Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznańska zmowa milczenia

Dr Cezary Kościelniak
Cezary Kościelniak
Cezary Kościelniak
Od kilku lat dwie cechy charakteryzują politykę i debatę o Poznaniu. Pierwszą jest podejmowanie decyzji w zaciszu gabinetów placu Kolegiackiego, a następnie zaskakiwanie mieszkańców ich nagłym ogłoszeniem, sprzecznym z wcześniejszymi ustaleniami. Drugą jest prowadzenie wszelkich dyskusji o Poznaniu na trybie myślenia "interwencyjnego" - co jest konsekwencją punktu uprzedniego.

Wilda od lat jest ofiarą takiej polityki. Wpierw chciano wybudować lądowisko dla helikoptera w parku Jana Pawła II - jedynego terenu zielonego dla Wildy, szczęśliwie pomysł ten udało się odepchnąć. Podobnym pomysłem była próba wyrzucenia sprzedawców z rynku Wildeckiego, bo panom z urzędu nie podobał się wystrój ich stoisk. W tym samym czasie miasto nie sprzeciwiało się estetyce Green Piontu, niepasującej do kultury wizualnej dzielnicy. Teraz włodarze zaskakują nas nowymi faktami. Jako mieszkańcy płacący sowite podatki nie możemy dowiedzieć się, za jaką kwotę miasto sprzedało galerię City Center, nie wiemy też, za jaką cenę miejska spółka ma odkupić dworzec PKS. W tej sytuacji pojawia się konflikt między zachowaniem tajemnicy a treścią "Ustawy o dostępie do informacji publicznej". Ustawa ogranicza dostęp do informacji w przypadku tajemnicy państwowej lub ochronie informacji niejawnej. Inną kwestią jest przyjęta kultura polityczna władz Poznania, gdzie uprawia się sposób podejmowania decyzji w okolicznościach przypominających omertę, wpierw jest zmowa milczenia decydentów, a następnie obywatelom oznajmia się decyzje.

Niestety ten sposób współpracy nabiera rozpędu. Z wielkim zdziwieniem znalazłem w mojej skrzynce przesłany przez prezydenta Grobelnego plan budżetu na rok 2014. Punkt 7 to uporządkowanie strefy parkowania na Wildzie i na Łazarzu. Równo rok temu odbyło się na Wildzie spotkanie z władzami miasta, gdzie przedstawiciel ZDM-u wyraźnie powiedział, że rozważa, a nie planuje wprowadzenia strefy. Członkowie Rady Osiedla Wilda też nic nie wiedzą o takim planie - taką informację od nich otrzymałem. Po zeszłorocznych konsultacjach w sprawie strefy radny Sękowski vel Sęk przeprowadził ankietę wśród mieszkańców, z której wynika, że większość strefy tam nie chce, jakkolwiek chce jej również partia pana radnego. W miejskiej demokracji nie liczy się jednak wola większości, ale siła "naszych". Pomijając wszystkie inne za i przeciw strefy warto zauważyć, że od ulic Sikorskiego do Hetmańskiej oraz na wielu uliczkach Wildy centralnej zdecydowana większość aut należy do mieszkańców. Problem z parkowaniem dotyczy tylko okolic Starego Browaru i sytuacji na rynku Wildeckim, w pozostałych miejscach nie jest to niemożliwe. Czy strefa jednak coś zmieni? Jeśli spojrzeć na natężenie ruchu na rynku Jeżyckim - tam jest strefa - to jedyną różnicą jest to, że na Wildzie nie trzeba płacić. Wszystko inne, łącznie z natężeniem ruchu i trudnością w znalezieniu miejsca parkingowego pozostaje bez zmian. Co najważniejsze, doświadczenia strefy na Jeżycach pokazują jak niewiele mieszkańcy na tym zyskują: co zmieniło się z okresu sprzed strefy? Wymalowana (a obecnie wyblakła) ścieżka rowerowa na Szamarzew-skiego czy Wawrzyniaka, a może słupki ochraniające drzewa? Czy to są zyski z wprowadzenia strefy dla mieszkańców? Czy zmienił się stan ulic i chodników? Wniosek: władze miasta po prostu chcą złupić kolejnych mieszkańców, wprowadzając im dodatkowy podatek - czemu trzeba się zdecydowanie przeciwstawiać.

Polityka miasta wobec Wildy jest świadectwem złej woli, ale i chaosu decyzyjnego: w trosce o mniejszy ruch samochodowy w dzielnicy miasto zgodziło się, aby na Wildzie budować nowe inwestycje deweloperskie bez wystarczającej liczby miejsc do parkowania co oznacza zwiększenie ruchu. Na Górnej Widzie czy Wierzbięcicach od lat nie zracjonalizowano systemu parkowania w tzw. jodełkę, co pozwoliłoby zwiększyć liczbę miejsc. Koszty tej chaotycznej polityki zamierza się zepchnąć na mieszkańców. Mają zapłacić strefą parkowania za zaniechania urzędników z placu Kolegiackiego. Tymczasem strefa powinna być ostatnim narzędziem, kiedy inne już nie zadziałają!

Taką polityką władze miasta alienują się od mieszkańców Wildy, a zamiast budować wspólnotę mieszczan, budują grupki interesów aktywnie wykorzystujące najczęściej tych najsłabszych. Ignoruje się fakty: Wilda to nie Podolany, tutaj nie mieszkają bogacze, nawet mała opłata za parkowanie będzie dla wielu mieszkańców dotkliwa. Sprawa ta ma poważny wpływ na spadek autorytetu miejskich służb, w tym straży miejskiej. W Poznaniu jej autorytet spada, bo kojarzy się ona głównie z egzekucją mandatów. Mieszkańcy powinni odczuwać estymę i sympatię do władz miejskich, a na pewno szacunek. Bardzo bym chciał, aby nasz prezydent miał takie wsparcie jak prezydent Dutkiewicz i taki sam autorytet. Niedawno miałem okazję obserwować i zazdrościć, jak koledzy z Wrocławia entuzjastycznie opowiadali o swoim prezydencie. Mimo wszystko prezydent Grobelny mógłby taką pozycję zdobyć, gdyby nie podejmował decyzji wbrew mieszkańcom. Nawet jeśli osobiście uważałby je za mniej korzystne. Obywatele mają prawo do przejrzystej polityki: mają prawo wiedzieć, jak wyglądają rachunki za jedną z największych inwestycji miejskich, mają prawo wiedzieć, czy na Wildzie będzie strefa, i jak się to ma do zapewnień przedstawiciela ZDM-u na konsultacjach społecznych w 2013 roku, który stwierdził, że strefy na Wildzie nie planuje się.

*Autor jest adiunktem w Instytucie Kulturoznawstwa UAM i stałym współpracownikiem
miesięcznika "Znak".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski