Zaległe wypłaty dla portierek ZKZL
Sprawa dotyczy portierek i portierów chroniących 6 nieruchomości, którymi administruje ZKZL. W czerwcu 2017 roku w wyniku przetargu wyłoniono wykonawcę, który zaproponował najniższą stawkę za ochranianie tych budynków. Wykonawca z kolei zatrudnił podwykonawcę – fikcyjne firmy zarejestrowane na tzw. słupy – obywateli Ukrainy, Białorusi i Wietnamu. Pracowników oszukiwano konsekwentnie na każdym miesiącu pracy – nie wypłacano im pieniędzy za nadgodziny i stawek za pracę nocą, a za ostatnie dwa miesiące – październik i listopad 2018 roku nie dostali wypłaty. Wtedy to ZKZL rozwiązał umowę z wykonawcą W grudniu tego samego roku ZKZL rozwiązał umowę z wykonawcą w trybie nadzwyczajnym.
- Nie mieliśmy pieniędzy na święta. Proszę mi powiedzieć, czy ja wtedy byłem pracownikiem czy niewolnikiem? Czy w XXI w. w europejskim mieście takim jak Poznań można nie dostać wynagrodzenia za dobrze wykonaną pracę? - mówi Marian Iwański, jeden z poszkodowanych.
Oszukani pracownicy wciąż bez wypłat
Niektórych pracowników oszukano na ponad 25 tys. złotych. Do tej pory dwie osoby zmarły nie doczekawszy się wypłaty. W dużej części poszkodowani to osoby starsze, schorowane, seniorzy dorabiający do niskich emerytur. Niektóre zadłużyły się z tego powodu, nie płacąc czynszu przez co grozi im eksmisja.
Fikcyjna firma zatrudniająca pracowników
Łącznie dług za zaległe wynagrodzenia wynosi 315 tys. zł.
- Komornik prowadził postępowania egzekucyjne przeciwko podmiotom, które formalnie zatrudniały pracowników. Niestety postępowanie zakończono - biura tych firm były wirtualne, a prezesi zarządu – obywatele Białorusi, Ukrainy i Wietnamu są nie do zlokalizowania – mówi Marcin Czachor, pełnomocnik pokrzywdzonych.
Wobec zaistniałej sytuacji i niemożności odzyskania pieniędzy przez firmy-oszustów, ZKZL został wezwany przez poszkodowanych do zawarcia sądowej ugody i wypłacenia odszkodowania w wysokości utraconego przez nich wynagrodzenia. Protestujący zarzucają ZKZL, że w trakcie trwania całego procederu, zarząd przez kilkanaście miesięcy nie przeprowadził żadnej kontroli wobec firmy, która wygrała przetarg oraz nie zażądał od podmiotu potwierdzenia, że pracownicy są zatrudnieni w oparciu o umowę o pracę, co było warunkiem umowy między ZKZL a wykonawcą. Dodatkowo Inicjatywa Pracownicza wytyka ZKZL, że nie sprawdził wiarogodności wykonawcy.
- Od początku było wiadomo, że kwoty które oferują spółki wyłonione w przetargu są tak zaniżone, że nie będą one mogły wywiązać się z usługi nie wyzyskując pracowników – mówili protestujący, którzy złożyli piątek w Urzędzie Miasta apel do prezydenta Jacka Jaśkowiaka oraz radnych, gdzie nawołują miasto do wzięcia odpowiedzialności za niesprawiedliwość i nadużycia, którymi padły poznańskie portierki.
Z tymi zarzutami nie zgadza się ZKZL, podtrzymujący oświadczenie wystosowane podczas protestu w tej samej sprawie, który odbył się w maju br. pod siedzibą ZKZL.
- Jako organizator przetargów na ochronę budynków jesteśmy przekonani, że postępowania, które prowadzimy mają za zadanie chronić pracowników zatrudnionych przed firmy zewnętrzne – mówił Łukasz Kubiak, rzecznik prasowy ZKZL
Dodatkowo spółka deklaruje, że ma żadnego tytułu prawnego dla dokonania wypłaty zaległych wynagrodzeń pracownikom nierzetelnego wykonawcy.
- Wierzymy, że z pomocą instytucji zajmujących się takimi sprawami, uda się odzyskać należne pracownikom pieniądze – dodaje rzecznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?