Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jan Węglarz - Honorowy informatyk Poznania

Karolina Koziolek
Prof. Jan Węglarz, dyrektor Instytutu Informatyki Politechniki Poznańskiej
Prof. Jan Węglarz, dyrektor Instytutu Informatyki Politechniki Poznańskiej Waldemar Wylegalski
Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Poznania otrzyma w tym roku prof. Jan Węglarz, wybitny informatyk, laureat polskiego „Nobla”, współtwórca Wydziału Informatyki Politechniki Poznańskiej.

W dzieciństwie chciał być śpiewakiem operowym, a został znanym naukowcem. - Śpiewa jednak na różnego rodzaju uroczystościach w gronie znajomych - przyznaje informatyk, prof. Roman Słowiński, dawny uczeń, a dziś przyjaciel prof. Jana Węglarza i prezes Poznańskiego oddziału Polskiej Akademii Nauk.

- Co to za piosenki? „O mój rozmarynie” albo „Przybyli ułani pod okienko” - mówi z kolei prof. Jacek Błażewicz, on też kiedyś był uczniem prof. Węglarza, dziś wspólnie kierują Instytutem Informatyki Politechniki Poznańskiej.

To profesorowi Janowi Węglarzowi politechnika zawdzięcza Wydział Informatyki. On sam ukończył Wydział Elektryczny, na kierunku automatyka. Już będąc asystentem wyłowił trzech najzdolniejszych studentów: Romana Słowińskiego, Jacka Błażewicza oraz Wojciecha Cellarego. Wziął ich pod opiekę, organizował dodatkowe wykłady. - Ciążyliśmy już wówczas w kierunku informatyki. Miałem zamiar studiować matematykę. Jan Węglarz właśnie kończył ten kierunek, więc stwierdził, że cała matematyka nie jest nam potrzebna. Uznał, że wybierze odpowiednie zagadnienia i sam będzie nas uczył - wspomina prof. Słowiński.

- On ma taki rys opiekuńczy. Myślę, że wyciągnął to z domu. Jego ojciec, Józef Węglarz, również był profesorem na politechnice. Był oficerem Wojska Polskiego, a kiedy trafił w czasie wojny do oflagu, wziął pod opiekę innych, mniej odpornych na stres i szkolił ich w zakresie wiedzy o maszynach elektrycznych. Potem niektórzy z nich, razem z nim, tworzyli katedrę maszyn elektrycznych na politechnice. Sam Węglarz był wieloletnim dziekanem Wydziału Elektrycznego. Jednym słowem młody Węglarz pewne cechy wyniósł z domu - opowiada prof. Jacek Błażewicz.

Prof. Jan Węglarz był promotorem doktoratów całej wspomnianej trójki. Z czasem odszedł od nich Wojciech Cellary - dziś profesor na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. A pozostali, razem z nim, tworzyli Wydział Informatyki Politechniki Poznańskiej. Wszyscy nadal tam pracują.

Z Polski w świat
Według prof. Błażewicza przełomowy był rok 1977. To wówczas prof. Węglarz wraz z uczniami opublikował pierwszy artykuł w czasopiśmie naukowym w Stanach Zjednoczonych. - Pamiętam radość z tej publikacji. Poczuliśmy wiatr w żaglach. Dotarło do nas, że można przebić się z polską nauką w świat, że skoro raz się udało, to uda się kolejny - opowiada naukowiec.

Potem przyszedł 1978 r. i konferencja naukowa we Włoszech. - Niespodziewanie 16 października znaleźliśmy się na placu Św. Piotra w Rzymie. Staliśmy osłupiali - wspomina prof. Roman Słowiński.

Był to dla nich początek odkrywania Karola Wojtyły. Wcześniej słabo go znali, odtąd towarzyszył im stale. Kiedy prof. Jan Węglarz wraz z trzema wspomnianymi uczniami napisali książkę o matematycznym szeregowaniu modeli, postanowili wysłać ją papieżowi.

- Byliśmy z niej dumni. To była pierwsza taka polska monografia wydana na Zachodzie. O dziwo, Jan Paweł II odpisał nam. Nie wiem, jak to się stało, ale ta znajomość rozwinęła się do tego stopnia, że odwiedzaliśmy Jana Pawła II kilkakrotnie w Watykanie. Gdybym miał powiedzieć, co miało na prof. Węglarza największy wpływ, to właśnie ta relacja z papieżem - dodaje profesor .

Początki superkomputerów
Pod koniec lat 80. pewnego dnia do prof. Węglarza przychodzi prof. Andrzej Legocki, ówczesny dyrektor i twórca Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN. - Budowaliśmy nową siedzibę instytutu przy ul. Noskow-skiego. Obiekt był na tyle duży, że było miejsce dla kogoś jeszcze. Pomyślałem o Janie Węglarzu. Był wówczas wschodzącą gwiazdą informatyki. Znałem go tylko ze słyszenia, wiedziałem, że był konstruktorem pierwszego polskiego komputera - wspomina prof. Legocki.

Z pierwszego spotkania pamięta głównie rezerwę w oczach informatyka. - I jeszcze coś. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach, dość elegancko ubranego, szybko zakładał krawat - śmieje się profesor.
Wystarczyło kilka spotkań, by powstał pomysł utworzenia centrum komputerowego afiliowanego przy Instytucie Chemii Bioorganicznej.

- Okazało się, że mówimy tym samym alfabetem. Przez tyle lat nie było żadnej kontrowersji między nami. Wiedzieliśmy, że zbudowaliśmy łódź, na której płyniemy wspólnie - mówi prof. Legocki.

W 1993 r. powstaje Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe. Jego szefem zostaje prof. Jan Węglarz. Od zeszłego roku z siedzibą w nowoczesnym budynku przy ul. Jana Pawła II. Centrum stworzyło i zarządza siecią internetową łączącą wszystkie ośrodki naukowe w Polsce z instytucjami w Europie i na świecie.

- Dzięki temu polscy naukowcy mogą robić wspólne badania na odległość z naukowcami w CERN-ie przy Wielkim Zderzaczu Handronów. Mogą prowadzić badania astronomiczne przy użyciu radioteleskopu z naukowcami z Chile czy USA - wylicza prof. Słowiński.

Największe osiągnięcie?
Gdy zapytać prof. Jana Węglarza, co sam uważa za swoje największe osiągnięcie, nie mówi wprost. Nie wymienia ani utworzenia Wydziału Informatycznego, ani PCSS-u, ani nawet zdobycia polskiego „Nobla”, nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

Odpowiada zwięźle. - Największe osiągnięcie to tworzenie kilkuset osobom, a pośrednio też ich rodzinom, warunków do realizowania życiowego powołania.

Jego znajomi opisują go przede wszystkim jako człowieka z zasadami, kierującego się wartościami moralnymi. - Znam go od 1972 r., od tylu lat nigdy nie zachował się inaczej, niż deklarował. Jest człowiekiem niezwykle spójnym. Zawsze działa na rzecz dobra wspólnego. To cechy mistrza - uważa prof. Słowiński.

Sam prof. Jan Węglarz przyznaje, że cecha, którą najbardziej w sobie ceni, to lojalność. Czego u siebie nie lubi? - Skłonności do osądzania, zwłaszcza polityków. - Trzeba zasłużyć na jego szacunek. To trochę trwa. Jednak, kiedy już się do kogoś przekona, jest bardzo serdeczny, zawsze stara się pomóc - deklaruje prof. Błażewicz.
Prof. Węglarz sam nie ma rodziny, ale jest ojcem chrzestnym najstarszej córki Błażewicza. Co roku wspólnie wyjeżdżają na zimowe wakacje do Szczawnicy-Zdroju.

Święta spędza jednak sam. Zawsze w tym samym miejscu, w tym samym pokoju hotelowym, przy tym samym biurku w Domu Pracy Twórczej PP w Kołobrzegu. - To tytan pracy - mówi o nim prof. Jolanta Legocka, biolog z UAM, a prywatnie żona prof. A Legockiego.

- Obserwuję u niego ekstremalne oddanie się nauce, często kosztem życia prywatnego - mówi prof. Słowiński.

Czym dla niego jest praca naukowa? - Odkrywaniem prawdy przez coraz większe „p” - mówi prof. Węglarz.

Czy na tym pomniku z brązu jest jakakolwiek rysa? Naukowiec sam o swoich porażkach i słabościach nie chce mówić. - Wyznaję je w konfesjonale - ucina. - Jest bardzo wymagający wobec studentów. To surowy dydaktyk - przyznają z kolei znajomi.

Wciąż sam wykłada matematykę dla informatyków na politechnice. Niestety, pierwsze podejście do egzaminu ¾ studentów oblewa. - Nie chce scedować nauczania na swoich uczniów. Jest przesiąknięty swoją misją - mówi prof. Legocki.

Mimo wysokiej poprzeczki, jaką stawia otoczeniu i życia w zgodzie z Dekalogiem, potrafi się bawić.

- Lubi puszczać oko do życia - tak nazywa to prof. Legocki.
Słynie z sympatii do rytuałów. Klasycznym tego przykładem są jego imieniny obchodzone zawsze w tym samym gronie, w jego letnim domu nad jeziorem w Kobylcu pod Wągrowcem.

Jadłospis i program dnia zawsze jest taki sam. Goście zjeżdżają o godz. 13. Na stole ląduje kawior i gęsie wątróbki oraz wędzone węgorze z okolicznych jezior, a do tego odpowiednie alkohole. Następnie spacer do lasu. Potem wspólne pieczenie polędwicy wołowej. Do tego fasolka szparagowa. Zawsze tak samo. Do każdego dania jest odpowiedni rodzaj alkoholu, wszystko według zasad, ponieważ profesor jest wielkim znawcą alkoholi.

- Proszę może jednak tego nie pisać - zastrzega jeden z rozmówców. - Nie jesteśmy snobami.

- W pewnym momencie profesor zawsze zaczyna śpiewać. Najchętniej po rosyjsku. To jego cecha charakterystyczna - mówi prof. Jolanta Legocka. - Zna połowę „Eugeniusza Oniegina” na pamięć i to w języku Puszkina - zachwyca się prof. Legocki.

Ich wspólna ulubiona płyta jest jednak o Polsce: „A to Polska właśnie” z piosenkami śpiewanymi przez Bernarda Ładysza.

Co jeszcze ma planach uznany naukowiec? - Chciałbym płynnie przekazać sterowanie następcom - mówi.

Honorowy Obywatel Miasta Poznania
W tym tygodniu Rada Miasta zdecydowała, by w tym roku tytułem uhonorować prof. Jana Węglarza. Stanie się to podczas uroczystej sesji w ratuszu, w dniu imienin miasta św. Piotra i Pawła. Dotychczas uhonorowano tym tytułem m.in. Ignacego Jana Paderewskiego, Stanisława Barańczaka, Jana Pawła II, Cyryla Ratajskiego, prof. Andrzeja Legockiego, Agnieszkę Duczmal, Hannę Suchocką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski