. A w pracy to dziad na chama wyszedł, jak profesor jeden z zagranicy przyjechał, co to dużo o Polakach słyszał.
- No, to teraz się napijemy! - po obiedzie profesor radośnie oświadczył. No to dziad, że on niepijący jest. I cisza przy stole nastała.
- A dlaczego? - spytała w końcu profesorka jedna.
- Bo nie lubię - dziad głupio jakoś tak odpowiedział, ale na samochód zwalić nie mógł, bo rzecz w Gdańsku się działa, dokąd pociągiem pojechał.
- I wszyscy tak dziwnie patrzyli - dziad babie opowiadał. - Część ze złością, że zachować przy gościu się nie umiem, a doktor jeden ze współczuciem, widać pomyślał, że esperal mam, albo co...
Siedział dziad i tak sobie nad herbatą medytował.
- Czy w tym kraju tak po prostu nie pić nie można? - spytał retorycznie. - A niby w Unii jesteśmy czyli co, cała Europa pije?
Baba wywody dziada milczeniem zbywała. Raz że temat mało ją wciągał, a dwa, że poważną rozmowę z dziadem odbyć musiała. Do wieczora na wszelki wypadek poczekała. I słusznie, bo dziad humor odzyskał, gdy po jego myśli mecz się ułożył czyli Porto wygrało.
- Porozmawiajmy dziadzie - zagaiła jak w serialu "Moda na sukces", gdzie każdy z każdym chce rozmawiać i o tym głównie mówi. - Musisz coś dla dziecka zrobić. Musisz się napić.
Dziad osłupiał. No to mu baba wytłumaczyła, że koleżanka słyszała jak pociecha z jej pociechą o dziadzie gadały. I dziecko bardzo się o dziada martwiło, że jak nie pije to chory widać poważnie jest albo anonimowy alkoholik w przypadku najlepszym.
- Własne dziecko mi to robi?! - zawył na początku, ale po przemyśleniu iść na kompromis postanowił i lampkę wina ostentacyjnie na działce wypić. No to baba, że dwie przynajmniej być muszą, bo inaczej pociecha podstęp wyczuje.
Wszystko było w szczegółach zaplanowane. Baba z dziadem i resztą rodziny już w plenerze, butelka wina na stole czekała aż pociecha z korepetycji zjedzie.
Aż tu niespodziewanie inny problem rodzinny się pojawił, taki, że dziad rozpić by się nawet mógł. Gdy baba w kuchni się krzątała, a dziad na tarasie gazety studiował, dziecko zadzwoniło, że spóźni się znacznie. Nie zdążyła baba dziada o opóźnieniu akcji powiadomić, bo ledwo słuchawkę odłożyła, zaraz znowu zadzwoniło. Kolega z pracy baby to był ze sprawami zwłoki nie cierpiącymi. Jak baba rozmowę zakończyła na taras się udała.
- Dziecko dzwoniło - poinformowała dziada i skończyć nie zdążyła, bo narzeczona bratanka jej przerwała:
- A dlaczego mówiłaś do niej "Józefie"?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?