Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy ratusza wiedzą, kto rządzi

Mariusz Kurzajczyk
Z prezydentem Kalisza Grzegorzem Sapińskim rozmawiamy m.in. o oszczędzaniu na pensjach, podziale łupów, niedokończonych inwestycjach i o tym, kto naprawdę rządzi.

Według opozycji jedyne, co nowej władzy udało się przez pierwszy rok z powodzeniem zrobić, to zatrudnienie dodatkowych 37 osób w ratuszu. Ile w tym prawdy?
- W ratuszu nie było wielkich zmian kadrowych. Jeśli były, to naturalne odejścia na emeryturę albo w skutek nieprzedłużania umów. Oczywiście pojawiły się nowe osoby, na których wybór miałem wpływ i na których dobrą pracę liczę.

Czyli wzrosło zatrudnienie?
- Odrobinę musiało, bo na przykład wzmacniamy Wydział Rozbudowy Miasta i Inwestycji. Na pewno są i będą ogłaszane konkursy na zwalniane stanowiska.

Krytykowane jest rozpasanie kadrowe w Biurze Promocji i Informacji Miejskiej.
- Było zatrudnionych 17 osób i jest, tyle że taniej. Tylko przez 5 miesięcy to 100 tys. zł oszczędności. Mówi i pisze się różne rzeczy, ale warto je zweryfikować, korzystając z konkretnych danych. Ostatnio czytałem gdzieś, że nie realizujemy inwestycji, tymczasem w porównaniu z poprzednimi latami realizacja jest kilka razy wyższa. Z drugiej strony kończymy to, co już, przynajmniej w teorii, zostało zakończone. W ubr. świętowano przebudowę ulic Wrocławska-Górnośląska-Harcerska-Poznańska, a w tym roku wydaliśmy na ten cel jeszcze 11 mln zł. Otwarta z pompą SP 13, w tym roku kosztowała 2,4 mln, ratusz - 1,6 mln zł, inteligenta sygnalizacja świetlna - 6 mln zł.

Dużo złej krwi kosztowały przepychanki związane z architektem miejskim i wydziałem budownictwa. Potrzebne to było?
- Architekt był gwiazdą medialną, ale efektów pracy nie było widać. Z kolei naczelnik wydziału była świetnie przygotowana merytorycznie, natomiast nie umiała uczynić z wydziału zgranego zespołu. Nikogo nie zwalniałem, skończyły się umowy i w sposób naturalny sprawa została rozwiązana. Jest nowy naczelnik, fachowiec, dobrze przygotowany do tej pracy, a teraz ogłaszamy konkurs na architekta. Przy okazji był szum medialny, że praca wydziału jest sparaliżowana i nic się w Kaliszu nie buduje, tymczasem pozwoleń na budowę było wydanych tyle samo, co w 2014 r.

Sporo zmian było w spółkach miejskich, łącznie z niezatapialnym prezesem wodociągów. Według opozycji chodziło o podział łupów między koalicjantów. Co Pan na to?
- Uważam, że zatrudniamy fachowców. Przyglądajmy się pracy nowych zarządów i oceniajmy po efektach. Poza tym po obcięciu apanaży mamy oszczędności w wysokości 1,5 mln zł, spółki funkcjonują dobrze, nie podnosimy opłat, zmieniamy ich strukturę, żeby jeszcze lepiej służyły mieszkańcom.

Chyba nie tylko ja mam takie wrażenie, że twarzą ratusza nie jest prezydent, ale jego zastępca Piotr Kościelny, który co rusz pojawia się na konferencjach prasowych. Kto tak naprawdę rządzi w Kaliszu?
- Prezydent jest jeden, a wiceprezydentów jest troje i każdy odpowiada za swoją działkę. Rzeczywiście, najbardziej nośne tematy dotyczą inwestycji, za które akurat odpowiada wiceprezydent Kościelny. Jeśli potrzebuję zrobić konferencję, to ją robię. Na pewno w ratuszu nikt nie ma wątpliwości, kto jest prezydentem.

Porozmawiajmy o finansach. Jako radny krytykował pan poprzednią ekipę za zadłużanie miasta. Tymczasem ta polityka jest kontynuowana w tej kadencji. Jak długo?
- Atakowałem i będę atakować za zadłużanie przyszłych pokoleń po to, żeby „pogłaskać” dobre ulice Wrocławską i Górnośląską, a jednocześnie nie remontować tych, które tego wymagają. Wydawano pożyczone pieniądze na niepotrzebne inwestycje. Inną rzeczą jest zadłużanie miasta, jeśli chodzi o wkład własny do koniecznych inwestycji. Do 2020 r. jest jeszcze szansa na wsparcie z zewnątrz i my o nie będziemy aplikować. Są tacy, co twierdzą, że lepiej nie zadłużać i nie inwestować. Wydaje mi się, że postępujemy racjonalnie. Finanse miasta są w dobrym stanie, wskaźniki bardzo dobre, stary dług zrestrukturyzowany.

Przed kilkoma laty został powołany Miejski Klub Sportowy, który miał służyć awansowi siatkarzy, piłkarzy ręcznych i koszykarzy do wyższych lig. W sumie niewiele z tego wyszło. Tymczasem KKS rozrasta się także kosztem innych klubów, z którym związany jest wiceprezydent Kościelny. Czy to oznacza, że powstaje superklub, a MKS z czasem zniknie?
- W klubie pływackim był konflikt między zarządem, a częścią rodziców, którzy odeszli do KKS-u. Jeśli chodzi o koszykówkę, to uważam, że KKS ryzykuje tworząc tę sekcję, choć życzę powodzenia. Zależy mi natomiast na odbudowie żeńskiej siatkówki i promocji miasta poprzez szczypiorniak, dyscypliny te posiadają wielki kapitał historyczny oraz sportowy. Przypomnę tylko, że MKS miał być inkubatorem, dlatego w tym roku powinny powstać podmioty, które samodzielnie będą rozwijać poszczególne dyscypliny.

Czy będziemy mieć wreszcie porządny stadion?
- Będziemy. Musimy dokończyć tę inwestycję, bo to część rządowego programu, finansowanego z centralnego budżetu. Jeżeli nie dokończymy, to będziemy musieli oddać te pieniądze, a na to nas nie stać.

A co z trybuną zachodnią, która okazała się budowlaną fuszerką?
- Osoby, które były odpowiedzialne za sport i inwestycje w poprzedniej kadencji powinny poczuć się do wyjaśnienia tych spraw, teraz samodzielnie, a w nowym roku przed wymiarem sprawiedliwości.

Mówił pan o 17 osobach z Biura Promocji i Informacji Miejskiej. Najwięcej kontrowersji było wokół „człowieka w czerwonych trampkach”. Czy jest pan zadowolony z ich pracy i drogich pomysłów, w sumie kosztujących milion zł?
- Ludzi, którzy mają dwa fakultety, a mniej pomysłów i zdolności od człowieka po zawodówce, bardzo boli ten fakt. Globalnie z działania biura promocji i informacji jestem zadowolony. To oni sprowadzili ludzi do centrum miasta i - jak mówią mieszkańcy - wreszcie coś zaczęło się dziać. Od czerwca do października w każdy weekend przed ratuszem było od kilkuset do kilku tysięcy osób. Nasz Food Truck Festiwal będzie podczas specjalnej konferencji Street Food Polska i Makro Cash and Carry przedstawiany jako najlepsza impreza w Polsce. Przypomnę, że przez ul. Śródmiejską przewinęło się ponad 30 tysięcy osób. Tymczasem w ub.r. przy okazji 100 rocznicy zburzenia Kalisza wydano miliony i w sumie były z tego trzy dobre imprezy. Mieszkańcy chcą bawić się w swoim mieście, nie muszą już jeździć do Ostrowa Wlkp. Z firm komercyjnych mamy informację, że na rynku wzrosła o ponad 30 proc. sprzedaż napojów bezalkoholowych. Przy okazji warto wyjaśnić, że te 17 osób to także Centrum Informacji Turystycznej czy współpraca międzynarodowa. W poprzedniej kadencji sama informacja prasowa zatrudniała 4-5 osób.

Skoro jest tak dobrze, dlaczego z Kalisza wyprowadzają się firmy, choćby do gminy Gołuchów?
- Jedne wyprowadzają się, a inne inwestują i rozwijają się w Kaliszu. Miejsc pracy będzie przybywać, szykuje się ich kilkaset w najbliższych trzech latach. Zresztą już jest ich wiele, bo firmy poszukują fachowców. Wielu prezydentów innych miast zazdrości mi tego problemu. Wpływy z PIT-u są prognozowane na wyższe niż w tamtym roku.

A co z niezrealizowanymi inwestycjami z funduszu obywatelskiego?
- Wpływ na to miały przyczyny obiektywne. Były trzy dobrze przygotowane projekty i one zostały zrealizowane. Część innych też, a pozostałe będą dokończone na początku przyszłego roku. Przypominam, że powinienem większość tych projektów wyrzucić do kosza, ale podjąłem wyzwanie i ratuję te inwestycje, ponieważ zostały przegłosowane przez mieszkańców, którzy nie są winni tego, co działo się podczas weryfikacji wniosków.

Czy to prawda, że bezpartyjny prezydent Sapiński wstąpił do PiS?
- Nieprawda.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski