Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznańskie Krzyże to nieodłączny symbol Poznania

Norbert Kowalski
Marek Lenartowski był jedną z osób odpowiedzialnych za budowę
Marek Lenartowski był jedną z osób odpowiedzialnych za budowę archiwum
O historii Pomnika Poznańskiego Czerwca 1956, jego tajemnicach i symbolice opowiada Marek Lenartowski, założyciel Solidarności w Zakładach Hipolita Cegielskiego.

Poznańskie Krzyże, czyli pomnik Poznańskiego Czerwca 1956, to nieodłączny symbol Poznania. Wiele osób nie wie jednak, jak rozpoczęła się ta historia...
W październiku 1980 roku na jednym ze zjazdów Solidarności pojawiło się hasło, że trzeba w Poznaniu wybudować pomnik Poznańskiego Czerwca. W końcu to w Poznaniu wszystko się zaczęło. To poznańskim robotnikom zawdzięczamy wolność. Dlatego też pomysł szybko został podchwycony i powołano Społeczny Komitet Budowy Pomnika Czerwca 1956, na czele którego stanął Roman Brandstaetter. Rozpoczęła się długa droga, by ten pomnik stanął. Ja odpowiadałem za jego budowę z ramienia Solidarności w Cegielskim.

Jak to jednak możliwe, że w czasach PRL i komunizmu udało się postawić taki pomnik odwołujący się do patriotyzmu i wystąpienia przeciwko władzy?
To była siła pracowników Zakładów Cegielskiego, których wtedy było około 22 tysiące. Środowiska robotnicze w Polsce były silne i władza bała się postawić przeciwko temu pomysłowi. Wśród ludzi było silne nastawienie, by ten pomnik zbudować. Pamiętam, jak 6 marca 1981 roku pojechałem do Warszawy do pana Stanisława Wyłupka, ówczesnego ministra przemysłu ciężkiego i maszyn rolniczych, poprosić, by wydał zgodę na specjalny wytop stali nierdzewnej w hucie Batory w Chorzowie. Chodziło o 40 ton stali. Zgodził się natychmiast. Nie było żadnych zachwiań. Pojawił się jednak problem, gdzie ten pomnik postawić. Po wielu perypetiach stanęło jednak na tym, że na placu Mickiewicza. W tym przypadku pojawiały się jednak liczne bariery, by ten pomnik tam nie stanął. Miejsce było symboliczne, bo to właśnie tam kilkadziesiąt tysięcy ludzi zebrało się 28 czerwca 1956 roku. W końcu rozpisano konkurs, jak ma wyglądać ten pomnik. Wpłynęło ponad 60 prac. Na początku jury wybrało zupełnie inny projekt niż ten, który został ostatecznie zrealizowany. Wtedy zaprotestowali robotnicy i Solidarność.

Poznań56” - jak wziąć udział w konkursie? Wszystkie szczegóły konkursu filmowego można znaleźć na stronie poznan56.pl

Jak wyglądał ten pierwszy projekt?
Początkowo to miał być niewielki pomnik przedstawiający kroczących robotników z krzyżami. On miał być tak mały, że gdyby spadł większy śnieg, to zostałby całkowicie zasypany. Nastąpił pat. W końcu wygrał projekt Adama Graczyka i Włodzimierza Wojciechowskiego. Rozmowy były jednak długie i ostre. Parę razy do późnej nocy siedzieliśmy i dyskutowaliśmy o tej sytuacji. Ostatecznie pat przełamał sam Roman Brandstaetter podczas jednego z posiedzeń pod koniec lutego lub na początku marca 1981 roku. To on powiedział, że powstanie właśnie ten projekt, ponieważ widniejący na nim napis, krzyże oraz symbol orła są nierozłącznie związane z naszą historią i wiarą katolicką.

Czasu na jego wykonanie było jednak niewiele
Dlatego też od początku powiedzieliśmy, że ten pomnik musi być wykonany w Zakładach Cegielskiego ze względu na możliwości, technikę i maszyny. Ten pomnik został zresztą zbudowany z dokładnością do jednego milimetra. Nad jego wykonaniem pracowało około 600 osób, nawet w soboty i niedzielę. Arcybiskup poznański Jerzy Stroba udzielił z tego powodu dyspensy. 5 kwietnia do Poznania przyjechały pierwsze tony stali. I wtedy rozpoczęły się pierwsze spawy wykonywane przez fabrykę silników okrętowych, fabrykę wagonów oraz fabrykę silników agregatowych i trakcyjnych. W budowie brały też udział również inne zakłady zlokalizowane w Poznaniu. 16 lub 17 czerwca pomnik był gotowy do wywiezienia. I mówi się, że był to najszybciej zbudowany na świecie pomnik ze stali nierdzewnej.

Jak wyglądał przewóz poszczególnych elementów pomnika?
Rozpoczął się 19 czerwca o godzinie 14. Sam byłem wielkim zwolennikiem przewiezienia tych elementów na plac w sposób manifestacyjny. I tak też się stało. Poszczególne elementy wyjechały bramą od ul. Hetmańskiej, a następnie przejechały ul. 28 Czerwca, Wierzbięcice, koło dworca autobusowego i dalej na plac Mickiewicza. Były też jednak rozpatrywane inne koncepcje. Drugą opcją było wykorzystanie śmigłowca, lecz nie zgodzono się na to, argumentując, że miasto ma gęstą zabudowę i byłoby to niebezpieczne. Z kolei trzecią możliwością było wykorzystanie platformy kolejowej. Wagon miałby wjechać na bocznicę przy Cegielskim i wyjechać przy moście Uniwersyteckim. A tam miałby zostać przeniesiony przy użyciu dźwigu. Ostatecznie ta opcja także odpadła. Ciekawostką jest, że poszczególne elementy pomnika przewieziono bez liter i cyfr. Te były montowane dopiero na placu Mickiewicza.

Do samego końca walczyliście jednak Państwo o oficjalną zgodę na lokalizację pomnika...
Bardzo długo nie było zgody wojewody na piśmie. Kilka dni przed przewiezieniem zadzwoniłem do niego z żądaniem wydania oficjalnej zgody. I w trakcie rozmowy powiedziałem do niego: „Właściwie po co ja do Pana zadzwoniłem. Pomnik jest gotowy. Mamy transport i możliwości techniczne, więc my go postawimy, czy się Panu to podoba, czy nie”. Proszę mnie jednak nie wystawiać na piedestał, bo to, że ten pomnik powstał, to była praca wielu ludzi. Ostatecznie wojewoda wydał zgodę na piśmie.

Poznań56” - jak wziąć udział w konkursie? Wszystkie szczegóły konkursu filmowego można znaleźć na stronie poznan56.pl

Do samego końca trwało również składanie wszystkich elementów...
Wszystko zakończyło się 27 czerwca. Ten pomnik waży 40 ton. Jest usadowiony na bardzo dobrze zrobionym fundamencie. A w podziemiach pod pomnikiem jest chyba pięć pomieszczeń o powierzchni ponad 260 metrów kwadratowych. Ponadto słupy pomnika nie są zaślepione. Z góry są otwarte, dzięki czemu codziennie są naturalnie wentylowane. Z kolei w środku słupy krzyży są puste. Za to wiązania na górze początkowo miały być wykonane z mosiądzu. To się jednak nie udało, a to był już okres, kiedy czas nas coraz bardziej naglił. Znaleźliśmy jednak mężczyznę, który zajmował się produkowaniem łodzi i kajaków z poliesteru. I on się podjął wykonania wiązania. Wszystko było robione na 3-4 dni przez uroczystością odsłonięcia pomnika.

Władze naprawdę nie stwarzały przez cały ten czas żadnych problemów?
Zasadniczo nie. Cała praca szła bardzo rytmicznie. Czas nas co prawda gonił, ale w przypadku budowy pomnika nie było żadnych prowokacji ze strony władzy. A byłem prawie codziennie w tych fabrykach, gdzie budowano, by doglądać, jak wygląda praca.

Jakie nastroje panowały wtedy wśród mieszkańców Poznania i budowniczych?
Wszyscy, którzy brali przy tym udział, zachowywali się bardzo dzielnie. Nie spotkałem się z żadną niechęcią. O budowie pomnika wiedział też Ojciec Święty Jan Paweł II. Kiedy w 1983 roku był w Poznaniu, były też wielkie starania, by dotarł pod pomnik. A w swojej homilii powiedział: „Klękam w duchu w tym miejscu”. Niestety władze się na to nie zgodziły i pojawił się tam dopiero w 1997 roku.

Co Pan czuł 28 czerwca 1981 roku, kiedy Pan zobaczył cały pomnik w okazałości?
Jeszcze 19 czerwca, kiedy zobaczyłem montowane elementy, popłakałem się. A 28 czerwca nie byłem zaproszony na uroczystości. Poszedłem tam prywatnie i stałem na skraju parku Marcinkowskiego. To była wielka radość i duma, że wszystko się powiodło. A jednocześnie wielki szacunek dla ludzi, którzy przyczynili się do jego budowy.

Dużo stresu kosztowała Pana budowa pomnika?
Bardzo dużo, ale to nie miało znaczenia. Poza tym były też zakusy ze strony władz, by postawić ten pomnik przy Akademii Muzycznej. Ostrzeżono nas jednak, że w tamtym miejscu w dalekosiężnych planach ma być rozbudowa budynku Akademii, co może doprowadzić do konfliktu interesów. Dlatego nie zgodziliśmy się na tamtą lokalizację. Poza tym nie brakowało też problemów przy budowie, z którymi trzeba było sobie radzić. I to nie ze strony władzy, tylko dlatego, że często czegoś brakowało i trzeba było jakoś ściągać. Wszyscy byli jednak zjednoczeni w pracy. Była chęć, impet i wiara wśród ludzi.

Mimo to był jakiś moment podczas budowy, w którym pomyślał Pan, że to może się nie udać?
Na początku, kiedy był pat w rozmowach dotyczących projektu pomnika. Wtedy miałem takie obawy. Kiedy jednak wszystko się zaczęło rozpędzać i kolejne elementy były już spawane, to pojawiła się pewność, że to się uda.

Poznań56” - jak wziąć udział w konkursie? Wszystkie szczegóły konkursu filmowego można znaleźć na stronie poznan56.pl

Czy po zakończeniu budowy władze próbowały ten pomnik rozebrać?
W którymś z przemówień gen. lotnictwa Edward Łukasik, który stał na czele partii w Poznaniu, powiedział, że pomnik trzeba będzie rozebrać, bo jest niedokończony. Powiedziano mu jednak, że to głupota, bo pomnik wykonany był w Cegielskim i będzie mógł tam stać przez dziesiątki lat. A dzisiaj to jest już świętość miasta, gdzie zaczyna się wiele manifestacji oraz przybywają wielkie osobistości, jak np. Margaret Thatcher.

A czym dla Pana jest dzisiaj pomnik Poznańskiego Czerwca?
Świętością i przypomnieniem, że nie wolno deptać praw obywatelskich, wolności i niepodległości. Robotnicy Cegielskiego wyszli w 1956 roku, żeby zmienić to, co się działo. Kiedy patrzymy na ten pomnik, to nasze myśli powinny zbiegać się z tymi wartościami.



Czytaj także:
Wszystko o konkursie Poznań56"
Wszystko o Poznańskim Czerwcu
Konkurs Poznań56" - tam możesz szukać inspiracji!
Nasza kapituła
Jak kręcić filmy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski