Nie stawił się bowiem sam oskarżony, nie wyjaśniając też swojej nieobecności. Dlaczego go nie ma nie potrafił wyjaśnić nawet jego adwokat. On sam od kilku dni nie ma kontaktu z własnym klientem, który jakby zapadł się pod ziemię. Sąd zdecydował o wyznaczeniu kolejnego terminu rozprawy, w połowie maja. Jak podkreślił sędzia prowadzący sprawę to ostatnia szansa dla mężczyzny, któremu grozi do dwóch lat więzienia. Jeśli nie stawi się i tym razem zostanie wydany za nim list gończy.
Cała makabryczna sprawa wyszła na jaw w październiku ubiegłego roku po interwencji Pogotowia dla Zwierząt w Trzciance.
Do pracowników pogotowia dotarły niepokojące sygnały o tym, co może dziać się za zamkniętymi murami jednego z podwągrowieckich gospodarstw. - O tym, iż psy u Franciszka P. mają złe warunki bytowania mieszkańcy wiedzieli od dawna - przyznaje Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
- Na przykład, pies rasy bernardyn miał złamaną przednią łapę. Nie miał żadnej pomocy chirurgicznej. Spał pod gołym niebem razem ze spanielem, który był w fatalnym stanie. Cały był w odchodach - wspomina Bielawski. W makabrycznych warunkach w gospodarstwie przebywało także kilkadziesiąt innych czworonogów. Nikt jednak nie interweniował, bo ludzie bali się zemsty,
Właściciel gospodarstwa nie chciał początkowo wpuścić na teren swojego gospodarstwa inspektorów z Trzcianki. Zrobił to dopiero, gdy na miejscu pojawiła się policja i przedstawiciele lekarza weterynarii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?