– Pięćdziesiąt metrów stąd jest siedziba drogówki, a przez skrzyżowanie nie można przejechać. Kierowcy robią co chcą i nie widać żadnego policjanta – mówi Krzysztof Kazimierowski, taksówkarz. – Zaczynam wierzyć w to, że funkcjonariusze i z drogówki są po to by łapać pieszych i rowerzystów, a nie udrożniać ruch – dodaje.
Jest jednym z kierowców, którzy każdego dnia mają ogromny problem z przejechaniem krzyżówki ul. Grunwaldzkiej z Szylinga. Ta jest notorycznie blokowana przez samochody, które na nią wjeżdżają, a nie mogą zjechać.
Tymczasem na okolicznych ulicach można spotkać liczne patrole policji. Z zachowania funkcjonariuszy wynika, że ich zadaniem jest jednak dbanie o porządek na chodnikach. Wyłapują rowerzystów, którzy nimi się nimi poruszają lub pieszych, jeśli ci przebiegną przez jezdnię w miejscu niedozwolonym.
W tym tygodniu policyjny opel insygnia, jeden z najszybszych pojazdów we flocie wielkopolskich funkcjonariuszy, gnał na sygnale przez Łazarz. Okazało się, że stróże prawa pędzili, bo jeden z nich zobaczył cyklistę na chodniku.
– Osobiście jestem przeciwko jazdy rowerami po chodnikach, ale to co się dzieje w Poznaniu wygląda jak jakaś nagonka na rowerzystów – mówi Wojciech Makowski, miejski oficer rowerowy.
Ze statystyk wynika, że prowadzący jednoślady stanowią 4 procent użytkowników dróg w mieście. Natomiast ilość nakładanych na nich mandatów wynosi 9 procent. Średnio każdy poznański rowerzysta musi być co najmniej dwa razy do roku ukarany przez policjantów.
– Większość nas nie chce jeździć chodnikami, jednak jeśli to już robimy to jest oznaką tego, że się boimy korzystać z ulic, z których wiele jest nieprzystosowanych do obsługi jednośladów – stwierdza Cezary Brudka z Sekcji Rowerzystów Miejskich.
Wojciech Makowski natomiast dodaje, że jeśli pieszy lub rowerzysta łamie przepisy to w zdecydowanej większości przypadków stwarza zagrożenie sam dla siebie. Natomiast jeśli kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość to już może być śmiertelnie groźny dla innych.
– Wciąż nie brakuje na naszych ulicach kierowców bez wyobraźni, jednak policjanci wolą skupić się na tych, których łatwo złapać, a tym samym dać im mandat – stwierdza Krzysztof Kazimierowski.
Z zarzutami, że policjanci bardziej skupiają się na łatwych łupach, a nie na pilnowaniu porządku na jezdniach nie zgadza się Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki.
– To są tylko jedne z zadań, które stoją przed policjantami – wyjaśnia. – Trzeba także zauważyć, że na chodnikach jest więcej patroli z prewencji, niż z drogówki – dodaje Józef Klimczewski.
Jednak zapowiada, że już od tego tygodnia większą liczbę funkcjonariuszy będzie można spotkać na najbardziej newralgicznych skrzyżowaniach w mieście. Mają pomóc w ich udrożnianiu.
Według jego wyjaśnień na spotkania z mieszkańcami różnych osiedli, ci najbardziej skarżą się na dwie rzeczy. Pierwsza z nich to wspomniani rowerzyści na chodnikach. Druga to ciężarówki rozjeżdżające lokalne uliczki.
– Jako taksówkarz widzę jak pracują policjanci i mam nadzieję, ze będzie ich znacznie więcej na ulicach, a nie chodnikach – stwierdza Krzysztof Kazimierowski. – Wiem, że piesi przebiegający przez jezdnie, cykliści na rowerach łamią prawo, ale jednak i tak miejsce drogówki jest na drogach, a nie na chodnikach - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?