Jest ranek na amerykańskim przedmieściu. Jedną z 70 milionów konsol XBox 360 (tyle kupiono do tej pory na całym świecie) włącza biały, wyraźnie niewyspany chłopak. Bierze do ręki pada i coraz bardziej zdenerwowany przewija główny panel w wirtualnym sklepie Microsoftu. Nie znajdując tego, czego szukał, wybucha w końcu stekiem pretensji przetykanych przekleństwami.
Kolejne 95 minut filmu "Indie Game: The Movie", nagrodzonego podczas tegorocznego festiwalu Sundance, pokazuje nam powody tego wybuchu. Zrozpaczony chłopak to Tommy Refenes, współtwórca zręcznościowej gry "Super Meat Boy". Jej stworzeniu poświęcił 512 dość paskudnych dni swojego życia.
Nakręcony przez twórców filmu poranek był najgorszy: jego dzieło nie ukazało się zgodnie z planem, zakładającym oczywiście sukces i pieniądze na obiecany dziewczynie wymarzony dom. Premiera - w końcu - dochodzi do skutku, a amerykański sen się spełnia: choć bohaterem "Super Meat Boy" jest (zgodnie z tytułem) bohaterski... kawałek mięsa, grę Tommy’ego i jego kolegi Edmunda kupuje na platformie XBox Live ponad milion osób.
Gry sfilmowane
Filmów w ten czy inny sposób pokazujących świat gier komputerowych było wiele: niepokój o ich wpływ na świat pokazywały już "Gry wojenne", a na samego gracza "TRON", którego sequel wytwórnia Disney’a wypuściła w ubiegłym roku. Dokumentaliści (ostatnio Jacek Bławut) prześcigają się w przenikaniu z kamerami do społeczności fanów, Niemiec Uwe Boll tworzy potworne (estetycznie) ekranizacje, Hollywood zaś wybiera co lepsze kąski i daje bohaterom gier twarze gwiazd (np. Marka Wahlberga w roli Maxa Payne’a).
"Indie Game: The Movie" zmienia perspektywę - nieprzypadkowo będziemy mogli go oglądać właśnie przy okazji Zjazdu Twórców Gier. Kim są kreatorzy wirtualnych placów zabaw? Wyciągając średnią z czwórki bohaterów, modelowego twórcę gry wyróżnia nadwaga, bujny zarost i okulary w grubych oprawkach. Nie to jest jednak najważniejsze jak wyglądają, ale co robią: spod ich palców wychodzą miliony linijek tekstu, świat odwzorowują wierniej niż najwięksi malarze, a muzyka jaką wykorzystują, musi znieść tysiące powtórzeń podczas kolejnych godzin rozgrywki. Czy to daje im miano twórców przez duże "T"? Filmowcy sugerują to niedwuznacznie, eksponując m.in. wątek depresji autora gry "Braid". Jonathana Blowa nie cieszyły wysokie oceny graczy i dobre wyniki sprzedaży - przesłoniła je świadomość twórcy, że jego dzieło odebrano powierzchownie, nie dostrzegając ukrytego przesłania.
Mekka niezależnych
Problem Blowa rozciąga się szerzej: o ile o kinie mówi się już bez przekąsu jako o X muzie, o tyle gry ciągle uważane są za rozrywkę niegodną poważnego traktowania. Branżowym potentatom to nie przeszkadza - nakłady najbardziej znanych serii ("Medal Of Honor", "Call Of Duty", "FIFA") sprzedają się lepiej niż płyty Rolling Stonesów w latach 60. ale ich twórcami są nie pojedynczy geniusze, lecz całe armie programistów, grafików i projektantów.
Tyle, że obok wysokobudżetowych super-produkcji wielkich firm, szansę na sukces mają dziś także niezależni wolni strzelcy, pokroju twórcy "Super Meat Boy’a", "Angry Birds" czy "Farmville". Ich malutkie, dwu- trzy osobowe firemki w niebotycznym tempie mogą urosnąć do rozmiarów koncernów. Dowód? Zynga, firma która stworzyła "Farmville" została kupiona przez Facebooka za ponad... miliard dolarów.
Taka kwota działa na wyobraźnię - także młodych informatyków. Dzięki otwartym platformom sprzedaży niezależnych gier na konsole (PlayStation Network, XBox Live) czy telefony komórkowe (AppStore, Google Play), nigdy wcześniej nie było tak łato dotrzeć ze swoim multimedialnym dziełem wprost na ekran urządzenia ostatecznego odbiorcy.
"Skandalicznie legalne używki"
Stąd już tylko krok do uznania gier za kolejną... muzę.
- Na pewno są formą sztuki, tyle że pochodną. Dla mnie zwłaszcza niezależni twórcy, którzy muszą połączyć wiedzę o programowaniu, grafice, muzyce i wielu innych aspektach tworzenia, z pewnością zasługują na miano artystów - uważa Marcin Michalski, jeden z organizatorów Zjazdu Twórców Gier.
Z kolei Maciej M. Drews, jeden z uczestników poznańskiego Zjazdu, zapowiada swój referat, formułując przewrotną definicję gier. Nazywa je "skandalicznie legalną używką, która wyniszcza ludzki organizm, deprawuje młodzież, wypacza morale, a także odpowiedzialna jest za złe wyniki w nauce, rozpad małżeństw i inne niepowodzenia życiowe, wliczając w to impotencję i zapalenie pęcherza".
Wszystko to prawda i to paradoksalnie najlepszy dowód na rosnącą rolę gier. Czyż podobnych reakcji nie wywoływały kiedyś u odbiorców dzieła Michała Anioła, Mozarta i Beatlesów? Tyle, że dziś odbiorca nie musi już przyglądać i przysłuchiwać się biernie...
Poznań Game Arena
Impreza poświęcona grom komputerowym odbędzie się w sobotę i niedzielę na terenie MTP (hale 7, 7A i 8, bilety: 9, 12 zł). W oba dni wejście od godziny 9 - warto być wcześnie, ze względu na ograniczoną liczbę miejsc w turniejach.
W ramach towarzyszącego PGA Zjazdu Twórców Gier, można za darmo obejrzeć "Indie Game: The Movie" - projekcje w pawilonie 8 a (sala multimedialna) zaczynają się w sobotę o 10.00, 12.45 i 15.15, a w niedzielę o 10, 12.30 i 15.00. W programie referaty, prezentacje i panele dyskusyjne. Wśród gości Olivier Jones z Zynga Game Network (wydawcy m.in. Farmville), Eoin O’Doherty z Rovio Entertainment (wydawcy Angry Birds).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
