Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Przbudzenie Mocy" w oczach zagranicznych recenzentów

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
W "Przebudzeniu Mocy" zobaczymy znów Harrisona Forda w roli Hana Solo.
W "Przebudzeniu Mocy" zobaczymy znów Harrisona Forda w roli Hana Solo. Materiały prasowe
Widzowie na całym świecie są już po pierwszych seansach siódmej części kultowej sagi. Jak "Przebudzenie Mocy" odebrała zagraniczna prasa?

„Chewie, we are home” - mówi wyraźnie już posiwiały Han Solo do kosmatego stwora Chewbacci w filmowym zwiastunie najnowszej części „Gwiezdnych wojen”. Choć niewiele wiadomo na temat fabuły „Przebudzenia mocy”, a przed premierą nikt nawet nie zadał sobie trudu opublikowania jej zarysu czy kontekstu, to światowi recenzenci - unikając spoilerów jak diabeł wody święconej - zdają się potwierdzać, że film. J.J. Abramsa jest najbardziej udaną częścią lucasowskiej sagi od czasu zamknięcia kanonicznej trylogii „Nowa nadzieja” - „Imperium kontratakuje” - „Powrót Jedi”. Wygląda więc na to, że grany przez Harrisona Forda Solo i Chewbacca rzeczywiście są w domu.

„Przebudzenie mocy” to pierwsza od dziesięciu lat odsłona przygód bohaterów „Gwiezdnych wojen”. Po raz pierwszy w historii słynnej sagi jest to część, która wchodzi na ekrany, nie rozmijając się z założoną przez George’a Lucasa chronologią. Film Abramsa zajmuje w niej siódme miejsce i jako siódmy z serii wchodzi na ekrany.

Od wydarzeń z poprzedzającego „Powrotu Jedi” minęło 30 lat. Pomimo to Peter Bradshaw z brytyjskiego „The Guardian” pisze, że „Przebudzenie mocy” jawi się jako film utrzymany w duchu oryginalnej trylogii, pisząc, że w miejsce bezdusznej, efekciarskiej pedanterii prequeli oferuje coś, czego bardzo im brakowało: poczucie humoru. „The Guardian” przyznał filmowi pięć gwiazdek.

Prócz wspomnianych już Hana Solo i Chewbacci na ekranie zobaczymy m.in. niewidzianą dawno Carrie Fisher w roli Księżniczki Lei. Z kolei zaginiony Luke Skywalker, którego gra Mark Hamill, jest podobno jedną z najbardziej enigmatycznych postaci tej części. Wśród nowych twarzy na ekranie znajdziemy przede wszystkim Daisy Ridley, która wcieliła się w ocalałą z planety Jakku Rey oraz Johna Boyegę, grającego Finna, byłego szturmowca, który podążając za głosem sumienia, postanowił uciec swoim dotychczasowym mocodawcom z ciemnej strony mocy. Na niej zresztą też jest kilka nowych postaci, w tym General Hux (Domnhall Gleeson) i przywodzący na myśl Dartha Vadera Kylo Ren (Adam Driver).

Mimo dość szerokiej plejady nowej postaci recenzent „Entertainment Weekly” zauważa, że jakimś trafem wszystkie wydają się widzowi dziwnie znajome, ponieważ reprezentują w gruncie rzeczy dość klasyczne archetypy dobra i zła.
Zestawienie znanych już z klasycznych części bohaterów z zupełnie nowymi postaciami jest zdaniem Helen O’hary z „Empire” główną zaletą „Przebudzenia mocy”.

- Całość jest przepięknie zrealizowana, choć miejscami może zbyt podporządkowana temu, co znamy z poprzednich części. Z drugiej strony, na naszych oczach dojrzewają nowe postaci i ujawniają się nowe elementy. Pod koniec te świeże elementy wzbogacają formułę „Gwiezdnych wojen”. Wzmacniają ją i dodają głębi. Czego nie można było powiedzieć o prequelach - pisze.
O krok dalej Christopher Hooton z „The Independent”, który uznaje siódmą część sagi za najlepszą.

- Gdyby weszła na światowe ekrany przed trzema dekadami, dam głowę, że dziś to właśnie ona byłaby tą nietykalną. Nie zabijmy więc jej w zarodku, rozkładając na części pierwsze. Po prostu cieszmy się tym zabawnym, świetnie zrobionym i naprawdę dobrym sequelem - czytamy w recenzji opublikowanej w środę.

Setki polskich widzów są już zapewne po pierwszych seansach „Przebudzenia mocy”. Polskie multipleksy zaoferowały największym zapaleńcom „Gwiezdnych wojen” możliwość zobaczenia filmu tuż po północy z czwartku na piątek. Niezależnie od tego, czy tę słynną sagę się lubi, czy nie, przyznać trzeba, że seria wymyślona ponad trzy dekady temu przez George’a Lucasa wytworzyła sobie własną, niepowtarzalną niszę, którą wypełniać mogą tylko kolejne jej filmy. To zjawisko popkulturowe, które jednoczy wokół siebie kilka pokoleń miłośników. I dlatego właśnie to „Przebudzenie mocy”, a nie „Listy do M. 2” - jak reklamował je dystrybutor - jest najbardziej oczekiwanym filmem tego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski