Prawybory "Głosu": Bartosz Adaszewski zwycięzcą w Pile

Pochodzący z Obornik Wielkopolskich, 34-letni przedsiębiorca, jest jedynką Nowoczesnej w Pile. Podczas swojej pracy w Sejmie chciałby skupić się między innymi na rozwoju komunikacji samochodowej i kolejowej w okręgu pilskim.

- To konieczne dla rozwoju regionu. Mamy do czynienia z wykluczeniem między innymi w rejonie Międzychodu i Sierakowa. Brakuje tam dróg dojazdowych i połączeń kolejowych z Poznaniem - wyjaśnia Bartosz Adaszewski.

Jednocześnie podkreśla, że obecni politycy nie potrafią przewidzieć skutków tworzonego przez siebie prawa, bo na co dzień nie mają kontaktu ze zwykłymi ludźmi. - Trzeba skończyć z zawodem polityka, który nie ma styczności z problemami wielu Polaków - mówi.

Rozmowa z Bartoszem Adaszewskim
Startuje Pan w wyborach z hasłem „Naprawmy Polskę”. Co przede wszystkim wymaga naprawy?
Chciałbym zacząć od zmiany ordynacji podatkowej. To ze względu na wiele trudności w interpretacjach prawnych i kłopoty, na które napotykają codziennie przedsiębiorcy.

W jakim kierunku powinny pójść zmiany?
Uważam, że propozycja wprowadzenia podatku liniowego na poziomie 16 procent jest dobrym pomysłem. To spowodowałoby uszczelnienie systemu podatkowego. W tej chwili na zwrocie podatku VAT tracimy rocznie około 40 miliardów złotych.

Jednak w praktyce byłoby też tak, że osoby najmniej zamożne wydawałyby jeszcze więcej pieniędzy, a zyskiwaliby najbogatsi.
Podstawowe produkty żywnościowe rzeczywiście podrożałyby. Ta najbiedniejsza grupa społeczna straci, ale straci bardzo niewiele. To nie będą znaczące kwoty.

Krytycznie wypowiada się Pan na temat obecnego rządu, ale Nowoczesnej często zarzuca się, że to młodsza wersja PO.
To nieprawda. Jesteśmy ugrupowaniem tych, którzy zostali przez PO zawiedzeni ośmioma latami rządów i niespełnieniem swoich postulatów. PO dużo obiecała, ale niewiele zrobiła.