Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Gawronika nie ruszył, bo zrezygnowali jego obrońcy

Łukasz Cieśla
Proces Gawronika nie ruszył, bo zrezygnowali jego obrońcy
Proces Gawronika nie ruszył, bo zrezygnowali jego obrońcy Adrian Wykrota
Proces byłego senatora Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosława Ziętary, jednak się nie rozpoczął. Okazało się, że tuż przed pierwszą rozprawą zrezygnowali dwaj obrońcy Gawronika. Oskarżony domaga się teraz obrońcy z urzędu. - To szopka, gra na zwłokę - komentuje Jacek Ziętara, brat dziennikarza.

Proces Aleksandra Gawronika miał się rozpocząć dzisiaj o godzinie 9 w poznańskim Sądzie Okręgowym. Były senator zapewnia, że jest niewinny, wykaże to podczas procesu i chce jego szybkiego rozpoczęcia. Jednak dzisiaj rano stało się jasne, że proces się nie rozpocznie. Wczoraj, właściwie w ostatniej chwili, dwaj obrońcy Gawronika zrezygnowali z reprezentowania go przed sądem. Powodem miały stać się kwestie finansowe. Gawronik, po ich rezygnacji, poprosił o obrońcę z urzędu.

Zobacz też: Co łączy zniknięcie Ziętary z Elektromisem

Dzisiaj, krótko po godzinie 9, poznański sąd poinformował, kiedy dowiedział się o rezygnacji obrońców Gawronika.

- Wczoraj, we wtorek, o godzinie 15 i 15.57, dwaj obrońcy poinformowali sąd o swojej rezygnacji. Mieli jednak obowiązek reprezentować oskarżonego do czasu wyznaczenia nowego obrońcy. W tej sytuacji sąd rozważy poinformowanie Okręgowej Rady Adwokackiej o ich zachowaniu - poinformowała sędzia Joanna Rucińska, prowadząca sprawę.

Adwokaci, którzy zrezygnowali z obrony Gawronika, to Piotr Sokołowski i Tomasz Wójcik z Krakowa. Gawronik tłumaczył w sądzie, że na przeszkodzie stanęły kwestie finansowe. Nie było go stać na dalsze opłacanie tych prawników.

- W czwartek byłem w Krakowie i sprawa się ważyła. Kilka dni temu, w poniedziałek, również rozmawialiśmy i nie zaakceptowałem ich warunków - mówił w sądzie Aleksander Gawronik.

Dlaczego wcześniej nie poinformował sądu, że jego dwaj obrońcy zrezygnują? Gawronik utrzymuje, że sprawy ważyły się do samego końca. Jednocześnie zaznaczył, że domaga się obrońcy z urzędu. Wskazał, że chciałby, aby został nim poznański adwokat Paweł Szwarc. Ten prawnik reprezentował go już wcześniej w innych jego "kontaktach" z wymiarem sprawiedliwości. M.in. wtedy, gdy były senator, w związku z inną sprawą karną, odbywał część kary w systemie dozoru elektronicznego.

- Adwokat Szwarc intensywnie pracuje nad moją obecną sprawą. Nie będzie potrzebował wiele czasu na zapoznanie się z aktami - stwierdził Gawronik.

Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 12 stycznia 2016 roku. Tym samym zniósł jutrzejszy termin rozprawy, na której mieli zeznawać pierwsi świadkowie. Jak prokuratura komentuje zaistniałą sytuację?

Piotr Kosmaty, krakowski prokurator, autor aktu oskarżenia: - O tym, że środowa rozprawa się nie odbędzie, dowiedziałem się dzisiaj rano. O godzinie 7.59 byłem po salą rozpraw i zauważyłem, że na wokandzie pojawia się tylko nazwisko oskarżonego, nazwisk jego obrońców nie było. Zrozumiałem, że dzisiejsza rozprawa się nie odbędzie. Jak to oceniam? Nie będę tego komentował. Od tego jesteście wy, dziennikarze. Jednak z taką sytuacją, by obrońcy zrezygnowali tuż przed rozprawą, spotykam się po raz pierwszy.

Prokurator Kosmaty nie chciał komentować faktu, że obrońcy Gawronika zrezygnowali dopiero wczoraj, a oskarżony wskazał na ich miejsce kolejnego adwokata. - Wnioski nasuwają się same. Proszę je samemu wyciągnąć - mówił prokurator Kosmaty do zgromadzonych dziennikarzy.

Z kolei Jacek Ziętara, brat dziennikarza, dzisiejsze wydarzenia nazywa szopką. - To zagrywka i gra na zwłokę. Gdyby oskarżony miał czyste sumienie, to nie uciekałby się do opóźniania rozpoczęcia procesu - przekonuje Jacek Ziętara.

Aleksander Gawronik nie zgadza się z taką oceną. Na sądowym korytarzu zapewniał nas, że potrzebował krakowskich obrońców, a sprawa ich rezygnacji ważyła się do samego końca.

Przypomnijmy, że Jarosław Ziętara zniknął 1 września 1992 roku. Dziennikarz "Gazety Poznańskiej" zajmował się poznańską "szarą strefą". Zdaniem prokuratury, badał m.in. interesy Gawronika, wówczas bogatego biznesmena oraz firmy Elektromis. Śledczy uważają, że w siedzibie Elektromisu, podczas narady, Gawronik podżegał do zabicia Zietary. W późniejszym porwaniu i zabójstwie uczestniczyć mieli dwaj ochroniarze z Elektromisu.

Losy dziennikarza przez wiele lat były niewyjaśnione. Poznańskie prokuratury dwukrotnie umarzały sprawy. Przełom nastąpił kilka lat temu. Dzięki staraniom przyjaciół i znajomych dziennikarza, śledztwo przeniesiono do tamtejszej Prokuratury Apelacyjnej. Krakowski prokurator Piotr Kosmaty w czerwcu zakończył śledztwo i oskarżył Aleksandra Gawronika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski