Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Gawronika ws. Ziętary: Czemu zaprzecza szef Elektromisu, "Ryba" oraz "Lala"?

Łukasz Cieśla
Proces Gawronika: Czemu zaprzecza szef Elektromisu?
Proces Gawronika: Czemu zaprzecza szef Elektromisu? Łukasz Gdak
W procesie Aleksandra Gawronika, byłego senatora oskarżonego o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosława Ziętary, w środę przesłuchano pierwszych świadków. Wszyscy byli związani z firmą Elektromis, na terenie której Gawronik miał podżegać do zabójstwa. Twórca Elektromisu Mariusz Świtalski oraz jego dwaj byli ochroniarze zaprzeczali, by cokolwiek wiedzieli o zniknięciu dziennikarza "Gazety Poznańskiej".

Według prokuratury Aleksander Gawronik, były senator i kiedyś bardzo bogaty biznesmen, na terenie Elektromisu polecił skutecznie zlikwidować „pismaka”. Słyszeć miał to m.in. Mariusz Świtalski, szef Elektromisu. A do rzekomej narady doszło latem w 1992 roku. Ziętara miał zginąć, bo zdaniem śledczych swoimi artykułami zagrażał "lewym" interesom Elektromisu oraz Gawronika.

Prokurator Piotr Kosmaty w akcie oskarżenia wykazuje różne związki między Gawronikiem, a firmą Elektromis. Dowodem są zeznania różnych świadków, którzy mówili o bliskiej znajomości obu biznesmenów i wizytach Gawronika w Elektromisie. W środę poznański Sąd Okręgowy przesłuchał Mariusza Świtalskiego, założyciela Elektromisu oraz jego dwóch byłych ochroniarzy. Stanowczo zaprzeczali, by mieli jakikolwiek związek ze sprawą Ziętary. Ochroniarze odcięli się także od jakiejkolwiek znajomości z Gawronikiem. Z kolei Mariusz Świtalski twierdzi, że jego kontakty z Gawronikiem były sporadyczne.

Środowe przesłuchania były długie, trwały około trzech godzin. Jako pierwszy został przesłuchany Dariusz L., ps. Lala. Do niedawna był podejrzanym ws. zniknięcia Ziętary. Zdaniem prokuratury w 1992 roku „Lala” przebrał się za policjanta, zatrzymał Ziętarę i zawiózł do jego późniejszych oprawców. Jednak po tym, jak ze sprawy przeciwko „Lali” zaczęli się wycofywać ważni świadkowie, prokurator Kosmaty umorzył ten wątek.

"Lala": Może też bym zginął?

"Lala" to były milicjant, członek kompanii antyterrorystycznej Milicji Obywatelskiej oraz judoka. W 1989 roku zaczął swoją kilkuletnią pracę dla Mariusza Świtalskiego. Był jego osobistym ochroniarzem, szefem ochrony VIP. Potem, po odejściu z Elektromisu, znalazł zatrudnienie w firmie Jeronimo Martins. W życiu, jak twierdzi Dariusz L., kieruje się zasadami „Bóg, Honor, Ojczyzna”.

W sądzie odczytano w środę wyjaśnienia, jakie Dariusz L. składał tuż po swoim zatrzymaniu w listopadzie 2014 roku. Nie przyznał się do winy. Bronił się wtedy, że gdyby miał jakąkolwiek wiedzę o sprawie Ziętary, to może zginąłby podobnie jak jego przyjaciel „Wiatrak”. Był to jeden z ochroniarzy Elektromisu, który zginął w dziwnym wypadku samochodowym. Dariusz L. odniósł się także do zgonów dwóch innych innych ochroniarzy. Chodziło o wypadek drogowy „Lewego” oraz rzekome samobójstwo „Kapeli”. I te śmierci wydały się dziwne Dariuszowi L., choć jak zaznaczał, nie sugeruje, że oni porwali Ziętarę.

Dariusz L. wyjaśniał także, że w Elektromisie istniała specjalna komórka odpowiedzialna za podsłuchy i inwigilacje. Kierować nią miał były esbek Mirosław Sz.

Jak Dariusz L. w sądzie odniósł się do swoich słów z 2014 roku? W środę de facto zaczął się z nich wycofywać, twierdząc, że po zatrzymaniu był w olbrzymim szoku, stresie i emocjach. Stwierdził, że śledczy sugerowali mu różne rzeczy: że roztopił dziennikarza w kwasie, a może go zakopał. Dlatego, jak zeznawał Dariusz L., jakiś czas po zatrzymaniu napisał skargę do Prokuratora Generalnego. Na te słowa zareagował obecny na sali prokurator Piotr Kosmaty. Oświadczył, że Dariusz L. zrezygnował z wysłania napisanej skargi.

Dariusz L. skarżył się także, że podczas pobytu w areszcie był namawiany do pogrążenia Mariusza Świtalskiego. Że jeśli tego nie zrobi, to służba więzienna rozpuści w areszcie informację, że jest byłym milicjantem. A wtedy nie dożyje świąt.

Dariusz L. zaprzeczył z kolei zeznaniom różnych świadków wskazujących, że Gawronik bywał w Elektromisie. Zaprzeczył ponadto zeznaniom pracowników ochrony, że latem 1992 roku pobito "jakiegoś dziennikarza", prawdopodobnie Ziętarę. Nieproszony gość robił wtedy zdjęcia siedzibie Elektromisu.

"Ryba": nie znam Gawronika

Drugim przesłuchanym świadkiem był Mirosław R., ps. Ryba. Obecnie zajmuje się nieruchomościami, ale kiedyś również był na etacie w milicji, a dokładnie w milicyjnej orkiestrze. Muzykiem był tylko na papierze, bo wyczynowo uprawiał judo i zdobył nawet tytuł mistrza Polski. A potem, już jako policyjny antyterrorysta, był wysłany na szkolenie do USA. Od 1991 roku zaczął pracować dla Mariusza Świtalskiego.

"Ryba", podobnie jak Dariusz L., również był podejrzanym ws. porwania Ziętary. Po zatrzymaniu, podobnie jak kolega, zaprzeczył związkom z porwaniem dziennikarza. Choć Mirosław R. w latach 90. kierował ochroną Elektromisu, twierdziłteż, że nigdy w firmie nie widział Gawronika. Zeznał tak wbrew twierdzeniom innych pracowników Elektromisu którzy mówili, że Gawronik bywał u Świtalskiego.

Mirosław R. podczas przesłuchania, podobnie jak Dariusz L., również poskarżył się na postawę śledczych. Wspomniał, że w dniu zatrzymania „był na spacerze z pieskiem, nagle został napadnięty przez kilkunastu ludzi w kominiarkach i pobity”. Byli to policyjny antyterroryści. Mirosław R., choć miał taką możliwość, nie zawiadomił prokuratury o rzekomym przekroczeniu uprawnień przez zatrzymujące go służby. Stwierdził, że jako były antyterrorysta wie, że podczas takich akcji zdarzają się różne sytuacje.

Świtalski: a może Ziętara żyje?

Trzecim przesłuchanym świadkiem był Mariusz Światalski. Na stroniącego od mediów twórcę Elektromisu czekali licznie przybyli fotoreporterzy i kamerzyści. Świtalski, wchodząc na salę, na przywitanie kiwnął głową w stronę Gawronika. Po chwili skarżył się, że obecność obiektywów i kamer przeszkadza mu w skupieniu się. Jednak sędzia stwierdziła, że musi sobie poradzić z tą sytuacją.

Świtalski zeznał, że Gawronika zna od początku lat 90., ale przeprowadzili ze sobą tylko jedną transakcję. Świtalski sprzedał Gawronikowi tygodnik „Poznaniak”, ale potem transakcję unieważniono, bo były senator nie zapłacił za przejęcie gazety.

Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że jeszcze podczas śledztwa krakowskiej prokuratur Mariusz Świtalski odmówił badania na wariografie. Dlaczego? Stwierdził, że ze sprawą Ziętary nie ma nic wspólnego. Że jest atakowany przez media. Komentował, że za dobre artykuły w mediach się płaci, a on nigdy nie sponsorował dziennikarzy. Dodał, że o sprawie Ziętary dowiedział się dopiero półtora roku temu, ale to był dziennikarz bez żadnych dokonań, szerzej nieznany w środowisku, który niedawno został wykreowany przez media na wielką gwiazdę.

Dlaczego Świtalski ma taką opinię o Ziętarze, skoro, jak twierdzi, że w ogóle go nie znał? Biznesmen stwierdził, że niepochlebną opinię o Ziętarze wyraził jego były rzecznik prasowy Konrad Napierała. Świtalski wysnuł też teorię, że skoro nie znaleziono ciała Ziętary, to może dziennikarz żyje.

Zaatakował także prowadzącego śledztwo prokuratora Kosmatego. Twórca Elektromisu w sądzie przekonywał, że doszły go słuchy jakoby krakowska prokuratura i policja zmuszały jego byłego ochroniarza Marka Z. do fałszywych zeznań. Śledczy mieliby też fałszować wyniki wariografu. Świtalski zawiadomił o tym Prokuraturę Generalną. Śledztwo w tej sprawie jest prowadzone w Katowicach.

Prokurator Piotr Kosmaty: - Nigdy nie brałem udziału w badaniach wariografem. Niemożliwym jest też sfałszowanie jego wyników.

Podczas przesłuchania Świtalskiego w sukurs przyszedł mu adw. Krzysztof Urbańczak, obrońca Gawronika. Adw. Urbańczak stwierdził, że prokurator Kosmaty zadaje podstępne, nieprecyzyjne pytania i chce wpuścić Świtalskiego w matnię. Kosmaty odpowiedział, że chce uzyskać od świadka precyzyjne odpowiedzi.

Kolejna rozprawa odbędzie się dopiero na początku kwietnia. O taki odległy termin wniósł obrońca Aleksandra Gawronika. W sprawie występuje od niedawna. Jak tłumaczył, potrzebuje czasu na zapoznanie się z całością obszernego materiału dowodowego.

"Baryła" rozwali proces?

Na kwietniowej rozprawie ma zostać przesłuchany m.in. Maciej B., ps. Baryła. To przestępca skazany na dożywocie za zabicie policjanta. „Baryła” kilka lat temu poszedł na współpracę ze śledczymi. Zeznał, że był związany z ludźmi Elektromisu i brał udział w zastraszaniu i pobiciu Ziętary. Zeznał także, że słyszał, jak w 1992 roku w siedzibie Elektromisu Gawronik nakłaniał do skutecznej likwidacji Ziętary.

„Baryła” wycofał potem swoje zeznania. Poinformował już sąd, że nie ma sensu wzywać go na rozprawę, bo niczego nie powie. Skąd taka postawa skazanego przestępcy? Pojawiały się informacje o jego zastraszeniu oraz rozczarowaniu faktem, że nadal siedzi w więzieniu.

W środę prokurator Kosmaty poinformował sąd, że chce powołać nowego świadka. To mężczyzna, który przez kilka miesięcy 2015 roku siedział w jednej celi z „Baryłą”. „Baryła” miał mu wtedy powiedzieć, że wycofa zeznania i rozwali proces ws. zabójstwa Ziętary. Powodem tej swoistej zemsty ma być fakt, że w sprawie za zabicie policjanta nadal siedzi w więzieniu i nie został ułaskawiony.

Na rozprawie doszło do jeszcze jednego wydarzenia. Sąd przychylił się do wniosku Aleksandra Gawronika i uchylił wobec niego zakaz opuszczania kraju. Zdaniem sądu nie ma obaw, że Gawronik ucieknie z Polski. Tym bardziej, że sąd wcześniej zgodził się na krótki wyjazd Gawronika do Niemiec, z którego oskarżony wrócił w umówionym terminie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Proces Gawronika ws. Ziętary: Czemu zaprzecza szef Elektromisu, "Ryba" oraz "Lala"? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski