Poznańskie targowiska pustoszeją

W połowie października prezydent zmienił skład rady nadzorczej spółki Targowiska. W minioną środę jej prezes, Krzysztof Janowski złożył rezygnację, a w czwartek na to miejsce została powołana Iwona Rafińska.

Ta zmiana personalna była jednym z głównych tematów piątkowego posiedzenia komisji rozwoju gospodarczego i funduszy unijnych. Niestety, Maciej Wudarski, zastępca prezydenta, któremu podlega spółka, był nieobecny. Nie przyszła też nowa pani prezes. Dlatego pod obstrzałem znalazła się Violetta Wabińska-Chmielewska, przewodnicząca rady nadzorczej Targowisk, która tłumaczyła, że I. Rafińska jest pierwszy dzień w pracy i musiała zrobić badania lekarskie.

- Rozumiem, że badania są kompleksowe i trwają cały dzień - nieco ironizował Hubert Świątkowski, radny PO i szef komisji. I dodał, że radni chcą znać kwalifikacje i dokonania zawodowe pani prezes, pomysły na spółkę, zadania jakie postawiła przed nią rada nadzorcza.

- Dlaczego ta pani została wybrana? - wypaliła bez ogródek Lidia Dudziak, radna PiS.

V. Wabińska-Chmielewska próbowała ratować się informacją zamieszczoną na portalu miejskim, wg której, I. Rafińska realizowała szereg projektów związanych z budowaniem i rozwojem struktur oraz sieci sprzedaży, restrukturyzacją organizacji.

- Z tej informacji nic nie wynika - stwierdził Tomasz Kayser, radny PRO. - Rozumiem, że rada nadzorcza, dokonując wyboru prezesa, miała większą wiedzę, a nie tylko to, co znalazło się w notatce prasowej. Jakie projekty realizowała pani Rafińska?

V. Wabińska-Chmielewska tłumaczyła, że nowa prezes była zaangażowana w zagospodarowanie części handlowo-usługowej Rusałki, prowadziła też prywatną firmę. Szefowa rady nadzorczej zapewniła, że wyśle radnym CV prezes Rafińskiej.

- Czy to prawda, że miała sklep zoologiczny? - dopytywała L. Dudziak. I zaznaczyła: - Nam zależy na targowiskach. To nie mogą być przypadkowi ludzie, tak jak to było w spółce PIM. Nie możemy sobie na to pozwolić.

Zdaniem radnych, na poznańskich targowiskach źle się dzieje. Potwierdzają to też dane spółki. Najgorzej jest przy Dolnej Wildzie, gdzie wykorzystanych jest zaledwie 32 proc. powierzchni handlowych; na pl. Wielkopolskim 51 proc.; rynku Wildeckim 54 proc.; a przy Urbanowskiej 58 proc.

- Rynek Bernardyński przynosi nam wstyd, nawierzchnia to tragedia. Konieczny jest remont - twierdzi Andrzej Cofta ze Stowarzyszenia Plac Bernardyński.

Bartosz Zawieja, radny PO zwrócił uwagę, że są ogłaszane wciąż nowe konkursy na zagospodarowanie targowisk, tworzy się kolejne zespoły robocze i koncepcje, z których nic nie wynika. Do tego różne wydziały urzędu decydują o poszczególnych sprawach dotyczących targowisk. - Poprzedni prezes był ubezwłasnowolniony, bo nic nie mógł zrobić - uważa B. Zawieja. I dodaje, że ze względu na kiepską sytuację spółki trzeba przyjrzeć się opłatom stałym, ponoszonym przez spółkę na rzecz miasta.

Spółka płaci miastu dzierżawę i podatek od nieruchomości za tereny, na których znajdują się rynki. Do tego spada liczba handlujących na nich kupców. Pobierane od nich opłaty nie wystarczą na zainwestowanie w infrastrukturę na targowiskach.

- Od przyszłego roku nie będzie opłaty targowej, to jak spółka załata tę dziurę? - pytał Zbigniew Buła, kupiec z pl. Bernardyńskiego. Kupcy twierdzą, że pieniądze z samej opłaty targowiskowej nie wystarczą na zapowiadaną przez miasto rewitalizację rynków. T. Kayser uważa, że miasto powinno zaangażować się w większym stopniu w budowę infrastruktury na targowiskach.