezentacja stolicy regionu wygrała klubowy puchar Polski, a w zeszłym roku była druga. Choć jest wiele turniejów, piłka stołowa to z pewnością nie jest sport, z którego można żyć. Nagrody na najważniejszych turniejach wahają się w granicach tysiąca euro. W Polsce jest podobnie, tylko kwoty są liczone w złotówkach. Dlatego trzeba płacić samemu.

- Z piłki stołowej nie da się wyżyć, bo w naszym kraju jest to bardzo młody "sport" - wyjaśnia Agata Ćwiąkała. - Zdarzają się wygrane, ale z braku sponsorów za wszystko płacimy same.

Dlatego wygrane mogą ewentualnie pokryć wydatki związane z samym wyjazdem na turniej. Zwraca się koszt noclegu, podróży i wpisowe. Nie o pieniądze jednak chodzi. Bo jak podkreślają zawodnicy, piłka stołowa to przede wszystkim pasja i doskonały sposób na spędzenie wolnego czasu.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski