Bez odczytywania aktu oskarżenia rozpoczął się w poniedziałek w Sądzie Okręgowym proces Artura M., oskarżonego o przemyt narkotyków z Holandii. Różnic między "starym" a "nowym" procesem było więcej.
Oskarżony o zbrodnię, bo tym w świetle prawa jest wewnątrzwspólnotowe nabycie znacznej ilości narkotyków, mógł dobrowolnie poddać się karze. Jeszcze trzy miesiące temu było to niemożliwe. Teraz pozwoliło na skończenie procesu jeszcze tego samego dnia.
43-letni Artur M. był jednym z piętnastu oskarżonych w sprawie narkotykowego gangu, który przemycał z Holandii w dużych ilościach marihuanę, kokainę, amfetaminę i tabletki ekstazy. Narkotyki do Polski przewozili przekupieni kierowcy TIR-ów.
Sprawa Artura M. była tylko odpryskiem. Oskarżony dwa razy sprowadził z Holandii po 150 gramów marihuany. Cały towar, choć trudno w to uwierzyć, miał spalić sam. Było jednak tego mniej niż 300 gramów: miał stracić większą część pierwszej partii, dlatego zamówił drugą.
Prokurator Jacek Szymanowski, który był autorem aktu oskarżenia, nie musiał odczytywać go powtórnie na sali sądowej. Nowy kodeks postępowania karnego, który obowiązuje od lipca, zwalnia jego i innych prokuratorów z tego obowiązku.
Nierzadko kilkugodzinne, a nawet kilkudniowe wyliczanie szczegółowo każdego zarzutu zastąpiono teraz krótkim i zwięzłym opisem popełnionego przestępstwa.
Największą jednak rewolucją było to, że Artur M. w ogóle mógł skorzystać z instytucji dobrowolnego poddania się karze. Teraz to prawo każdego oskarżonego. Również prawem, a już nie obowiązkiem będzie stawianie się oskarżonych w sądzie: sędzia będzie mógł prowadzić rozprawy pod ich nieobecność.
Artur M. był jednak obecny. Przedsiębiorca, mąż i ojciec, cieszący się nienaganną opinią, przyznał, że chciał tylko spełnić "głupią zachciankę".
- Żałuję, że postawiłem dla niej na szali całe moje poukładane życie - wyznał na sali.
Sąd zastosował wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary (wyroki za zbrodnię zaczynają się od trzech lat więzienia) i skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 10 tys. złotych grzywny. Na poczet kary grzywny zaliczył mu 78 dni, które spędził w celi.
- Pobyt w areszcie powinien być wystarczającą nauczką - stwierdziła sędzia Dorota Biernikowicz.
Sprawa Artura M. nie była pierwszą w której oskarżeni o poważne przestępstwa skorzystali z dobrowolnego poddania się karze. Zrobiło to dwóch dilerów - Mateusz K. i Piotr Sz.
Jeden z nich za posiadanie narkotyków i sprzedawanie ich dzieciom został skazany na 5 lat więzienia w zawieszeniu na 10 lat, drugi na 4,5 roku w zawieszeniu na 8 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?