Telefon, zegarek i 80 złotych - tyle młodego poznaniaka miało kosztować w sylwestra spotkanie Piotra K. i jego o rok młodszego kolegi. A powodem do szarpaniny, która skończyła się pobiciem i kradzieżą miał być... Lech Poznań. Tak zeznał we wtorek w sądzie współsprawca. Tylko dlatego nie zajął miejsca na ławie oskarżonych obok Piotra K., że wcześniej dobrowolnie poddał się karze.
Co Lech Poznań miał wspólnego z rozbojem na Jeżycach? Poszkodowany miał wulgarnie wyrażać się o klubie, co nie spodobało się Piotrowi K., kibicowi Kolejorza. Miało dojść między nimi do szarpaniny, a kolega Piotra K., jak zeznał, wkroczył, żeby ich rozdzielić. Że sam uderzył głową poszkodowanego w twarz? Tego nie pamięta. Był pijany. Wszyscy byli pijani.
Pamięta jednak, że chłopak sam oddał mu zegarek, którego wcale od niego nie chcieli. - Widocznie zrobił to ze strachu - tłumaczył we wtorek w sądzie. - Żadnej komórki i pieniędzy nie pamiętam.
Zupełnie inna wersja jest Piotra K., który nie przyznaje się do winy. Nieznajomego odprowadzili najpierw do sklepu monopolowego, a później mieli odprowadzić go do siostry na ulicy Dąbrowskiego. Obiecał za to koledze Piotra K. 20 złotych. Ten zażądał jednak pieniędzy przed "usługą". Kiedy chłopak się nie zgodził, otrzymał cios w twarz, a potem stracił zegarek. Czy stracił coś jeszcze? Tego Piotr N. nie widział. Był akurat na drugiej stronie ulicy pytać o adres. Jego wersję mają potwierdzić nagrania z monitoringu.
Kolejna rozprawa w lipcu. Piotr K. będzie odpowiadał z wolnej stopy. Wczoraj sąd zwolnił go z aresztu. Za rozbój grozi mu do 12 lat więzienia. Jego kolega usłyszał wyrok dwóch lat w zawieszeniu. Piotra K. obciąża jednak to, że działał w recydywie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?