- Brzechwa napisał:"Jest słoń z trąbami dwiema i tylko wysp tych nie ma". W takiej sytuacji znaleźliśmy się rok poo kongresie. Nie ma osób zainteresowanych dialogiem, tak po stronie środowiska twórców, obywateli i władz miasta - zdiagnozował Adam Ziajski, reżyser teatralny i współtwórca Kongresu.
- Mam dosyć złej karmy, podejrzliwości, kto ile dostał, a kto nie dostał. Pokonanie niemocy i wrogości pomiędzy nami i władzą zależy od otwartości i jawności mechanizmu podejmowania istotnych decyzji. Bez otwartości władzy nie ma szans, by aktywność społeczna była podtrzymywana - dodał Andrzej Maszewski z CK Zamek.
Najbardziej polemicznie do tego zarzutu podszedł Dariusz Jaworski, zastępca prezydenta Poznania. - Kwestia otwartości ma w państwa środowisku postać pewnej fobii. Tyle, że po 10 miesiącach pracy i wiem, że w Poznaniu jest kilkanaście środowisk, które mają bardzo różne sposoby spojrzenia na to, czym jest i powinna być kultura - mówił Jaworski, który zapowiedział m.in. konkurs na dyrektora Wydziału Kultury i Dziedzictwa Urzędu Miasta w nowym kształcie.
Ujawnił też, że zawieszeniu uległ projekt Biura Festiwalowego na wzór krakowski. - Myślimy o czymś znacznie szerszym, nazwaliśmy ten projekt Biurem Poznań - dodał Jaworski.
Dorobku Kongresu bronił najmocniej Antoni Szczuciński, przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta.
- Uspołecznienie jest największe właśnie w kulturze. Tyle, że i Państwo zderzyliście się z biurokratyczną mitręgą demokracji przedstawicielskiej. A kultura nie lubi biurokracji i dlatego wszystkie ruchy społeczne z czasem mają z tym problem, że efekty są znacznie mniejsze od oczekiwań - ocenił Antoni Szczuciński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?