Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest farmaceutów - będą zamykać apteki na godzinę

Tomasz Nyczka
Grzegorz Kucharewicz, szef NRA: - Na drzwiach aptek zawisną kartki z informacją o proteście
Grzegorz Kucharewicz, szef NRA: - Na drzwiach aptek zawisną kartki z informacją o proteście
To już pewne - w poniedziałek rozpocznie się aptekarski protest. Oznacza to, że niektóre apteki, w godzinach od 13 do 14, będą zamknięte. Taką decyzję podjęła w sobotę Naczelna Rada Aptekarska, która nie jest zadowolona z ustaleń, jakie zapadły podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Posłowie nie spełnili bowiem części aptekarskich postulatów. Chodziło głównie o wprowadzenie abolicji dotyczącej karania za przyjmowanie źle wypełnionych recept.

Lekarze i aptekarze traktowani inaczej?
Jak podkreślają farmaceuci, którzy do protestu się przyłączą, normalnie realizowane będą tylko recepty w "nagłych przypadkach". Obsługiwani będą np. pacjenci z nadciśnieniem tętniczym, dla których nieprzyjęcie leku może mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Taki pacjent, który po 13 pojawi się w aptece, musi się domagać jej otwarcia i wydania preparatu.

CZYTAJ TEŻ:
APTEKI: ZAMIESZANIE Z RECEPTAMI
APTEKARZE NIE PRZYJMUJĄ ŹLE WYPEŁNIONYCH RECEPT

Przypomnijmy, że w nocy, z czwartku na piątek, w nadzwyczajnym trybie obradowała sejmowa komisja zdrowia. To posiedzenie miało być ostatnią próbą zażegnania konfliktu między środowiskiem farmaceutów i władzą. Aptekarze chcą bowiem zmiany zapisów w nowej ustawie refundacyjnej.

I część tych zmian udało im się ostatnio w Sejmie przeforsować. Np. prawo do odwołania się od decyzji kontrolerów NFZ do samego prezesa funduszu. Ale też abolicję (niekaranie) za realizowane w styczniu, czyli już w czasie trwania lekarskiego protestu, recepty z pieczątką "Refundacja leku do decyzji NFZ" i druki z błędami.

Jednak deklaracja, że w przyszłości farmaceuci w ogóle nie będą karani finansowo za błędy na receptach, nie padła. I to właśnie główny powód protestu, jaki ma się dzisiaj rozpocząć.

- Na to, że część aptek w naszym regionie przyłączy się do protestu, muszą też przygotować się Wielkopolanie. Będziemy respektować decyzje, które zapadły w Warszawie - zapewnia dr Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Poznaniu. - Czujemy się niesprawiedliwie potraktowani. Karani w ogóle nie będą lekarze, a w nas, jak zwykle, się uderza. Nie zamierzamy więc zrezygnować ze strajku, a - wręcz przeciwnie - w razie potrzeby, go zaostrzyć.

Farmaceuci protestują i zamykają apteki

Jednak aptekarze protestują już od środy. I wyjątkowo rygorystycznie sprawdzają lekarskie recepty pod kątem tego, czy są poprawnie wypełnione i czy nie ma na nich słynnej już pieczątki "refundacja do decyzji NFZ". Pacjenci z takimi receptami w aptece nic nie załatwią. Jak przyznają farmaceuci, to forma ochrony ich samych przed horrendalnymi karami, które nakładać na nich mogą inspektorzy NFZ.

Teraz idą dalej - na godzinę chcą zamykać apteki na klucz. Do samej Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej należy 1200 aptek w całym województwie. Niektórzy farmaceuci byli zdecydowani na udział w proteście już w niedzielę.

- Będziemy zamykać aptekę między 13 i 14, w geście solidarności ze środowiskiem aptekarzy i po to, by zaprotestować przeciwko nierównemu traktowaniu lekarzy i farmaceutów. Lekarze nie będą karani za niewłaściwe wystawianie recept. A farmaceutom zagwarantowano jedynie, że nie będą obciążani za wydawanie leków osobom bez ubezpieczenia. Liczymy na to, że dzięki protestowi osiągniemy takie same warunki, jakie wywalczyli lekarze. Nie chcemy być karani za ich błędy na receptach - mówi Magdalena Kaźmierczak, właścicielka apteki "Lawenda" w Kaliszu.

Ale jednocześnie zapewnia: - Mimo że apteka będzie przez godzinę zamknięta, to w sytuacji, w której życie pacjenta mogłoby być zagrożone, lek zostanie wydany.

W wielu innych aptekach decyzji nie było do wieczora. Farmaceuci zastanawiali się, czy przyłączyć się do strajku.

- Decyzję, czy zamknąć na godzinę aptekę, podejmę najpewniej w poniedziałek rano, po rozmowie z koleżanką. Ale trudno nie zgodzić się z postulatami Naczelnej Izby Aptekarskiej. Nie powinno być tak, że jedną grupę zawodową obciąża się karami, a druga jest z nich zwolniona - mówi Dorota Jaroszczak, która prowadzi aptekę w Kostrzynie.

- Naczelna Rada Aptekarska wypowiedziała się na ten temat w niedzielę, a każdy z kierowników do tej sprawy na pewno podejdzie indywidualnie - wyjaśnia farmaceutka pełniąca niedzielny dyżur w aptece na ul. Powstańców Wielkopolskich w Koninie. - Jeśli decyzja o zamknięciu naszej apteki w tych godzinach zapadnie, to na pewno dopiero w poniedziałek rano.

W aptekach znajdujących się na ul. Energetyka czy al. 1 Maja jest ta sama sytuacja. Kierownicy nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji i czekali na rozwój wydarzeń.

Przedstawiciele sieciowych aptek, głównie tych mieszczących się w centrach handlowych, mówili już w nieco innym tonie. Tu przeważały opinie, że apteki do protestu raczej się nie przyłączą.

- Na razie mamy informację, że pracujemy normalnie. Decyzję, czy tak właśnie zostanie, podejmie szefowa - dowiedzieliśmy się w aptece "Dorfarm" w Centrum Handlowym Plaza w Poznaniu.

Resort zdrowia nie zamierza odpuścić
To jednak nie koniec zamieszania wokół nowej ustawy refundacyjnej. Farmaceuci deklarują, że rozważają też ogłoszenie strajku włoskiego. A także skierowanie ustawy refundacyjnej do Trybunału Konstytucyjnego.

Tymczasem już w środę poprawkami do znowelizowanej ustawy refundacyjnej zajmie się senacka komisja zdrowia. To ostatnia szansa na spełnienie postulatów aptekarskiego środowiska.

- Jeśli poszło się na rękę jednemu środowisku zawodowemu, czyli lekarzom, to należy spróbować zrozumieć też aptekarzy - uważa prof. Marek Ziółkowski, były wicemarszałek Senatu i senator PO. - Na pewno jest wola senatorów, by przyjąć rozwiązania korzystne dla farmaceutów. Czekają nas trudne negocjacje między szefem senackiej komisji zdrowia i rządem.

Te mogą być naprawdę trudne, bo Ministerstwo Zdrowia aptekarzom nie pozostawia wielu złudzeń. I nie godzi się na zniesienie kar za wydawanie złych leków i preparatów ze źle wypełnionych recept.

- Osoby, które wydają leki na podstawie recept wypisanych zgodnie z obowiązującym prawem, muszą ponosić odpowiedzialność za to, co robią. Tu chodzi przecież o publiczne pieniądze - mówił w sobotę PAP Jakub Szulc, wiceminister zdrowia.

Zdaniem resortu nie można też mówić o nierównym traktowaniu przez rząd aptekarzy. Dlaczego? Bo lekarze ponoszą odpowiedzialność na podstawie umów z NFZ i ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Farmaceuci - na podstawie umów z NFZ i ustawy refundacyjnej.

PAP, współpraca: D. Kubiak, M. Nicpoń, K. Sternal, DOB.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski