Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o 3 miliony euro: Poznański deweloper sam sobie zaszkodził

Barbara Sadłowska
Fot. Waldemar Wylegalski
Znany poznański deweloper wygrał w sądzie pierwszej instancji ponad 3 miliony euro, które miał mu zwrócić były austriacki wspólnik. Manfred P. zaskarżył ten wyrok. Słusznie - jak stwierdził w środę poznański Sąd Apelacyjny, który uchylił korzystne dla Dariusza W. orzeczenie. Między innymi dlatego, że wzywany trzykrotnie deweloper nie pofatygował się do Sądu Okręgowego.

- Sąd pierwszej instancji popełnił kilka uchybień procesowych, między innymi, powołując się na zeznania pana W, których on w postępowaniu sądowym w ogóle nie składał - mówił sędzia Marek Górecki z poznańskiego Sądu Apelacyjnego. - Trzy razy nie stawił się na procesie na przesłuchanie w charakterze strony, bez usprawiedliwienia. To dziwne, że żądając zapłaty ponad 12 milionów złotych pozbawił się możliwości przedstawienia swoich argumentów...

Sędzia Górecki wyjaśnił, że Sąd Okręgowy oparł się na zeznaniach pana W. z postępowania przygotowawczego, co naruszyło procesową zasadę bezpośredniości i uniemożliwiło konfrontację stron. Konieczną, gdy wersje byłych wspólników są sprzeczne. Austriacki biznesmen Manfred P. twierdzi, że nie podpisywał weksla na przeszło 3 miliony euro. Natomiast deweloper, Dariusz W. mówi, że uczynił to w Poznaniu 19 grudnia 2007 roku jako gość na przyjęciu imieninowym.

Obaj panowie jako wspólnicy mieli wybudować luksusowy hotel na działce w centrum Poznania, za którą Dariusz W. zapłacił 10 milionów. Aby umożliwić Manfredowi P. uzyskanie kredytu, przeniósł prawo własności terenu na spółkę założoną przez Austriaka. Potem podobno wspólnik sprzedał działkę innej spółce za 8 milionów, a Dariusz W. odkupił ją za 20. Stąd, jego zdaniem, wynikła konieczność rozliczenia z Manfredem P., który wystawił wspomniany weksel, ale gotówki nie uiścił.

- Któraś ze stron - delikatnie mówiąc - mija się z prawdą - zaznaczył sędzia Górecki, wyjaśniając, dlaczego w sprawie jest konieczny kolejny proces. - Pozwany bronił się, mówiąc, że jego podpis na wekslu jest sfałszowany, a jeżeli jest autentyczny, podpisał, nie mając zamiaru zaciągać zobowiązania wekslowego.

Manfred P. twierdził bowiem, że w lipcu 2006 roku zostawił polskiemu pracownikowi puste kartki papieru ze swoim podpisem.
- Wątpliwości Sądu Apelacyjnego budzi również data i miejsce wystawienia weksla: powód przyleciał samolotem, został odebrany z lotniska, był na przyjęciu u Dariusza W. i po nim został odwieziony na lotnisko. W tym czasie miał napisać na komputerze tekst w języku polskim i niemieckim - mówił sędzia Górecki. - To jak mógł napisać polski tekst, skoro nie znał języka?

Wyrok korzystny dla dewelopera został uchylony. Sąd pierwszej instancji w kolejnym procesie musi uzupełnić materiał dowodowy, między innymi zlecić badania daktyloskopijne na spornym wekslu, przesłuchać pominiętych wcześniej świadków i wnikliwiej zbadać "istotę sprawy", jak stwierdził sędzia Górecki.

Na ogłoszeniu wyroku nie było Dariusza W. i jego pełnomocnika. Nie wiadomo, jakim orzeczeniem zakończy się kolejny proces o 3 miliony euro. Wiadomo jest natomiast mieszkańcom Poznania, że luksusowy hotel z basenem nie stanął u zbiegu ulic Roosevelta i Dąbrowskiego. Od kilkunastu lat straszy tam pusty plac, ogrodzony płotem, na którym deweloper reklamuje swoje apartamentowce i biurowce...

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski