Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Andrzej Lesicki: UAM Poznań będzie miał rektora miłośnika ślimaków i Żuków [ROZMOWA]

Karolina Koziolek
Prof. Andrzej Lesicki, rektor-elekt Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Swoje urzędowanie rozpocznie 1 września
Prof. Andrzej Lesicki, rektor-elekt Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Swoje urzędowanie rozpocznie 1 września Grzegorz Dembiński
Odkrywca nowego gatunku ślimaka w Polsce, beatlemaniak, twórca rzadkich kolekcji - prof. Andrzej Lesicki, został wybrany nowym rektorem UAM. Zapowiada, że będzie dążył do rozmów o połączeniu poznańskich uczelni, a na UAM wprowadzi więcej praktyki.

Został Pan wybrany nowym rektorem UAM, ale na uczelni jest Pan znany głównie z odkrycia nowego gatunku ślimaka. Ponoć odkrył go Pan na Morasku?
Mówi się, że odkryłem nowy gatunek ślimaka, jednak muszę to od razu sprostować. Nie odkryłem nowego gatunku, ale stwierdziłem występowanie w Polsce gatunku, którego do tej pory tu nie wykryto. Został opisany już w XIX w. Znany był na południu Europy. Występuje głównie w Grecji i na Bałkanach.

I nagle spotkał go Pan na Morasku?
Tak. Mieszkam na os. Sobieskiego i w czasach, kiedy byłem dziekanem Wydziału Biologii, pewnego deszczowego popołudnia wracałem z kampusu do domu ścieżką rowerową i znalazłem okaz, który był dla mnie czymś nieznanym. Zacząłem mu się przyglądać. Początkowo błędnie go zidentyfikowałem jako przedstawiciela znanego w Polsce gatunku ślimaka Monacha cartusiana. Potem, gdy ze studentami i współpracownikami zaczęliśmy go analizować, okazało się, że to Monacha claustralis. To było zupełnie zaskakujące.

Zwierzęta lubił i miał Pan w domu już ponoć od samego dzieciństwa. Typowo: rybki akwariowe i chomik?
Były też białe myszki, ptaki zeberki, papużki faliste, kanarki, kilka psów. Uwielbiałem filmy przyrodnicze i wizyty w zoologu. Teraz pewnie miałbym inny stosunek do tego, jak dziś eksponuje się zwierzęta w ogrodach zoologicznych, kiedyś jednak interesowały mnie po prostu same zwierzęta.

Nie tylko miał Pan wiele zwierząt, ale też kolekcjonuje Pan muszle, pudełka po zapałkach, ma Pan 2165 płyt winylowych...
Pewnie się pani zastanawia, gdzie to wszystko się mieści? (śmiech)

Właściwie tak.
Mam w domu kilka szaf przeznaczonych na wszystkie kolekcje. Płyty winylowe zajmują kilkanaście metrów bieżących, trudno mi teraz powiedzieć ile. Muszle są w szafach w indywidualnych kartonach, szczegółowo opisane i uszeregowane według rodziny, rodzaju i gatunku ślimaka, który muszlę stworzył.

Jest Pan także filumenistą.
Raczej byłem w dzieciństwie. Dzisiaj to chyba rzadkość, ponieważ prawie nie używa się już zapałek, ale kiedyś tak, kolekcjonowałem etykiety zapałczane. Zbierałem też odznaki, czyli zajmowałem się falerystyką. Większość z pasji trwała tylko jakiś czas.
Która z nich przetrwała najdłużej?
Pasja do muzyki Beatlesów. Jestem beatlemaniakiem. Ich pierwszą płytę miałem w 1966 r. Wykorzystywałem swojego angielskiego krewnego, którego bombardowałem prośbami o przysyłanie nowości. Zdarzyło się raz czy dwa, że świeżo wydaną płytę miałem wcześniej niż Polskie Radio w Poznaniu. Kolekcjonuję muzykę The Beatles na wszystkich możliwych nośnikach, od płyt winylowych poczynając poprzez taśmy magnetofonów szpulowych, różne kasety magnetofonowe, płyty CD do nośników elektronicznych (mp3). Jak wielu rówieśników w latach sześćdziesiątych nieraz czatowałem na audycję Minimax Piotra Kaczkowskiego w Trójce, który miał zwyczaj puszczania całych płyt i oczywiście nagrywało się je na taśmę. A w tym czasie w Anglii każda płyta Beatlesów wydawana była także na taśmie do magnetofonu, w pudełku z okładką jak oryginalna płyta.

W czasie kampanii wyborczej na UAM zdradził się Pan również pasją do gotowania i podróży. Pana popisowe danie?
Z tą pasją do gotowania to było tak, że na pewnym etapie naszego małżeństwa to ja głównie zajmowałem się prowadzeniem domu i gotowaniem, ponieważ akurat miałem czas przed południem, a żona pracowała w przedszkolu. Trudno powiedzieć czy to była pasja, czy po prostu obowiązek. Ale fakt, że pewne rzeczy z tamtych czasów potrafię. Przygotowanie trzydanio-wego obiadu nie jest dla mnie problemem. Lubiłem to. Z kolei turystyczne pasje cały czas rozwijam. Trudniej mi już wędrować po szlakach tatrzańskich, ale wciąż podróżuję po świecie. Najdalej byłem na Wyspach Zielonego Przylądka.

Wśród wielu Pana pasji jest też pasja do zarządzania strukturami UAM. Był Pan prodziekanem Wydziału Biologii, potem jego dziekanem, prorektorem uczelni, a teraz został Pan rektorem. Co Pan zmieni w uczelni, po objęciu urzędu?
Nie planuję gwałtownych zmian, ale dokończenie rozpoczętych reform. Mam też pomysły na dalszy rozwój naszej uczelni. Mój program jasno je precyzuje. Będę go konsekwentnie realizował. Pytany w kampanii o pierwszą rektorską decyzję, powiedziałem na poły żartem, że - by ułatwić dostęp do rektoratu - zlikwiduję dzwonek i blokadę, które zostały założone na drzwiach do skrzydła rektorskiego.

Studenci mogą się spodziewać modyfikacji programów. Będziemy chcieli wyposażyć ich również w wiedzę praktyczną, między innymi taką, jak poruszać się po rynku pracy. Uważam, że trzeba ich uczyć tzw. umiejętności miękkich m.in. komunikacji i współpracy.
To ciekawe. Kiedy sama studiowałam na UAM, dyrektorka instytutu nagabywana przez nas o przedmioty bardziej praktyczne, mówiła, że uniwersytet nie jest od praktyki, tylko od teorii. Czyli jednak będzie rewolucja na UAM?
Tak bym nie powiedział. Fundamentalnym zadaniem Uniwersytetu jest nadal prowadzenie badań naukowych i na ich podstawie kształcenie studentów. Uważam jednak, że pewną wiedzę praktyczną nasi studenci muszą mieć. Uniwersytet chce być autonomiczny, ale nie w taki sposób, by nie dostosowywać się do oczekiwań społeczeństwa. Przeciwnie, chcemy je spełniać.

To ważne słowa w kontekście niżu demograficznego, który wciąż dotyka uczelnie. Jak UAM chce mu sprostać?
Należy pamiętać, że wciąż duża grupa młodych ludzi chce studiować. UAM musi przekonać ich, że warto studiować akurat tu. Musimy pracować nad szeroką ofertą, ale przede wszystkim nad jakością kształcenia. Zależy mi na tym, żeby uczelnia nie tylko miała wspaniałe programy, ale żeby zajęcia były prowadzone w sposób atrakcyjny - ciekawy, nowatorski, tak że studenci będą chcieli chodzić na te zajęcia. Wspomniany niż demograficzny jest zwykle przedstawiany negatywnie, a ja widzę w nim też szansę.

Jaką?
W czasie bumu edukacyjnego uczelnie zwiększały liczbę studentów w grupach kosztem jakości kształcenia. Przecież liczba nauczycieli nie rosła proporcjonalnie do liczby studentów. Wykładowcy w grupach ćwiczeniowych zamiast do kilkunastu mówili do kilkudziesięciu osób. Tracił na tym indywidualny kontakt ze studentami. Dlatego w mniejszej liczbie studentów widzę nie tylko negatywne elementy.

A co z rozbudowaną infrastrukturą? Uczelnię będzie stać na utrzymanie licznych budynków na Morasku przy mniejszej liczbie studentów?
To problem tego, jak uczelnie są finansowane. W tej chwili owszem, dotacja budżetowa zależy od liczby studentów. Prowadzi to do niepokoju, czy pieniądze, które dostajemy z budżetu państwa, pozwolą nam te obiekty utrzymać. Na razie nie jest źle. Przez ostatnie lata nasz uniwersytet otrzymuje co roku wyższą dotację mimo braku wzrostu liczby studentów. Na tle innych uczelni finansowo radzimy sobie niezmiennie dobrze. Poza tym infrastruktura może być wykorzystywana również dla innych grup społecznych. Dla seniorów czy ludzi czynnych zawodowo, chcących się dokształcać…

Mówi Pan o szansach na podniesienie jakości kształcenia. Ale UAM albo wcale nie figuruje, albo plasuje się bardzo nisko w międzynarodowych rankingach uczelni. Widzi Pan możliwości, aby to zmienić?
Nie tylko UAM, ale żadna polska uczelnia nie może pochwalić się wysoką lokatą w rankingach. Rankingi są przygotowywane według określonych kryteriów, okazuje się, że polskie uczelnie ich nie spełniają. W dużej mierze chodzi o wyniki badań naukowych, a te zależą od przeznaczanych na nie funduszy. W Polsce kwoty te są niewspółmiernie niższe niż w krajach Europy Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych. W związku z czym nasi najwybitniejsi uczelni wyjeżdżają Polski i przysparzają punktów zagranicznym uczelniom. I to jest dla nas wyzwanie.
Jednym z pomysłów na podniesienie ocen we wspomnianych rankingach, była chęć łączenia poznańskich uczelni w jeden superuniwersytet. Czy jako nowy rektor UAM wróci Pan do tej idei?
Tak, będę inicjował rozmowy w tej sprawie z nowymi rektorami pozostałych uczelni. Uważam, że do pomysłu trzeba wrócić. W rankingach międzynarodowych liczy się kompletność dziedzin naukowych na danym uniwersytecie. Naszemu zawsze brakowało nauk medycznych, ekonomicznych.

Uważa Pan, że połączenie jest realne? Mówi się o tym od lat.
Jeśli z góry zrezygnujemy z rozmów, to rzeczywiście do tego nie dojdzie. Nie twierdzę, że uda mi się do tego doprowadzić szybko. Gdybym powiedział, że uda się to do roku 2020, zostałbym zapewne nazwany zbytnim optymistą. Jednak będę chciał się spotykać w tej sprawie z rektorami i o tym rozmawiać. Dodam, że nie chodzi mi o fuzję uczelni, UAM nie chce wchłonąć innych. Proponuję federację. Niech wszystkie uczelnie zachowają swoją autonomię, ale stwórzmy nadbudowę.

Wspólny rektor?
Nie, uczelnie zachowałyby rektorów, ale Uniwersytet Poznański miałyby wspólnego prezydenta. Tak działają niektóre uczelnie na Zachodzie. Trzeba od czegoś zacząć i dobrym sposobem na to są wspólne kierunki studiów czy działania podejmowane w ramach międzyuczelnianych centrów na Morasku. Podniesienie ocen i wejście na listy rankingów międzynarodowych jest chyba tego warte.

Prof. Andrzej Lesicki
urodził się w 1950 r. Tutaj skończył słynnego „Marcinka”, uczęszczał też do Poznańskiego Chóru Chłopięcego Jerzego Kurczewskiego. Wybrał studia na UAM, na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi, gdzie po studiach został stażystą, a potem asystentem. W 2003 r. został kierownikiem zakładu.

Jest autorem lub współautorem 235 publikacji, ale także rozdziałów w podręcznikach akademickich, jest autorem dwóch podręczników do liceum.

Żoną profesora jest Urszula Paszlińska-Lesicka absolwentka Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UAM. Mają dwoje dzieci; córkę Joannę Lesicką-Górecką, która mieszka pod Warszawą, oraz syna Wojciecha, który mieszka w Poznaniu i pracuje jako programista w Grupie Allegro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski