Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznańskie zabytki powojennego modernizmu

Redakcja
Na DT "Centrum", czyli popularną Alfę w Poznaniu nie znaleziono jeszcze pomysłu
Na DT "Centrum", czyli popularną Alfę w Poznaniu nie znaleziono jeszcze pomysłu Filip Springer
Poznań jest jednym z ostatnich polskich miast, które nie wyburzają zabytków powojennego modernizmu. Mimo że one nadal budzą wiele kontrowersji. Architektoniczną spuściznę epoki PRL-u sfotografował Filip Springer

W całej Polsce trwa istna rzeź niewiniątek. Najpierw wyrok wykonano na warszawskim Supersamie. Architekci i krytycy załamywali ręce, władze miasta tłumaczyły, że budynek musi zniknąć, bo inwestor chce w tym miejscu postawić nowoczesne centrum handlowe. A nowe znaczy przecież "lepsze". Supersam więc zniknął. Ten sam los spotyka właśnie katowicki dworzec - zdaniem najbardziej znanych na świecie architektów katowicki budynek był jednym z najwybitniejszych przykładów architektury późnego modernizmu, czyli brutalizmu. Łkania środowisk architektonicznych, manifestacje mieszkańców i prawne przepychanki nie uchroniły go jednak przed rozbiórką. Na jego teren właśnie wjeżdżają buldożery. Czarne chmury zbierają się też nad szczecińskim kinem Kosmos, warszawską Rotundą, katowicką Superjednostką czy krakowskim hotelem Forum. Co łączy te budynki? Złe urodzenie - zdaniem architektów to doskonałe realizacje, znane i docenione na świecie. W Polsce są jednak nielubiane, nie szanowane i niechciane. Tylko dlatego, że powstały w złej epoce - w czasach komunizmu.

Nasze wizytówki

Modernistyczną wizytówką Poznania jest bez wątpienia Okrąglak wybudowany w latach 1948-1955 według projektu Marka Leykama. Choć powstał w epoce kwitnącego socrealizmu, to jego bryła jest czysto modernistyczna. I piękna. Budynek doskonale wpisuje się w otaczającą go zabudowę. Pierwotnie miał być o dwa piętra wyższy. Chyba dobrze, że nie jest, dzięki temu nie przytłacza swoim ogromem dziewiętnastowiecznych kamienic. W czasach komunistycznej Polski Okrąglak był najważniejszym centrum zakupowym w Poznaniu. Był też jednym z najbardziej ulubionych miejsc samobójców w mieście. W otchłań okrągłej klatki schodowej rzuciło się kilka osób. To między innymi dlatego administracja budynku zainstalowała tutaj specjalne siatki, które zachowały się do dziś. W wolnej Polsce Okrąglak pełnił różne funkcje, ostatecznie został zamknięty i czeka go modernizacja. Inwestor - Centrum Investments&Developments z Warszawy zapowiada otwarcie tu centrum biurowo-usługowego. Okrąglak odżyje, a wraz z nim ta część śródmieścia. Pytanie tylko, kiedy. Kolejne terminy rozpoczęcia prac są przesuwane.

Drugim, znanym w całej Polsce symbolem poznańskiego modernizmu jest Hala Widowiskowo-Sportowa Arena. Trudno chyba znaleźć dorosłego poznaniaka, który by w niej nie był. Jej kształt inspirowany jest kształtem włoskiej hali Palazzetto dello Sport w Rzymie. Nasza Arena zbudowana jest jednak według innej konstrukcji, jest większa i bardziej przestronna. Wraz z otaczającym go parkiem Kasprowicza stanowi spójną funkcjonalną całość - tutaj przychodzi się wypoczywać i uprawiać sport. Od blisko 40 lat!
Modernizm po poznańsku

Jest jednak w Poznaniu znacznie więcej obiektów modernistycznych, które zasługują na uwagę. Weźmy choćby lekką, horyzontalną bryłę siedziby Akademii Wychowania Fizycznego przy ul. Królowej Jadwigi. Zaprojektował ją ten sam architekt, spod którego ręki wyszedł Okrąglak - Marek Leykam. Mało kto wie, że pierwotnie budynek AWF miał być zwieńczony futurystycznym spodkiem, który pełniłby funkcje sali wykładowej. Cieszyć powinni się też studenci Wydziału Neofilologii UAM. Collegium Novum przy Alei Niepodległości zachwyca znawców architektury. Sami studenci umieją zaś docenić jego funkcjonalność - zielone atrium wewnątrz budynku to centrum życia towarzyskiego całego wydziału.

Mamy też w Poznaniu obiekty, których szczególną miłością nie darzymy. Tak jest z wieżowcami Alfy na Świętym Marcinie czy budynkami Arsenału na płycie Starego Rynku.

- Po co fotografować te brzydactwa - zagadują mnie za każdym razem ludzie, którzy widzą jak wałęsam się wokół tych budynków z aparatem - wyburzyć, a ziemię zaorać - dodają niekiedy.

W budynkach Arsenału nie dostrzegają nawiązań do średniowiecznej i renesansowej zabudowy wokół. Nie wiedzą też, że punktowe wieżowce Alfy to przejaw najbardziej nowoczesnego, jak na czasy, w których powstały, myślenia o planowaniu miast. Podobne wzniesiono w Rotterdamie, Dreźnie, Sztokholmie i Londynie. Tam w ostatnim czasie je jednak umyto, zmodernizowano i nadal służą mieszkańcom. W Poznaniu na razie je tolerujemy, pewnie bardziej z konieczności niż z własnej woli. Ale to i tak dobrze. Mieszkańcy Katowic już żałują, że znika im dworzec, którego kiedyś tak szczerze nienawidzili. Za brud, chaos i smród. Dziś mówią: - Wystarczyło go tylko umyć, a znowu byłoby tam ładnie. Jest szansa, że w Poznaniu nie popełnimy takich błędów.

Budujemy nowy dom...
O tym, czy powojenna architektura szpeci, czy zdobi Poznań, z Piotrem Marciniakiem, autorem książki "Doświadczenie modernizmu. Architektura i urbanistyka Poznania w czasach PRL", rozmawia Stefan Drajewski

Po wojnie byliśmy w komfortowej sytuacji: Poznań był bardzo zniszczony i można było wybierać, jaki Poznań chcemy odbudowywać. Myślę zarówno o stronie urbanistycznej, jak i architektonicznej. Czy wybory, jakich dokonali nasi przodkowie z dzisiejszej perspektywy są słuszne?

Z pewnością chcieli stworzyć z Poznania piękne miasto. Nie można odmówić naszym poprzednikom chęci zbudowania wielkiego, silnego i atrakcyjnego ośrodka miejskiego. Wbrew pozorom gospodarka nakazowa i centralne planowanie dawały ogromne możliwości ówczesnym urbanistom. Niestety, zakręty historii spowodowały częstą zmianę planów i brak konsekwencji w ich realizacji. Zaraz po wojnie kontynuowano budowę miasta w układzie koncentryczno-radialnym, by następnie w latach 70. forsować układ miasta linearnego, rozwijającego się w kierunku północnym; po roku 1989 odeszliśmy od tej koncepcji. Wszystko to jest, niestety, widoczne do dzisiaj w planie miasta.
Architektura podlegała silnemu upolitycznieniu, ponieważ była najbardziej widomym znakiem socjalistycznej kultury. Na ile polityka zdeformowała poznańską architekturę?

Chyba najsilniej zdominowała ją w latach 50. i w latach gigantomanii wielkiej płyty. Wprowadzenie technologii wielkopłytowej, jako obowiązującego sposobu realizacji budownictwa mieszkaniowego, w trwały sposób zdeformowało architekturę dzielnic mieszkaniowych. Nie tylko zresztą w Poznaniu, ale również w niemal wszystkich polskich miastach.

Co jakiś czas odżywa dyskusja dotycząca zabudowy śródrynkowej. A przecież, będąc w Pradze, obowiązkowo kierujemy swoje kroki, by zobaczyć modernistyczne bloki w centrum starego miasta powstałe w latach 30. ubiegłego wieku.

Decyzja o odbudowie bloku śródrynkowego w nowoczesnej formie zapadła z powodu braku wystarczających materiałów, umożliwiających jego odbudowę w historycznym kształcie. Można dzisiaj dyskutować na temat jej zasadności, powstał jednak obiekt na miarę tamtych czasów. Czy się obronił, to już kwestia indywidualnego odbioru. Dobrze jednak, że rozpisano konkurs architektoniczny, który z pewnością pokaże nowe propozycje zabudowy centrum Starego Miasta.

Dziwi mnie, że często ci sami ludzie, którzy krytykują Arsenał i Muzeum Wojska Polskiego na Starym Rynku, zachwycają się Okrąglakiem, czy obecnym gmachem Collegium Historicum, który nawiązuje do klasycyzującego modernizmu.

Mają oczywiście prawo do indywidualnych ocen. Z pewnością nie wszystko, co powstało w czasach PRL jest wartościowe. Budynki były realizowane przez różnych architektów, na miarę ich możliwości, talentów, w różnym kontekście. Pozwólmy na swobodę ocen i nie popadajmy w gloryfikowanie modernizmu. Warto bronić wartościowej architektury.

Czy poznańska architektura modernistyczna została już odkryta na przykład przez turystów?

Poznański modernizm jest chyba bardziej doceniany przez przyjezdnych niż przez mieszkańców miasta! Przybywają turyści, nie tylko z Polski, ale i z zagranicy, pytający o dzieła architektury współczesnej. Z pewnością poznański modernizm może być jednym z elementów promujących miasto i podnoszącym jego atrakcyjność turystyczną.
Może wreszcie dotrze do poznaniaków, że poza renesansowym ratuszem, pięknymi kamienicami secesyjnymi na Jeżycach, możemy się pochwalić współczesną architekturą, która nie ustępuje architekturze zachodniej tamtych czasów?

To m.in. było celem książki, którą napisałem. W wielu innych miastach, szczególnie za granicą, zauważono, że architekturą nowoczesną można się także pochwalić. Co więcej, może ona stać się jedną z atrakcji turystycznych miasta. Warto, abyśmy i my ją docenili.

Czytając Pańską książkę, miałem ochotę zabrać ją pod pachę razem z planem miasta i wędrować dzielnica po dzielnicy, ponieważ odkrywa Pan budynki, których piękna nie zauważamy.

Trzeba nauczyć się odczytywać architekturę nowoczesną, która powstawała w określonym kontekście polityczno-społecznym. To dosyć skomplikowana sprawa, bo na wiele decyzji projektowych miały wpływ uwarunkowania prawne czy brak możliwości uprawiania indywidualnie zawodu architekta - większość opracowań powstawała w ogromnych, państwowych biurach projektów. Bardzo się ucieszę, jeśli książka choć trochę pomoże w odkrywaniu zapomnianych fragmentów Poznania.

Ma Pan listę swoich ulubionych budowli z okresu PRL-u?

Jest wiele interesujących obiektów. To obiekty znane, takie jak Okrąglak, Arena, budynek AWF przy ul. Królowej Jadwigi czy zespół usługowo-biurowy "Centrum". Ale są to także budynki niedoceniane, o których istnieniu wie niewiele osób, głównie fachowców, to m.in. Dom Weterana na Szelągu, budynek mieszkalny przy pl. Waryńskiego, zespół Uniwersytetu Przyrodniczego, niektóre z pawilonów targowych albo kościół św. Jana Kantego przy ul. Grunwaldzkiej. Przechodzimy obok nich obojętnie, nie zawsze je zauważając. Takich obiektów jest znacznie więcej. W zespole naukowców z Politechniki Poznańskiej (razem z dr Hanną Grzeszczuk-Brendel, dr Gabrielą Klause i dr Grażyną Kodym-Kozaczko) stworzyliśmy listę najbardziej wartościowych obiektów i zespołów urbanistycznych, które warto chronić, ale też zaprezentować mieszkańcom Poznania i przyjezdnym.

Polityka krępowała w PRL-u architektów. Ale czy ta architektura, która powstaje po zachłyśnięciu się wolnością, jest na pewno lepsza estetycznie i funkcjonalnie?

Jest z pewnością inna. Zmianom politycznym i gospodarczym towarzyszyło przewartościowanie myślenia o architekturze, jako jednym z elementów budujących tożsamość miasta. Gorset decyzji politycznych zastąpiły twarde prawa rynku. Czy okażą się lepsze, czas pokaże. Do tego potrzebny jest dystans czasowy. Warto jednak już od najmłodszych lat rozwijać edukację przestrzenną i uwrażliwiać na piękno architektury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski