Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Lecha: Nie będę pouczał trenera Bakero

Maciej Lehmann
Karol Klimczak ma 39 lat. Jest  doktorem  katedry inwestycji i nieruchomości Uniwersytetu Ekonomicznego
Karol Klimczak ma 39 lat. Jest doktorem katedry inwestycji i nieruchomości Uniwersytetu Ekonomicznego Fot. Grzegorz Dembiński
Z Karolem Klimczakiem, prezesem Lecha Poznań, rozmawia Maciej Lehmann

Oglądał Pan mecz z Polonią?

Karol Klimczak: - Oczywiście i jak każdy kibic Lecha, oczekiwałem zwycięstwa i tego, że będziemy piąć się w górę tabeli. Emocje były duże, bo po meczu z Legią wydawało się, że Polonia nie jest w stanie nas zatrzymać i na pewno w Warszawie strzelimy gola. Piłka jest jednak przewrotna. Tak się nie stało.

A nie pomyślał Pan w kategoriach ekonomicznych? Płacimy naszym zawodnikom najwięcej w ekstraklasie, a oni znowu nie zagrali na miarę oczekiwań? Czołówka ucieka, mistrz się oddala i znowu mogą być finansowe straty?

Karol Klimczak: - Nie, tymi kategoriami ani przez moment nie myślałem. Wiadomo, że jak stracimy jeszcze gdzieś punkty to trudniej nam będzie gonić Śląsk czy Legię. Nie patrzę na mecz przez pryzmat budżetu. Czołowe kluby płacą gwiazdom porównywalne kwoty. Ale zgodzę się z tezą, że personalnie, a także pod względem doświadczenia, także międzynarodowego, wiedzy taktycznej, ci zawodnicy są predysponowani do tego, by grać o mistrzostwo Polski. Jeśli zaś chodzi o te ostatnie pojedynki, to trochę brakowało nam szczęścia i akurat świetne mecze rozgrywali bramkarze rywali. Matematycznie lepiej by było gdybyśmy z trzech ostatnich pojedynków jeden wygrali, zamiast tych dwóch remisów po dobrej grze.

Jest Pan finansistą, czy będzie Pan angażował się też w sprawy sportowe? Poprzedni prezes Andrzej Kadziński od czasu do czasu wchodził do szatni i ...

I przynosiło to niezłe efekty. Póki co nie widzę jeszcze potrzeby, by tak reagować. Rozmawiałem z dyrektorem sportowym Andrzejem Dawidziukiem na temat szkolenia młodzieży, rozwoju klubu, a przy okazji też o pierwszej drużynie. Sztab szkoleniowy jest pewny, że jest w stanie zrealizować nasz sportowy cel, czyli zdobyć mistrzostwo Polski.

Woli Pan negocjować niż zareagować emocjonalnie?

Karol Klimczak: - Potrafię sobie wyobrazić swoje wejście do szatni i powiedzenie kilka mocnych zdań. Ci, którzy mnie znają, wiedzą jednak, że wolę rozwiązywać konflikty, mobilizując ludzi do działania. Chcę podkreślić, że naszym piłkarzom nie można zarzucić braku zaangażowania czy nieprofesjonalnego podejścia do zawodu.

Może Pan o sobie powiedzieć, że zna się na futbolu, tak jak na przykład prezes Polonii Józef Wojciechowski?

Karol Klimczak: - Na piłce, polityce i medycynie zna się podobno każdy. Nasza filozofia prowadzenia klubu jest inna niż Polonii. Widząc wyjściowy skład czasem zastanawiam się dlaczego np. wychodzi ten czy inny obrońca lub ten czy inny pomocnik. Wszystkie jednak niuanse taktyczne i odpowiedzialność za to kto gra i wyniki pozostawiam w gestii naszego sztabu szkoleniowego. Nigdy nie będziemy sugerować trenerowi kogo ma wystawić. Członkowie zarządu mogą mieć swoje prywatne, kibicowskie zdanie, ale cała odpowiedzialność za sprawy sportowe spada na trenera Bakero, który zna się na tym najlepiej. Pracę trenera i wyniki sportowe oczywiście ocenia zarząd.

Jest Pan członkiem komitetu transferowego?

Karol Klimczak: - Tak, zawsze nim byłem. Oczywiście mój głos, w zakresie tego czy np. lewa noga kandydata do Lecha jest wystarczająco dobra, jest mniej znaczący niż szefa skautów czy dyrektora sportowego. Ale z kolei w kwestii finansowej mój głos jest traktowany bardzo poważnie. Bo przy każdym transferze trzeba wyważyć nasze potrzeby sportowe z możliwościami finansowymi i ryzykiem. Każdy transfer zawiera spory jego procent, choć oczywiście każdego piłkarza, którym się interesujemy wielokrotnie oglądamy i zasięgamy o nim opinii z różnych stron.
Czy to Pan będzie decydował ile pieniędzy przeznaczy Lech na zimowe transfery?
W tej kwestii zawsze decydująca była sytuacja finansowa klubu, musimy podejmować racjonalne decyzje. Transfer to też inwestycja.

Czy już wiadomo, że będzie to milion euro czy może więcej?

Karol Klimczak: - Kończymy układanie naszego budżetu na cały 2012 rok. Po raz pierwszy musimy uwzględnić nakłady potrzebne na naszą działalność jako operatora stadionu. Musimy "uzbroić" stadion w catering, zastanowić się jak dla celów komercyjnych wykorzystać powierzchnie na tym obiekcie. Projekt budżetu powstanie do połowy listopada. Jeśli chodzi o nakłady na sprawy sportowe to uważam, że w obecnym składzie powinniśmy poradzić sobie w walce o najwyższe cele.

Budżet Lecha to w tej chwili ok. 50 mln. Czy bez gry na arenie międzynarodowej da się go zwiększyć?

Karol Klimczak: - Budżet będzie zwiększany, jeśli zwiększą się przychody. Możemy zwiększyć je poprzez sprzedanie nazwy stadionu czy powierzchni komercyjnych. Przychody powiększą się, jeśli będziemy sprzedawać też więcej biletów. Wiadomo, że z różnych przyczyn frekwencja na Lechu była niższa od tej, jaką zakładaliśmy. Jak w tych elementach osiągniemy sukces, to budżet nam się automatycznie zwiększy. Musimy tak budżetem zarządzać, żeby powtórzyć sukces sportowy, co przy występach na arenie międzynarodowej przyniesie nam też korzyści finansowe.

Z lepszymi piłkarzami ten sukces będzie dużo łatwiej osiągnąć. Inwestycje mogą zwrócić się z nawiązką.

Karol Klimczak: - Mamy odpowiednio mocną kadrę. Piłkarzy wiążą z nami kilkuletnie kontrakty, nie można ich z dnia na dzień rozwiązać lub rozszerzyć drużynę do 30 zawodników. Powtórzę, że ten zespół, ten skład, musi, naszym zdaniem, walczyć o najwyższe miejsca w ekstraklasie.

Właściciel Jacek Rutkowski mówi, że czeka Lecha z powodów finansowych trudny rok. Czytając raporty firm doradczych trudno w to uwierzyć.

Karol Klimczak: - Raporty informują tylko o przychodach. Biorąc pod uwagę fakt, że graliśmy w Lidze Europejskiej te przychody były znakomite. Do tego doszła sprzedaż Roberta Lewandowskiego, więc nic dziwnego, że we wszystkich rankingach Lech znalazł się na pierwszym miejscu. Proszę jednak zwrócić uwagę, że my zimą zainwestowaliśmy w zespół 13 mln złotych. Trzeba było przedłużyć kontrakty, kupiliśmy nowych zawodników. W historii Lecha tak wysokich wydatków na drużynę jeszcze nie było. Rok będzie trudny, dlatego że tych podwyższonych przychodów tym razem nie będziemy mieli. A do tego dochodzą jeszcze koszty związane z zarządzaniem stadionem. Jeśli mamy się rozwijać, to musimy tę naszą bazę, czyli stadion, modernizować. Inwestujemy w projekty, płacimy pracowniom architektonicznym, co sporo kosztuje, a efektów jeszcze nie ma. Dlatego mówimy o trudnym roku. Na szczęście te inwestycje przyniosą zyski w następnych latach, więc nie grozi Lechowi stagnacja.

Jaki cele stawia Pan przed sobą?

Karol Klimczak: - Cel sportowy jest jasny - europejskie puchary. Cel biznesowy to ułożenie relacji finansowych między klubem i naszą spółką Marcelin, operatorem stadionu. Jest to niezwykle ważne, bo od tego zależy przyszłość i funkcjonowanie klubu przez wiele lat. Są też mniejsze cele jak wybór operatora cateringowego na stadionie. Chcemy też porozumieć się z UEFA w sprawie organizacji wszystkich spraw związanych z trzema meczami Euro. Mamy zamiar sprzedać naszą bogatą wiedzę, jaką już posiadamy przy okazji organizacji takich imprez. To jest duże przedsięwzięcie, ale też do zarobienia są poważne pieniądze.

Rozmawiał Maciej Lehmann

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski