Problemy z demokracją

Czytaj komentowany tekst: Rada Osiedla Święty Łazarz: Radni czują się dyskryminowani

Ale nie o Bronisławie Komorowskim chcę mówić, a o tym, iż czasem warto uderzyć ręką w stół i powiedzieć, że zgoda jest ważna, acz nie powinno się do niej dążyć za wszelką cenę. Co prawda Fredro twierdził, że buduje, ale wydaje mi się, iż zgniłe kompromisy niczemu dobremu nie służą.

Taką sytuację mamy w Radzie Osiedla Św. Łazarz, gdzie kilku radnych czuje się spychanymi na margines, bo podobno nie mają doświadczenia. Trudno odmówić logiki tym, którzy tak twierdzą, ale powinni zadać sobie pytanie kiedy i jak te osoby miały je zdobyć.

Pewnie, że można zagryzać zęby w nieskończoność i udawać, że nic się nie stało, aczkolwiek prędzej czy później odbije się to na funkcjonowaniu Rady, a w konsekwencji na mieszkańcach. Łazarz nie jest zresztą jedynym miejscem, gdzie rządzą osoby, które startowały z komitetów złożonych z co najmniej kilkunastu kandydatów. W ostatnich wyborach owe bloki stanowiły nowość, ale już teraz widać, że w niektórych przypadkach, to co świeże nie oznacza zmiany na lepsze.

Jeden z radnych, słusznie zwrócił mi uwagę, iż na osiedlach gdzie do Rady dostały się całe bloki lub znacząca ilość ich członków potworzyły się koterie. Pal licho, jeśli swą władzą i kompetencjami chcą dzielić się także z ludźmi "spoza układu", wtedy trudno mieć do nich pretensje. Ale jeśli na Łazarzu jest tak, jak przedstawia to grupa "wyautowanych" radnych, to znaczy, że mamy problem z demokracją już na najniższym szczeblu.