Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Próbna matura 2013: WOS - podstawa - tekst do zadania 29

RED
123rf

JOANNA PODGÓRSKA: - Coraz częściej mówi się o demograficznej apokalipsie. Reklamy społeczne przekonują, że jeśli nie zacznie się rodzić więcej dzieci, czeka nas poważny problem. Po co nam właściwie więcej dzieci?
IRENA KOTOWSKA: - Reklamy przejaskrawiają sprawę. bo muszą przyciągać uwagę. A po co nam dzieci? Mała liczba urodzonych dzieci to później mniej osób wchodzących na rynek pracy. W latach 90. w Polsce nastąpił bardzo silny spadek dzietności. Z drugiej
strony, powojenny wyż zaczyna wkraczać w wiek poprodukcyjny, a więc nastąpi przyspieszenie procesu starzenia się ludności. Przewiduje się, że w Polsce w latach 2010-2030 o 3,2 mln wzrośnie liczba ludzi w wieku poprodukcyjnym i mniej więcej o tyle samo spadnie liczba ludzi w wieku produkcyjnym. Udział osób w wieku powyżej 65 lat w całej populacji wzrośnie z obecnych 13 do 22 proc. To prowadzi do nierównowagi między populacją wytwarzającą dobra i usługi a populacją, która w tym nie uczestniczy bezpośrednio (dzieci i młodzież oraz osoby starsze).[…]

Czy to nie jest anachroniczne myślenie, że liczba ludności przekłada się na siłę państwa? Kiedyś państwo potrzebowało licznej armii, potem siły roboczej do fabryk. A dziś?
A dziś liczba ludności stanowi o popycie konsumpcyjnym napędzającym gospodarkę. Dlaczego w ogólnej grze ekonomicznej tak liczą się Indie i Chiny? Dlaczego tam kierowane są inwestycje? Bo to są ogromne rynki konsumenckie. Od wielkości populacji zależy też rola polityczna poszczególnych krajów w organizacjach międzynarodowych.

Ale przecież na świecie jest raczej odwrotnie: w bogatych państwach jest niski przyrost naturalny, a w biednych rodzi się dużo dzieci. W Indiach i Chinach, o których pani mówi, miliony ludzi żyją w skrajnej nędzy.
Oczywiście, na wielkość popytu wpływają także dochody obywateli. Przyrost naturalny jest silnie zróżnicowany między krajami i kontynentami, co wynika z różnic w poziomie umieralności i płodności. Generalnie przedmiotem troski demografów nie jest sama liczba ludności, tylko proporcje między pokoleniami. Że Polaków będzie mniej o 1,5 czy 2 mln, nie stanowi katastrofy przy populacji liczącej obecnie 38 mln. Obawiamy się raczej, że mniej liczne populacje młodych będą pracowały i funkcjonowały w społeczeństwie z bardzo liczną populacją osób starszych. Jeśli duża liczba osób ma korzystać z produktu wypracowanego
przez małą liczebnie populację, silnik gospodarki moŜe się zakrztusić.

Źródło: "Demony demografii" - rozmowa Joanny Podgórskiej z prof. Ireną Kotowską,, Polityka nr 42/2010

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski