Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznańskie amazonki: historie kobiet, które pokonały nowotwór

Marta Danielewicz
Poznańskie Amazonki: historie kobiet, kóre pokonały nowotwór
Poznańskie Amazonki: historie kobiet, kóre pokonały nowotwór Archiwum Polskapresse
Dobry lekarz, rodzina, wierni przyjaciele. To wszystko pomaga przetrwać chorobę. Pomocne są też poznańskie Amazonki. Październik to miesiąc walki z rakiem piersi. Z tej okazji przedstawiamy cztery historie kobiet, które pokonały nowotwór. Teraz czerpią z życia pełnymi garściami, uśmiechają się, a chorobę traktują jako przejściowy etap w swoim życiu

Kiedyś miałam kręcone włosy do pasa. Teraz już nie zapuszczam. Podobają mi się takie krótkie - opowiada Agata. Po pierwszej chemii mąż wyniósł z łazienki dwie pełne siatki jej kruczoczarnych włosów. - Zadzwoniłam wtedy do szwagra, który jest łysy i spytałam czy jemu też jest tak zimno, kiedy zagląda do lodówki - uśmiecha się kobieta. To było cztery lata temu. Agata dowiedziała się, że ma raka piersi tuż przed Bożym Narodzeniem. Zamiast świątecznego nastroju były łzy i niepewność co będzie dalej.

- Nie było łatwo. Gdyby nie wsparcie rodziny, to nie wiem czy dałabym radę. To oni nakłonili mnie po wielu miesiącach bym ściągnęła z głowy chustę i nie wstydziła się swoich krótkich włosów - opowiada kobieta, która nie chce pokazać twarzy i podać nazwiska. Agata sama znalazła swojego guzka.

Nie był dużych rozmiarów, nie trzeba było usuwać piersi, ale okazało się że jest złośliwy. - Pierwszą operację miałam w styczniu, drugą w lutym. Mój lekarz bardzo mnie wspierał - podkreśla Agata. Dziś pozostał niewielki ślad po operacji w postaci blizny, która jest niewidoczna dla kogoś, kto nie wie o chorobie Agaty. - W mojej pracy nie wszyscy wiedzą, że miałam raka, że przyjmowałam chemię i miałam radioterapię. Nie chcę by wiedzieli - mówi kobieta.

Agata jest teraz członkinią poznańskiego stowarzyszenia Amazonek. - Kiedy leżałam w szpitalu onkologicznym na Garbarach przyszła do mnie wolontariuszka. Nakłaniała mnie bym wstąpiła do klubu, przyszła na masaże czy rehabilitację. Na początku się opierałam, ale potem się zgodziłam - opowiada. Dziś nie żałuje swojej decyzji. W stowarzyszeniu poznała przyjaciółkę. - Dziwię się czasem moim koleżankom, że przejmują się pierdołami. Choroba nauczyła mnie brać z życia pełnymi garściami i właśnie to robię - mówi.
Maria Kałek ma 51 lat. Minęło pięć lat odkąd miała amputowaną pierś. Wcześniej normalnie pracowała, nie chorowała, nie skarżyła się na jakiekolwiek dolegliwości. Wraz z koleżanką poszła na mammografię. - Kiedy zadzwonili do mnie i powiedzieli, że badania są kiepskie, byłam w szoku. Nie wiedziałam co to znaczy mieć raka piersi. Nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że to mnie może spotkać - wspomina. W ciągu jednego roku Maria przeszła cztery operację, brała też chemię. Kiedy wypadły jej włosy, kupiła perukę. - Na początku bałam się jej nosić. Martwiłam się, czy nie spadnie mi z głowy - opowiada Maria. W trakcie choroby, nigdy nie myślała o tym, by odpuścić, poddać się, załamać. Wszystko działo się tak szybko, że nie było czasu nawet na łzy - wspomina. - Zdarzało mi się płakać, ale tylko wtedy kiedy nikt nie widział. Teraz sama stara się pomagać chorym kobietom. Maria również zasiliła szeregi Amazonek, po tym jak dowiedziała się o grupie od koleżanki. - Spotykam się głównie z tymi osobami, które poznałam w szpitalu. Razem chodzimy na gimnastykę, jogę, do teatru. To bardzo miłe spędzić tak czas w większym gronie, a nie samotnie - tłumaczy Maria.

Federacja poznańskich Amazonek istnieje od 1991 roku. Stowarzyszenie założyła Krystyna Wechmann, która też pokonała raka piersi. - Przeczytałam kiedyś, w trakcie chemioterapii artykuł na temat raka piersi. Nie chciałam się poddać, więc założyłam fundację, która początkowo miała pomagać kobietom przy rehabilitacji - wspomina prezes Krystyna Wechmann. Na pierwsze spotkanie przyszło tylko pięć kobiet. Ale dziś po wielu latach działalności, ich liczba zwiększyła się do ponad 600. To nie tylko grupa wsparcia. To również miejsce, gdzie można wziąć udział w zajęciach z języka angielskiego, jogi, przyjść na masaż, czy rehabilitację. Ale to przede wszystkim miejsce, gdzie można porozmawiać z osobami, które mają podobne doświadczenia. Wymienić się poradami i poglądami. Nie jest to jednak typowa grupa wsparcia. Panie, które się tam spotykają nie rozmawiają o lekarzach, czy chorobie. Starają się rozmawiać o tym co im sprawia przyjemność. Wyjazdach, zakupach, wspólnych spotkaniach z przyjaciółmi.
- Co zmieniło się u mnie po chorobie? Nie planuję. Każdego dnia to życie mnie czymś zaskakuje - opowiada Dorota Aksamit. W 2009 roku dowiedziała się, że ma raka piersi. Najpierw były kłucia w boku, osłabienie organizmu, a na końcu diagnoza. - Nie spodziewałam się, że to może być rak. To był ciężki okres dla rodziny. Mężowi nie wiodło się w firmie, było dużo stresów, a tu jeszcze taka wiadomość - wspomina poznanianka. Dzień diagnozy, dzień operacji, dziś to wszystko pamięta jak przez mgłę. Praca pozwalała jej na to, by nie myśleć o chorobie. - Kiedy zadzwonił do mnie lekarz i powiedział mi, że następnego dnia operujemy, koleżanki z pracy spakowały moje rzeczy. To było nie tylko dla mnie duże przeżycie, ale również dla nich. Później dowiedziałam się, że wszystkie po moim wyjściu zaczęły głośno płakać - opowiada Dorota.

Czarne myśli pojawiły się tuż po operacji, kiedy zobaczyła w lustrze swoje odbicie bez piersi. - Nie mogłam na siebie patrzeć, kiedy się myłam odwracałam wzrok. Musiał minąć tydzień zanim spojrzałam na siebie, zaakceptowałam i podeszłam już do tego normalnie - wspomina. Kiedy leżała chora w szpitalu pojawiła się wolontariuszka. - Wyglądała tak młodo, kwitnąco. Powiedziała, że już 10 lat żyje bez piersi. To dało mi do myślenia. Dziś, kiedy sama jestem wolontariuszką, chcę by panie które leżą w szpitalnych salach, też tak o mnie myślały. - Chcę, by sam mój widok dawał im nadzieję, że raka można zwalczyć - podkreśla.
Małgorzata Szyguła-Krystians to typ kobiety walecznej. Od początku swojej choroby nie miała czasu, by myśleć o tym, że nie da rady. Musiała przetrwać i zwyciężyć. Ma dla kogo. Sześcioletni syn to jej oczko w głowie. Rok temu, w sierpniu wykryła u siebie zmianę. - Miałam wtedy 34 lata i nie kwalifikowałam się na badania profilaktyczne. Musiałam więc sama zapłacić i poprosić o USG - opowiada i dodaje, że już w trakcie badania, po minie pani radiolog, wiedziała że nie jest dobrze. - Znajomi starali się mnie uspokoić. Mówili, że przecież nic jeszcze nie wiadomo, bo nie ma biopsji, ale ja wiedziałam, że to rak piersi. - tłumaczy. Małgorzata zaczęła szukać informacji. Pomocny okazał się internet, a przede wszystkim poznańska federacja Amazonek. - Od mojej teściowej, które kiedyś miała raka piersi usłyszałam o Amazonkach. Napisałam więc do stowarzyszenia emaila z prośbą o kontakt. Miałam potrzebę, by z kimś kto zna mój problem od podszewki, porozmawiać, tak po kobiecemu - opowiada Małgorzata.

Potem przyszła diagnoza. Okazało się że są przerzuty . Przed samą operacją Małgorzata przyjmowała więc chemię. Najpierw wypadły jej włosy, bolała ją skóra. Mimo że rokowania były kiepskie, a guz nie malał, Małgorzata wciąż dzielnie walczyła. Przed operacją okazało się, że trzeba będzie amputować całą pierś. - Liczyłam się z tym od początku, ale mimo wszystko były to bardzo ciężkie chwile. Do tej pory trudno mi zaakceptować swój wygląd. Mam krótkie włosy, ręka nie jest do końca władna, a moja klatka jest zniekształcona - wyznaje w rozmowie z nami. Jak sama przyznaje najgorsze w całej chorobie było czekanie. Najpierw trzeba było czekać na badanie, potem na chemię, później na kolejne wyniki badań, aż w końcu na datę operacji. - Mąż bardziej się stresował ode mnie, ale ja bardzo potrzebowałam jego obecności. Pomogły mi też Amazonki. Moja teściowa, gdy chorowała na raka mówiła mi, że to dobrze że zachorowała na tę chorobę, a nie na inną. Nie rozumiałam o co jej wtedy chodzi, ale teraz już wiem. Dzięki Amazonkom łatwiej przetrwać raka piersi. Wchodząc do klubu od razu ci mówią, że najgorzej to usiąść przy pustym stole. Tam pustego stołu nie ma - mówi z uśmiechem pani Małgosia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski